Ryszard Rynkowski
Cała Polska kocha i nuci jego piosenki. Nic dziwnego, Ryszardowi Rynkowskiemu muzyka była po prostu pisana.
W jego rodzinie było dużo muzycznych talentów. Pradziadek był organistą w kościele niedaleko Brodnicy. Wszystkie jego dzieci śpiewały w chórach lub grały na różnych instrumentach. A mały Rysio poszedł w ich ślady. Nim skończył pięć lat, umiał już grać na pianinie.
– Jako dzieciak grałem na organach kolędy w kościele. Pamiętam, że ojciec chciał się pochwalić mną przed rodziną. A ponieważ pianino trudno było schować do samochodu, kupił mi akordeon. Z bólem, ale na nim grałem – zdradził w jednym z wywiadów pan Ryszard.
Z wielkim zaangażowaniem uczęszczał do szkoły muzycznej. Potem muzykował w amatorskich zespołach Elbląga. W liceum ogólnokształcącym w Elblągu prowadził kabaret Tak To Bywa. I razem z nim w 1968 roku na Przeglądzie Zespołów Szkolnych Polski Północnej zajął 2. miejsce. Muzycznie zadebiutował z grupą El w 1972 roku na V Festiwalu Kultury Studenckiej w Olsztynie.
Zawodowo układało się pięknie. Życie prywatne również kwitło. Swoją żonę Hannę poznał bardzo wcześnie. Pobrali się, gdy miał 22 lata. To dzięki niej przyjechał do stolicy.
– Gdybym nie znał Hani, byłbym pewnie dzisiaj zgorzkniałym nauczycielem muzyki w moim rodzinnym Elblągu. A dzięki niej w 1973 roku wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w Warszawie – powiedział szczerze.
W stolicy rozpoczął pracę m.in. z Operetką Warszawską i Teatrem na Targówku.
W latach 1977-1978 był pianistą Grupy Bluesowej Gramine. Pracował również w zespole Victoria Singers, który w 1979 zmienił nazwę na Vox.
Dokładał starań, aby odnieść sukces. Pragnął, aby żona była z niego dumna. Niestety, show-biznes przerósł go. Ciągłe wyjazdy, występy, imprezy – to wszystko sprawiło, że zamiast przybliżać się do żony i wspólnie z nią świętować sukcesy, odsuwał się od niej. Mało tego, zaczął naużywać alkoholu. Stał się wybuchowy i kłótliwy. Nie pomogło to w żaden sposób jego małżeństwu, ani karierze. Doszło do rozpadu zespołu. I tak w 1987 roku Ryszard Rynkowski przestał być członkiem grupy Vox.
Artysta musiał zacząć pracować na własną rękę. Obawiał się tego, ale jak okazało się po czasie, całkiem bezpodstawnie. Występy solowe i płyty przyniosły mu rozpoznawalność, a także potrzebną stabilizację finansową. Zaczęło na nowo układać się nie tylko w pracy, ale również w domu.
Niestety szczęście rodzinne nie trwało długo. Żona artysty zachorowała. Wykryto u niej raka piersi. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Pani Hanna walczyła o każdy dzień. Chciała żyć – dla kochającego męża i córki. Z chorobą walczyła przez cztery lata. Gdy rak piersi ją pokonał, Ryszard Rynkowski pozostał sam z niespełna 18-letnią córką Martą. Sytuacja wydawała się tragiczna, ale nie mógł się załamać, ani powrócić do alkoholu. Musiał przecież dalej zajmować się córką. Dlatego, pomimo problemów prywatnych, dalej pracował i tworzył.
Stracił jednak nadzieję na lepsze jutro. Nie wierzył, że spotka go w życiu jeszcze coś dobrego. Ale po jednym ze swoich koncertów poznał Edytę – swoją wielką fankę. Kobieta od samego początku wiedziała, czego chce. Zależało jej na Ryszardzie. Przejęła inicjatywę i doprowadziła do spotkania. Nie było ono ostatnie.
Piosenkarz z dnia na dzień zakochiwał się w niedawno poznanej kobiecie. Nie do końca wierzył jednak w tę miłość. Powodów było kilka. Wśród nich spora różnica wieku. Zakochanych dzieliły bowiem aż 22 lata. Pan Ryszard bał się opinii publicznej, a także reakcji rodziców Edyty.
To dlatego przez cztery lata ukrywał przed światem swój związek. I przyszedł rok 2006, który był dla obydwojga rokiem przełomowym. Zakochana para stanęła na ślubnym kobiercu. Ceremonia odbyła się w kaplicy zamkowej na Szczytniku, w Górach Stołowych.
Po ślubie nadal wszystko układało się pięknie. Z biegiem czasu ukochana żona artysty zapragnęła dziecka. Pan Ryszard mimo tego, że nie myślał o ponownym ojcostwie, zdecydował się spełnić jej marzenie. Zaczęli starać się o dziecko. Podjęli wiele prób –niestety bezskutecznie. Pogodzili się więc z losem. Kupili sobie nawet drugiego pieska yorka.
Ale któregoś razu pojechali do Lourdes. I następnego dnia Edycie kawa już nie smakowała tak jak wcześniej.
– W grocie w Lourdes, miejscu szczególnym, przytuliłem się do kamienia i pomyślałem: „Matko Boska, pozwól żebym się zmienił, był bardziej aktywny, więcej pracował”. Szóstego stycznia począł się Rysio, w dzień, kiedy pojechaliśmy do Lourdes – wyznał artysta.
Syn piosenkarza urodził się w 2008 roku. Co ciekawe, siedem miesięcy po Ryśku na świat przyszedł wnuk Rynkowskiego, Jan, a w kolejnym roku do tej dwójki dołączył kolejny syn Marty, Ignacy. Wszyscy razem tworzą kochającą się i wspierającą rodzinę. A swoje obecne życie pan Ryszard podsumował w zabawny sposób.
– Leżę sobie, nic nie robię. A obok synek drzemie słodko ku ozdobie, nie chce nam się nawet wstać, by się za coś brać – mówi żartobliwe.
Pozostaje nam życzyć, aby nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Fot. Agencja WBF