Codzienność
Na „Szembeku” było jakoś smętnie. Towaru pełno, wszystko świeże, ale ludzi mało. Kupcy od drugiej w nocy w hurtowni towar przebierają, żeby świeżyznę przywieźć, a tymczasem klientów jak na lekarstwo. Pan Kazimierz Główka, emeryt, zrobił drobne zakupy i jak zwykle poszedł w stronę straganu swojego kolegi, Eustachego Mordziaka, kupca bieliźnianego.