Jolanta Żółkowska
Grała w serialu „Dom”, który na początku lat 80. podbił serca milionów Polaków. Była to jedna z najchętniej oglądanych powojennych produkcji. Serial tak popularny, że w czasie jego emisji pustoszały ulice miast. Rola Basi Lawinówny przysporzyła więc Jolancie Żółkowskiej rzeszę wiernych fanów.
Pani Jolanta urodziła się w Siedlcach, gdzie mieszkała w domu z pięknym ogrodem z rodzicami, bratem i siostrą. Tata pani Jolanty był słynnym uwodzicielem. Krążyła plotka, że należały do niego wszystkie kobiety w miasteczku. Mimo to pani Jolanta nie zraziła się do mężczyzn i miło wspomina czasy swojego dzieciństwa.
Kiedy tylko podrosła i przyszło jej decydować o przyszłości postawiła na aktorstwo. Dostała się na warszawską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Studia wspomina z sentymentem. Był to jeden z najwspanialszych okresów jej życia. Uchodziła za jedną z najzdolniejszych i najpiękniejszych studentek.
Wokół niej kręciło się zawsze wielu wielbicieli, ale pozostawała obojętna na ich względy. Jej serce zdobył dopiero kolega z planu, Krzysztof Kołbasiuk, który wcielał się w rolę Łukasza Zbożnego w serialu „Dom”. Był szarmancki, przystojny i wrażliwy. Dla aktorki wydawał się ideałem. I co najważniejsze odwzajemniał uczucia pani Jolanty. – To było wielkie uczucie i namiętność – wspomina po latach aktorka.
Szybko zrozumiała, że chce z tym mężczyzną iść przez życie. Ich ślub był cichy i kameralny. Taki, jak to sobie obydwoje wymarzyli. Miłość pary nadal kwitła, a kilka lat po magicznej uroczystości, przyszedł na świat ich syn. Życie pani Jolanty wywróciło się wówczas do góry nogami. Aktorstwo zeszło na dalszy plan. Nie zazdrościła swoim koleżankom po fachu, ani swojej siostrze, Joannie Żółkowskiej, która cieszyła się opinią jednej z najbardziej zapracowanych aktorek.
Pani Jolanta po prostu zaczęła spoglądać na świat inaczej. Macierzyństwo było najważniejszą rolą jej życia. Z uśmiechem wstawała każdego ranka, by móc zająć się dzieckiem i zadbać o domowe ognisko. I zawsze podkreślała, że to nikt inny, jak właśnie rodzina dawała jej poczucie bezpieczeństwa.
Ale każdy medal ma dwie strony. Gdy odchowała syna, przerwa w zawodzie sprawiła, że trudno jej było powrócić do aktorstwa. I, jak na złość, nie pojawiały się żadne nowe propozycje. Nie załamała się jednak, bo zawsze mogła liczyć na wsparcie ukochanego męża. Razem z nim wyjechała za granicę, by znaleźć pracę. Nie bali się żadnego zajęcia. Remontowali domy w Szwecji, a nawet zbierali jagody. Nie było łatwo, ale nigdy nie narzekali na swój los. Ich miłość przeszła wtedy najtrudniejszy egzamin i zdali go na piątkę z plusem. Byli wzorem małżeństwa i kochającą się rodziną.
Po powrocie do kraju pani Jolanta wróciła do swego wyuczonego zawodu. Zagrała w kolejnej serii „Domu” i w serialach: „Klan” i „Trędowata”. Wszystko znowu zaczęło układać się jak w bajce.
Niestety, dzień 3 marca 2006 roku zmienił całe jej życie w koszmar. Mąż aktorki nagle zasłabł. Nie było dla niego ratunku. Przyczyną był rozległy zawał. Pani Jolanta nie mogła pogodzić się z tą wielką stratą. Na długie miesiące zniknęła i zamknęła się w czterech ścianach swojego mieszkania na warszawskim Gocławiu. Każde wspomnienie o ukochanym zadawało jej ogromny ból. Do tej pory na samą myśl o tej tragedii w jej oczach pojawiają się łzy.
Mogłaby nie poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, gdyby nie pomoc syna. Kamil zrezygnował specjalnie dla niej ze studiów w Toruniu. Zaczął edukację na warszawskiej ASP. Obydwoje byli dla siebie wielkim wsparciem.
Pani Jolanta potrzebowała także bliskości swojej siostry. Niestety, mimo tego, że mieszkają kilkanaście ulic od siebie, wspólne kontakty były rzadkością. Joanna Żółkowska była zajęta pracą. Dużo czasu spędzała na planie „Klanu”, gdzie wciela się w postać Anny Surmacz-Koziełło. To bardzo negatywnie wpłynęło na ich relacje. – Trzeba pogodzić się z tym, że często nie mamy wpływu na to co się stanie – zdradziła pani Jolanta.
Życie pani Jolanty nie zawsze było kolorowe. Ale aktorka nie ma o to do nikogo żalu, ani pretensji. Jest pogodzona z losem. Żyje spokojnie, otoczona miłością syna i przyjaciół. I wierzy głęboko, że wszystko, co przeżyła w życiu, wydarzyło się po coś.
A co z jej aktorską karierą? Chce cały czas grać i to najchętniej kobiety inne niż ona sama: złe i okrutne. Mimo różnych przeciwności losu i długiej przerwy w zawodzie, fani nie zapomnieli o jej talencie. Pani Jolanta nadal cieszy się popularnością.
– Owszem, to miłe, gdy ktoś mnie pozna na ulicy. Pozdrowi lub uśmiechnie się. Natomiast nie żyję ze świadomością, że jestem gwiazdą. Są ważniejsze sprawy – mówi artystka. Jak widać w tej kwestii nic się nie zmieniło od lat
fot. Polska Agencja Fotograficzna Studio 69