Nasi walczą
– Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!… Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na bazarze na pl. Szembeka, bez zbędnych wstępów nawiązał do najważniejszego wydarzenia ostatnich dni. Kazimierz Główka, emeryt i stały bywalec bazarowego sanktuarium życia zwykłych ludzi w lot chwycił o co chodzi:
– Mówimy o igrzyskach?
– Nie ma dziś nic ważniejszego, przyzna pan.
– Zależy jak dla kogo, panie Eustachy. Znam ludzi, dla których najważniejsze jest to, że panu prezydentowi Dudzie pozostał już tylko rok kadencji.
– Znaczy cieszą się czy smucą?
– To zależy od punktu…
– Widzenia…
– Siedzenia raczej. W tym wypadku.
– Krysi najbardziej podobał się skok o tyczce. Jak dotąd. Faktycznie ten Szwed, który wygrał niesamowity był.
– O i na tym przykładzie widać, jak życie bywa przewrotne, bo znacznej części publiczności bardziej jednak w pamięć zapadł inny reprezentant tej konkurencji, Francuz Anthony Ammirati.
– Cienias, odpadł w przedbiegach, jak nasi.
– Dla jednych cienias, dla innych nie. Fatycznie odpadł, bo że tak powiem nie opadł…
– Nie rozumiem…
– Widział pan czym on mianowicie tę tyczkę strącił?
– Nie. Strącił to strącił.
– No właśnie. Strącił ją jak by to powiedzieć – męską biżuterią…
– Nie?!
– Tak.
– To ja już rozumiem…
– Co?
– Jak te skoki trwały, poszedłem sobie i Krysi kawę zrobić, bo mi się dłużyło. Wracam z filiżankami do pokoju, a moja Krysia siedzi jak zamurowana, z otwartymi ustami. – Co się stało, pytam? – A ona: nic, nic – i tak nie zrozumiesz. Zerknąłem na telewizor, a ten Francuz właśnie tyczkę pakował do pokrowca. Wzruszyłem ramionami i tyle, bo tyczka, panie Kaziu, to nie jest moja największa miłość.
– Świat, jak to mówią, zna nie takie pomyłki, ale ważne, panie Eustachy, żeby umieć się cieszyć ze wszystkiego, co życie daje, choćby najmniejszego. Jak Himilsbach.
– Kto?
– Kamieniarz, pisarz, aktor, wielbiciel trunków wszelakich. Po prostu człowiek – legenda. On cieszył się każdą chwilą. – Panie, mówił, ja byłem sierotą. Ani ojca, ani matki, ani kumpli. A i tak zwiedziłem kawał świata! Widziałem Mokotów, Powiśle, ulicę Targową niech pan sobie wyobrazi. Tam byli ludzie i tam były morza południowe. Przy jednym stoliku!
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec