Matematyka ma być flow
„Mieszkaniec” rozmawia z Margarytą Orzechowską, nauczycielką matematyki w Szkole Podstawowej nr 143 im. Stefana Starzyńskiego przy Al. Stanów Zjednoczonych 27, zgłoszoną do tegorocznej Nagrody Ministra Edukacji i Nauki.
Nie wiedziałem, że Królestwo Matematyki mieści się w Szkole Podstawowej nr 143 w Warszawie!
Mój pomysł, by stworzyć w szkole Królestwo Matematyki, czyli poświęcony matematyce zakątek szkoły, którego najważniejszym punktem jest sala matematyczna przyniosłam ze szkoły na Żoliborzu, w której poprzednio pracowałam. W Szkole Podstawowej nr 143 Pani Dyrektor stworzyła mi bardzo sprzyjające warunki do tego, by Królestwo Matematyki wzrastało i ciągle się rozwijało. Moi uczniowie wchodzą do Królestwa, które ma swoje zasady, w którym ważna jest współpraca i szacunek, w którym można się pobawić, dotknąć matematyki w praktyce i sięgnąć po wiedzę „z górnej półki”. Mamy tu gry, kalkulatory, bryły, wagi, pudełka z zadaniami dla chętnych i wiele innych matematycznych pomocy naukowych, a wszystko pod ręką – dostępne nie tylko na lekcjach, ale i przed lekcjami, czy w trakcie przerw. Bardzo się cieszę słysząc, gdy dzieci nie mówią, że teraz idą do sali 105, tylko właśnie do Królestwa Matematyki.
Jest Pani nauczycielką stosującą niekonwencjonalne metody nauczania.
Składa się na to bardzo wiele elementów. Trzydzieści pięć lat doświadczeń w zawodzie nauczyciela na różnych etapach edukacji (mam doświadczenia w uczeniu matematyki dzieci w przedszkolu, w klasach 1-3, w gimnazjum i w klasach 4 – 8) pozwoliło mi wypracować pewne zasady, metody i formy pracy i zdobyć matematyczny flow. Wiele osób uważa matematykę za bardzo trudny przedmiot i kojarzy ją z czymś nieprzyjemnym. Postanowiłam to odczarować. Dbam o to, by moi uczniowie przychodzili na lekcję z radością. Dlatego codziennie jestem w szkole już od wpół do ósmej. Jeśli ktoś ma jakiś problem, lub chce poćwiczyć coś, co mu słabiej idzie, to wtedy jest na to czas. Przychodzą także ci, którzy dobrze sobie radzą, aby pomóc swoim kolegom. Wszyscy moi uczniowie wiedzą, że jestem do ich dyspozycji i jeśli tylko chcą się uczyć, ja zawsze znajdę na to czas. Nawet podczas ferii zimowych, podczas których prowadzą „Ferie z matmą” (są to zajęcia prowadzone zdalnie, dla uczniów, którzy w ferie chcą również doskonalić swoje umiejętności matematyczne). Od kilku lat pracuję metodą myślącej klasy, która doskonale wpisuje się w koncepcję Królestwa Matematyki.
Na czym polega ta metoda?
Autorem metody „Myślącej Klasy” (Thinking Classroom) jest Peter Liliedahl, profesor, który prowadził długoletnie badania nad aktywnością uczniów w procesie uczenia się. Metody tej uczyłam się na warsztatach prowadzonych przez samego autora. Warsztaty odbywały się w Szkole Edukacji, w której jestem mentorem. Szkoła Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego to miejsce, w którym przyszli, początkujący i doświadczeni nauczyciele, uczą się, jak uczyć i wychowywać w każdym działaniu i doskonalić swój zawodowy warsztat. Metoda „Myślącej Klasy” w dużym uproszczeniu, jest metodą pracy w grupach przy pionowych tablicach (na stojąco). Zasady pracy w grupach: 1. Pracujemy w grupach trzyosobowych, 2. Tworzymy grupy w widoczny dla uczniów losowy sposób, 3. Każda grupa ma do dyspozycji tylko jeden mazak, który „wędruje” w grupie, 4. Wszyscy współpracują ze sobą, by osiągnąć wspólny cel – rozwiązanie problemu (w naszym przypadku matematycznego). Moja rola w pracy tą metodą polega na przygotowaniu odpowiednich problemów matematycznych do rozwiązania czy doborze zadań oraz tworzeniu sytuacji, w których moi uczniowie aktywnie angażują się w proces uczenia się, uczą się słuchać innych, zrozumieć ich punkt widzenia. Gdy moi uczniowie pracują, ja czuwam nad przebiegiem ich pracy, robię „stop-klatki” podczas których podsumowujemy efekty pracy, analizujemy różne podejścia do rozwiązania problemu, wyciągamy wnioski do dalszej pracy. Dzięki częstym dyskusjom, moi uczniowie uczą się jasnego wyrażania swoich myśli oraz argumentowania swoich stanowisk. To rozwija również umiejętności komunikacyjne. Wprowadzanie tej metody w klasach których uczę jest oczywiście procesem, ale efekty są widoczne już po kilku zajęciach prowadzonych tą metodą.
Są też klasówki? Kartkówki?
Są. Mamy tak zwane „wyjściówki”, czyli na podsumowanie omawiania danego zagadnienia sprawdzamy czego się nauczyliśmy. Za to nie ma ocen – służy to jedynie sprawdzeniu stanu zdobytej wiedzy i umiejętności w zakresie realizowanego podczas lekcji zagadnienia. „Wyjściówki” to bardzo skuteczna metoda prowadząca do tworzenia u uczniów postawy samosterowności – odpowiedzialności za proces uczenia się. Kartkówki są często, na ogół z materiału z trzech ostatnich lekcji. Ten system sprawia, że sprawdziany, czyli klasówki wychodzą dużo lepiej. Kiedyś moi uczniowie chcieli spróbować nauki bez kartkówek – żeby się nie stresować. Powiedziałam „OK, to przy tym dziale nie robimy kartkówek ani wyjściówek – aż do sprawdzianu”. Sprawdzian wypadł dużo gorzej i sami uczniowie stwierdzili, że wolą jednak mieć kartkówki, że to ich mobilizuje. Jednak staram się również stwarzać warunki do tego, aby moi uczniowie wykorzystywali coraz bardziej swoją motywację wewnętrzną poprzez zaspakajanie ich potrzeb: autonomii, relacyjności i kompetencji.
Dużo się dziś mówi o zmianach w szkole. Dotyczy to jednak głównie takich przedmiotów, jak religia, jak język polski – w kontekście kanonu lektur, czy historia, czy też „historia i teraźniejszość”. Matematyka jest niejako na uboczu tych dyskusji. Czy to dobrze, że matematyka „ma spokój”? Czy może brakuje szerszej dyskusji na temat jej nauczania?
Zawsze warto rozmawiać o matematyce i o jej nauczaniu. Warto przy tym słuchać praktyków, którzy na co dzień uczą i mają efekty. Warto też wymieniać się doświadczeniami i ciekawymi pomysłami na realizację zajęć matematycznych na wszystkich etapach edukacji. Nigdy nie wiemy, kiedy drobny pomysł stanie się wspaniałą inspiracją do pracy z dziećmi. Myślę, że warto inwestować w nauczycieli, którzy uczą matematyki od przedszkola aż po liceum, wspierać ich w pracy i rozwoju zawodowym i pokazywać dobre praktyki współpracy pomiędzy nauczycielami. W naszej szkole taka współpraca istnieje. Jej efektem są uczniowie, którzy osiągają sukcesy na miarę swoich możliwości.
Przed nami Dzień Edukacji Narodowej zwany powszechnie Dniem Nauczyciela. Lubi Pani ten dzień? Czego Pani życzyć z tej okazji?
Nie przepadam za tym dniem. Przyznam szczerze, że wolę szkolną codzienność, w której dziecko przychodzi o tej siódmej trzydzieści i mówi „Pani Margo, jestem, bo chcę poćwiczyć ułamki”. Dlatego sobie i innym nauczycielom życzę cudownej codzienności, uczniów, którzy przychodzą do szkoły z uśmiechem i chcą od nas czerpać jak najwięcej, rodziców, którzy (tak jak w naszej szkole) dodają nam skrzydeł i wspierają nasze działania. Życzę nam też jak najmniej papierologii i więcej „czasoprzestrzeni”, byśmy mieli więcej czasu na to, co kochamy robić, czyli na uczenie, realizowanie swoich pasji i spędzanie czasu z rodziną.
Rozmawiał: Rafał Dajbor
Fot. z archiwum Margaryty Orzechowskiej
Dyrektor Krystyna Jakubowska o Margarycie Orzechowskiej: Pani Margaryta Orzechowska to osoba kreatywna, aktywna, jednocześnie doświadczona. To jest „człowiek-pershing”. Nadaje ton pracy całej szkoły. Wszystkim się interesuje, każdego wspiera, każdemu pomaga. Oby więcej takich nauczycieli. Zasługuje zarówno na Nagrodę Ministra Edukacji, jak i na powszechny szacunek. |
gazeta Mieszkaniec, Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec, warszawskie informacje