Piotr Rubik
Piotr Rubik to uznany kompozytor, dyrygent i producent muzyczny o naprawdę imponującym dorobku.
Uwielbiany przez jednych, krytykowany przez innych. Można go kochać lub nie, ale jednego nie można mu odebrać – ogromnego sukcesu, który osiągnął dzięki uporowi i ciężkiej pracy, przepłaconej często niemałymi wyrzeczeniami.
Urodził się w Warszawie. Jego dzieciństwo przepełnione było muzyką dzięki dziadkowi Jerzemu, który był melomanem i amatorsko grał na skrzypcach. Miał też imponującą kolekcję płyt, których często razem słuchali. Grywał także na pianinie, którym od najmłodszych lat był zafascynowany jego wnuk.
Piotr tak pokochał muzykę, że w wieku 7 lat poszedł do szkoły muzycznej Jerzego Ługiewicza. Najpierw uczył się grać na wiolonczeli, a potem także na fortepianie.
– Byłem raczej grzecznym dzieckiem. Nie miałem czasu na głupoty. Każdą wolną chwilę poświęcałem muzyce. Jak każdy czasem się leniłem, miałem gorsze dni, ale nie byłem buntownikiem. Byłem raczej skupiony na ćwiczeniu i doskonaleniu swoich umiejętności. Wagary czasem mi się zdarzały, ale raczej nie z lenistwa, tylko z przekory. Były jednak rzadkością, bo jeśli wagarowałem, to musiałem potem dwa razy więcej nadrabiać – przyznał po latach.
Przykładał się do nauki i były tego efekty. Bez problemu dostał się do liceum muzycznego, gdzie kontynuował naukę gry na wiolonczeli pod kierownictwem prof. Andrzeja Zielińskiego. Profesor prowadził go aż do ukończenia Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Fortepian przez lata był tylko dodatkowym instrumentem. Z czasem stawał się jednak dla Piotra coraz ważniejszy, bo zdecydowanie bardziej przydawał się do komponowania.
Przez dwa lata Piotr był też członkiem elitarnej Światowej Orkiestry Jeunesses Musicales, do której należało 110 muzyków z 35 krajów świata. Zwiedził z nimi Amerykę Południową, Europę. Koncertował z takimi wybitnymi dyrygentami, jak Charles Dutoit czy Vernon Handley. Równolegle uczęszczał na kursy muzyki filmowej, między innymi pod kierunkiem Ennio Morrricone w Sienie we Włoszech.
Jego kariera bardzo szybko nabrała tempa. Lecz mimo to przez wiele lat pozostawał w cieniu polskiego show-biznesu, pisząc piosenki dla bardziej i mniej znanych artystów polskiej sceny, komponując muzykę do filmów oraz tworząc elementy muzyczne do programów telewizyjnych.
Zrobiło się o Piotrze głośno w 1993 roku. Wtedy to odniósł pierwszy sukces – razem z tytułową piosenką na płycie Edyty Górniak „Dotyk”. Na następny tak duży rozgłos czekał aż dziesięć lat.
Jedni Piotra kochają, inni go nienawidzą. Wzbudza w ludziach skrajne emocje. Ale on się tym nie przejmuje. Robi swoje i jest szczęśliwy.
Ostatnio spełnia się też w innym fachu. Od dawna marzył, aby założyć miejsce, w którym dzieci od najmłodszych lat będą mogły przekonać się, jak wielką frajdę sprawia obcowanie z muzyką. I nareszcie mu się to udało – otworzył przedszkole muzyczne. Nie tylko prowadzi tam zajęcia z dziećmi, ale także robi wszystkie próby do swoich koncertów czy nagrań. A dzięki temu jego wychowankowie bawią się w otoczeniu dźwięków tak, jak on bawił się muzyką od najmłodszych lat.
Jest dumny z tego przedsięwzięcia i czuje, że spełnia ważną misję. Każdy taki sukces może świętować z najbliższymi.
Swoją żonę Agatę poznał na wyborach Miss Polonia w 2005 roku. Agata startowała wtedy w konkursie.
– Kiedy ją zobaczyłem, nie mogłem oderwać od niej oczu. Jej gesty, uśmiech, mimika twarzy. Wszystko mnie zafascynowało. Powiedziałem jej wtedy, że jest najpiękniejsza ze wszystkich, ale nie wziąłem od niej numeru telefonu. Strasznie się potem denerwowałem, że już się nigdy nie spotkamy – wspomina.
Na szczęście Agata przejęła inicjatywę i to ona pierwsza napisała do Piotra e-maila z podziękowaniami za ciepłe słowa. I od tej wiadomości wszystko się zaczęło. Półtora miesiąca później Piotr był już zakochany do szaleństwa. A potem wszystko poszło jak burza.
Z początku dzielili swoje życie między Wrocław a Warszawę. Do czasu, aż Agata nie zakończyła szkoły, a dokładnie licencjatu. Oświadczyny były kameralne, natomiast ślub huczny. Tak sobie wymarzyli. Nie mieli co do tego wątpliwości, bo obydwoje nadają na podobnych falach, mimo że dzieli ich spora różnica wieku.
– Nie ma reguł. Ważne, żeby być szczęśliwym. Choć rzeczywiście zauważam taką prawidłowość, że kobiety szukają stabilizacji u boku starszego od siebie partnera. U nas nie widzę żadnych problemów związanych z różnicą wieku. Może dlatego, że w głębi duszy ciągle jestem dzieckiem? Kocham Agatę za nasze dzieci, za lojalność i za to, że jest moim przyjacielem – powiedział szczerze.
Mieszkają razem na warszawskim Wilanowie. Ich dom ma 372 metry kwadratowe. Pomieścił nawet studio nagraniowe. Ma cztery duże sypialnie, każda z własną łazienką, ponad 200 metrów tarasów, ogromny garaż z dwoma stanowiskami na samochody. Na parterze znajduje się ogromny słoneczny salon wraz z dużą jadalnią. To w tym królestwie wychowują swoje dwie urocze córeczki, Helenkę i Alicję.
– W wolnym czasie razem z córkami muzykujemy. Ala chodzi do mojego muzycznego przedszkola. Wydaje mi się, że obie z Helenką mają świetny słuch i lubią muzykę. Choć może jeszcze za wcześnie, żeby stwierdzić, czy pójdą w tę stronę – zdradził Piotr.
Piotr stara się być dla nich jak najlepszym ojcem. Poświęca im dużo czasu. Nie potrafi oprzeć się życzeniom swoich córeczek, które rozpieszcza, ale na szczęście zachowuje przy tym zdrowy rozsądek. Jego głównym celem jest to, aby nauczyć je, co w życiu jest dobre, a co złe. Wierzy, że uda mu się to osiągnąć. Oby w dalszym ciągu wszystko tak pięknie się układało!