Demokracja
– No to się nagłosujemy, panie Eustachy, do syta, nieprawdaż?
Kazimierz Główka, emeryt, jak setki innych zaopatrujący się od lat na bazarze na pl. Szembeka przywitawszy się z kupcem tutejszym Eustachym Mordziakiem, nie tracąc czasu przystąpił do rzeczy.
– Kto się nagłosuje, ten się nagłosuje, moja Krysia dajmy na to, nie.
– Znaczy pan uda się do lokalu wyborczego w pojedynkę?
– Nie inaczej.
– Przepraszam, że zapytam, ale czy szanowna małżonka pana podała jakiś powód swojej niechęci do podjęcia obywatelskiego obowiązku, jak to mówią?
– Owszem powiedziała, że to wszystko o kant [………] potłuc, bo to i tak nic nie daje i tak.
– Jak to nie daje? Nasze głosy: pana, mój, mojej rodziny i pańskiej rodziny dają jak najbardziej. Nie ma lepszego sposobu na wyłonienie władzy, jak właśnie wolne wybory.
– Ja to wszystko wiem i Krysi tłumaczyłem. Ale ona się uparła.
Mówiła, że codziennie dowiadujemy się o kolejnych milionach skręconych na lewo przez ludzi „prawych” i nic się nie dzieje. Doili różne państwowe instytucje na tysiące sposobów i nikomu włos z głowy nie spadł.
– Czego mieli się bać, jak całe państwo mieli w garści, próbowałem jej tłumaczyć. W Sejmie mieli tyle głosów, że przegłosowali sobie co chcieli. Na przykład prawo, że złodziejstwo nie jest złodziejstwem tylko działaniem w stanie wyższej konieczności i nie podlega karaniu. Ale Krysia na to, że ci „nowi” rządzą już osiem miesięcy, w gazetach piszą, że ten ukradł tyle, ten tyle, a ja ani razu nie słyszałam, żeby komuś włos z głowy spadł. I nie spadnie – wspomnisz moje słowo, powiedziała Krysia machając mi palcem przed nosem, co oznaczało, że nawet końmi jej do tych wyborów nie wyciągnę.
– Niedobrze panie Eustachy, niedobrze. Przecież skoro ci „nowi” chcą ukarać nieuczciwych poprzedników sami nie mogą postępować jak oni, czyli łamać prawo i wszelkie reguły. Nawet jeśliby nie chcieli, to w ich sytuacji muszą być praworządni.
– To nie jest do pojęcia przez normalnych ludzi, panie Kaziu.
– A tak! Nie do pojęcia… Z demokracją to jest trochę tak, jak w tym żydowskim powiedzonku o wnukach.
– Nie znam…
– To jest podobnie niepojętne jak to, że facet niegodny ręki twojej córki jest ojcem najmądrzejszego wnuka na świecie. Demokracja bywa okropna, nieznośna, ale nic lepszego nikt nie wymyślił.
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec