Mateusz “Mato” – człowiek z Bródna, który “odnalazł ląd”
Mateusz „Mato” z Bródna o tym dlaczego rap jest lepszy od innych gatunków muzycznych, jak wielka pasja wpływa na życie i o czym marzy człowiek, który dzięki muzyce „wziął się za siebie”.
Relaksował się przy muzyce klubowej i nawet myślał o tym, żeby zacząć ją nagrywać, ale kiedy usłyszał kilka kawałków rapera ze Śródmieścia – Fu, zastanowił się nad jego tekstami, szybko zrozumiał, że to jest jego życiowa droga.
– „Dążyć do celu” ten utwór miał wielki wpływ na całe moje życie. Bardzo mnie zmotywował i właściwie uświadomił mi, że tak naprawdę muzyka klubowa jest do zabawy zakrapianej alkoholem, a rapu słuchamy przez cały dzień i dzięki temu gatunkowi można młodym ludziom przekazać wiele wartościowych rzeczy – mówi 26-letni Mateusz.
Pierwsze kawałki powstały cztery lata temu. Wtedy wydawało się, że są dobre. Dzisiaj Mateusz patrzy na nie nieco inaczej, bo zdaje sobie sprawę, że do ideału jest im naprawdę daleko. Na początku to po prostu nie wychodziło, ale też absolutnie nie jest żaden powód do wstydu. Wręcz przeciwnie. To przykład na to, że chociaż początki są trudne, dzięki ciężkiej pracy osiąga się coraz więcej.
– Dużo mam nagranych kawałków wraz z moim kumplem Tomkiem jako M&T Skład. Chciałbym to zostawić za sobą, ale każdy jakoś kiedyś zaczynał. Dzisiaj uważam, że to było bardzo słabe wręcz kiepskie, jednak mam sentyment do tych kawałków, do włożonego w nie czasu (niekoniecznie pracy). Jestem tak naprawdę samoukiem, jest coraz lepiej, ale wiem też, że do tego, żeby powiedzieć: jest dobrze jeszcze droga daleka. Każda uzasadniona krytyka jest pożądana, przyjmuję ją na klatę i daje mi to jeszcze większą motywację do działania. Wiadomo, nie każdemu musi się podobać o czym nawijam, jak nawijam, jakim stylem. Grunt to nie robić się na kogoś i być sobą, wypracować swój styl, swój flow – podkreśla Mato.
Wiele napisanych kawałków nie ujrzało jeszcze światła dziennego, ponieważ trzeba je dopracować. O czym są?
– O głupocie, która dopadła ludzi i błędach, które popełniają, o fałszywych znajomościach, o codziennym problemie ludzi jakim jest pieniądz, o warunkach pracy i o tym jak jesteśmy kiepsko traktowani przez pracodawcę. Co jeszcze? Wirtualne mity związane z miłością. O młodych dziewczynach, które nie mają swojego zdania i “myślą koleżankami”, o tym, że szukanie sponsora jest korzystniejsze dla nich, niż stabilizacja w życiu. O rodzinie, w której są wzloty i upadki… – wymienia młody raper i dodaje, że teksty kawałków to wyrażanie własnych uczuć, zdania na jakiś temat. – Każdy artysta pisze teksty przede wszystkim o tym co go spotkało w życiu, jaką drogą przeszedł, opisuje ból spowodowany przez życiowe męki. Wtedy odbiorcy najlepiej to odbierają, bo jest autentyczne i daje dużo do myślenia. Wskazuje drogę jaką mogą iść np w chwili załamania. A jeśli nagrywa się z kimś gościnnie jakiś utwór, a nie ma się pomysłu, to razem się rozkminia nad tematyką – mówi Mateusz.
Teraz Mato działa sam, skupia się na swoim rozwoju. Marzy mu się scena, granie koncertów, ale najbardziej chciałby, żeby jego przekaz trafił do jak największej ilości słuchaczy, w szczególności młodych.
Pasja pasją, ale przynajmniej na razie, z rapu wyżyć się nie da, więc Mateusz pracuje. Jest licencjonowanym ochroniarzem. Trenuje sztuki walki, ćwiczy na siłowni.
Od urodzenia mieszka na Bródnie i to właśnie tę część miasta kocha najbardziej. Uwielbia okoliczne knajpki z wyjątkową atmosferą, spacery po parku Bródnowskim, który niezależnie od pory roku tętni życiem.
– Cieszę się, że niedaleko mojego miejsca zamieszkania, są jeszcze piękne, przedwojenne kamienice w starym klimacie. A denerwują mnie nowo powstające osiedla, przez co jest mniej zieleni i zlikwidowano kilkanaście fantastycznych miejscówek, do których miałem sentyment, bo za małolata lubiłem spędzać tam czas z kumplami – tłumaczy Mato.
O czym marzy?
– Żeby mój przekaz dotarł do ludzi, którym mam nadzieję – w jakiś sposób pomogę słowem. Chcę wydać płytę “Personalny Instynkt”. Będzie o ludziach, niestosownym zachowaniu, o popełnianych błędach. Co jest moim największym sukcesem? Samo to, że wziąłem się za siebie …