„Jak to na wojence ładnie”

To nie był fajny dzień, choć zgodnie z odwiecznym rytmem przyrody Warszawa powinna pachnieć bzami, szkolnymi egzaminami i miłością. Bazar na pl. Szembeka jakby dostroił się do ponurych okoliczności meteorologicznych. Nagle z tłumu klientów wyłonił się pan Kazimierz Główka, który swoim zwyczajem na koniec zakupów szedł w stronę straganu bieliźnianego, gdzie na chleb z masłem zarabiał jego kolega, a kupiec tutejszy, Eustachy Mordziak. Lubili się i lubili pogadać o tym i owym.

– Czy mi się zdaje, czy pan jest markotny, panie Eustachy. Stało się coś?

– W sensie dosłownym to nic w zasadzie.

– A w innym sensie?

– Jechałem jak co rano do roboty. Nagle przed szpitalem wojskowym na Szaserów spostrzegłem pochyloną sylwetkę. Mężczyzna mógł mieć ok. trzydziestki, choć czarna broda postarzała go wyraźnie. Był szczupły, ubrany w jakąś bawełniana kurtkę z kapturem. Kaptur naciągnięty na głowę. Podpierał się kulą, bo wyraźnie utykał. Spodnie miał wojskowe, od polowego munduru. Buty też wojskowe, wysokie za kostkę, sznurowane. Mundur dość sfatygowany.

– W szpitalu jest Centrum Leczenia Weterana, pewnie tam szedł?

– Pewnie tak.

– Dobrze, że chłopcy mają opiekę, bo jak pamiętam, to na początku marnie to wyglądało. A przecież od wielu lat nasi żołnierze biorą udział w misjach wojskowych na całym świecie.

– W Iraku na przykład.

– Mówiło się wtedy, że to misja stabilizacyjna po interwencji USA. Wysłaliśmy 2,5 tys. żołnierzy. Polska dowodziła jedną z czterech stref stabilizacyjnych. W Afganistanie też mieliśmy swoją bazę.
2,6 tys. żołnierzy walczyło i szkoliło wojsko afgańskie.

– Nasze wojsko było też i jest na Bałkanach – w Kosowie na przykład.

– W ramach grupy bojowej NATO kilkuset naszych służy na Łotwie, W Rumunii…

– Czad, Mali, Liban…

– A wojna, jak każda wojna, zbiera swoje żniwo. Oblicza się, że ok. 70 polskich żołnierzy poległo, a prawie 900 zostało rannych. Nie tylko na ciele, ale i na duszy. Klinika Psychiatrii i Stresu Bojowego, która również znajduje się na terenie szpitala mogłaby coś na ten temat powiedzieć.

– Mam nadzieję panie Kaziu, że chociaż naszych chłopców, którzy stracili zdrowie na misjach wojskowych otacza się należytą opieką, i że ten skulony, kuśtykający o kuli żołnierz nie szedł do szpitala po to, żeby usłyszeć – proszę przyjść za dwa lata, jak my słyszymy.

Szaser 

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec=

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl