Loteria emerycka

– A wie pan, że już od godziny pana wypatruję. Tak mi się zdawało, że dziś pan wpadnie – powiedział Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany z bazaru na Szembeka, witając się z panem Kazimierzem Główką, swoim znajomym.

– A stało się coś?

– Nie, tylko miło się z panem gada, po prostu. Dziś to nie jest już takie częste. Po pierwsze nie wiesz pan nigdy, z kim pan gadasz. A jak pan nie wiesz, z kim, to i nie wiadomo, o czym rozmawiać.

– Chce pan powiedzieć, panie Eustachy, że trzeba uważać, bo wszystko może być użyte przeciwko nam.

– Tak jakby.

– No, nie. Niech pan nie przesadza. Tak źle jeszcze nie jest. Właściwie teraz każdy gada, co mu ślina na język przyniesie.

– No, chyba że jest sędzią. To nie gada. Znaczy gadać może, ale spowiadać się będzie musiał. Przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Nie słyszał pan?

– Powiem szczerze, że nie bardzo kojarzę.

– No, nie… Pan, panie Kaziu, telewizji nie ogląda? Koniec świata…

– Nie zawsze mam czas, to prawda. Zresztą powiem panu, że telewizja niczym mnie ostatnio nie zaskakuje, to i łaknienia nie mam. W tej państwowej pewne jest jak w banku, że po opozycji będą jechać, jak po burej suce. W tej prywatnej na odwrót – od rana do nocy jadą po rządzie. To ile można? Na pogodę, owszem, popatrzę. No i na reklamy – suchość pochwy, corega tabs, konar, który nie płonie… A poza tym – czy włączę tych czy tych, po godzinie, po trzech czy na drugi dzień, to tak, jakbym na chwilę tylko wyszedł do kuchni, herbatę sobie zrobić: budowali drogi – nie budowali dróg; robią reformę sądów – zniewalają sądy; w Stanach niebywały sukces – w Stanach niebywała kompromitacja… I tak od trzech lat.

– Pan się przecież zawsze polityką interesował.

– To jest polityka? To przepraszam. Nie wiedziałem.

– Nie wierzę, że pan się nie interesuje, co wokół się dzieje.

– Co wokół, to ja interesuję się bardzo, panie Eustachy. I nawet do interesujących wniosków dochodzę.

– Jakich mianowicie, ciekaw jestem.

– Powiem panu, że jak tak chodzę po tym bazarze, po tych Auchantach, Selgrosach, Kauflandach, po prywatnych sklepikach, to coraz jaśniej widzę, że choć ceny na oko zróżnicowane są, to na końcu okazuje się, że wszędzie jest tak samo. Jak tu ci opuszczą na jednym, to cię na drugim skubną, a na końcu się wyrównuje.

– Czyli?

– Czyli życie jest coraz droższe, panie Eustachy, niestety. A tego panu w tych telewizjach nie powiedzą, bo zajęte są one polityką.

– No i wypadkami – jechał po pijaku itd. O nas też było niedawno – w Wawrze nakryli wytwórnię narkotyków… Tymczasem ludzie na ogół narkotykami się nie karmią. W każdym razie większość musi kupić jakąś chabaninę, kartofla, kawałek chleba…

– Kupują, kupują. Niech się pan nie martwi. Ludzie kasiorę mają. „500 +” swoje robi.

– Zależy jak u kogo. Dowcip taki słyszałem:

Do pewnego emeryta przyszło upomnienie o niezapłaconym rachunku za prąd, połączone z groźbą jego odcięcia. Emeryt odpisał: – Moja emerytura nie pozwala na zapłacenie wszystkich rachunków, więc robię co miesiąc losowanie na 2 rachunki, które zapłacę. I proszę mnie nie straszyć odcięciem prądu, bo za karę nie weźmiecie udziału w dwóch losowaniach.

Szaser

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content