My wife is sleeping

– Dzień dobry, panie Eustachy. Oho! Mina marsowa, znakiem tego coś musiało pana zdenerwować. Nie mylę się?

– Wiadomo, moja żona. Krysia, znaczy się.

– Co takiego zaszło, jeśli wolno zapytać?

– Wolno. Ona torebki nie ma… Panie Kaziu, szafy otworzyć nie można, żeby na człowieka jakieś jej torebki nie spadły, a ona, że nie ma!

Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na bazarze na pl. Szembeka, nie posiadał się z oburzenia. Jego kolega-emeryt, Kazimierz Główka, zauważywszy, że sprawa jest poważna, starał się nie zaostrzać jej dodatkowo.

– Ale po co od razu tak się denerwować? Może my mężczyźni nie zdajemy sobie sprawy, że kobieta bez odpowiednio dobranej torebki czuje się pardon, ale jakby w ogóle niczego na sobie nie miała. Choćby miała.

– Nie miała, choćby miała? Panie Kaziu, co pan wygaduje?

– Ja wiem, że to może brzmi nieco bezrozumnie, ale kobiet tak do końca zrozumieć się nie da.

– No, ale o torebkę chodzi!

– Widocznie takiej, jakiej akurat potrzebuje, nie ma… Nie należy z tym dyskutować, bo to nic dobrego nie da.

– Już nie dało. Tak się nadąsała, jakbym jej odmówił nowego Lamborghini.

– Sam pan widzi. A mogło być jeszcze gorzej.

– Że niby jak?

– Z naszego, męskiego punktu widzenia, rzecz jasna. Bo im dla nas gorzej, to dla pań być może wręcz przeciwnie. Jak z tą ministrową.

– Z jaką ministrową?

– Nie słyszał pan? Żona ministra w obecnym rządzie, postanowiła w tajemnicy przed mężem wziąć udział w programie dla początkujących modelek. Konkurs taki, znaczy się.

– I co?

– Zakwalifikowała się i wystąpiła. W bikini.

– Goła?!

– No, co pan! Nie wie pan, jak bikini wygląda? Dużo tego tam nie ma, to fakt, ale trochę jest. W każdym razie dama była przygotowana nawet na to, że jej show skończy się rozwodem.

– Może tak być. Niech pan sobie wyobrazi, że jest posiedzenie Rady Ministrów, a premier pyta tego biedaka: – Może chcesz premię – kupisz coś żonie, bo ci się przeziębi. A sam wiesz, w jakim stanie jest nasza służba zdrowia…

– Dlatego rozumiem tego uczestnika konkursu w Oksfordzie.

– Jakiego znów konkursu?

– Uczestników poproszono, żeby w jednym zdaniu wyrazili ideę pokoju, błogości i szczęścia. Wygrał pan, który napisał: „My wife is sleeping”.

– Znaczy?

– „Moja żona śpi”.      

Szaser

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content