Hu, hu, ha!
Kto pamięta „prawdziwe”, surowe zimy? Jeśli już, to chyba najbardziej tę 1978/79, gdy niespodziewanie, po deszczowo-lodowym sylwestrowym przedpołudniu, wieczorem błyskawicznie spadała temperatura i sypał oszałamiająco gęsty śnieg. Mimo że, jak mówią, śniegowe chmury trochę chronią nas przed mrozem.