Uff! Jak gorąco
– Powiem panu, panie Eustachy, że wytrzymać nie idzie…
Kazimierz Główka ocierając chusteczką pot z czoła rozpoczął tradycyjną pogawędkę.
– Mnie pan to mówisz?… Panie Kaziu, ja się na tym bazarze roztapiam. Owszem, czekałem lata jak zbawienia, chciałem się nacieszyć słońcem, ale przecież nie myślałem, że będę pracował jak w jakiejś hucie przy wielkim piecu!…
– Podobno idą dni nieco chłodniejsze …Tak mówią.
– Sam już nie wiem komu wierzyć i w co.
– To prawda powiem panu. Za mojej młodości, kiedy telewizja była czarno-biała i miała jeden program, cała Polska znała niejakiego „Wicherka”. Gość był pogodynkiem w ówczesnym dzienniku telewizyjnym. Panie – wszyscy go słuchali z otwartymi gębami i każdy od rana patrzył w niebo sprawdzając, czy „Wicherek” miał rację. Na ogół było odwrotnie niż zapowiadał, ale gość był sympatyczny, a na dodatek pokazywał ludziom przy okazji a to borowika-giganta znalezionego przez jakąś jejmość spod Pcimia, a to rzodkiew jak dynię z okolic Giżycka… Facet był, jak byśmy powiedzieli, „telewizyjną osobowością” – jak na tamte czasy oczywiście…
– A jak to się ma do tego co dziś?
– Ano tak, że dzisiejsi „Wicherkowie” i dzisiejsze panie synoptyczki, choć mają do dyspozycji komputery, modele matematyczne i inne satelity, to skuteczność swych przepowiedni utrzymują mniej więcej na poziomie „Wicherka” z mojej młodości.
– To jak w polityce. „Politologów” to mamy tylu co komarów nad jeziorem – a to od Ameryki, a to od Rosji, a to od Unii – wręcz można ich w pęczki wiązać. A życie i tak ciągle ich zaskakuje.
– To samo jest z uczonymi od bezpieczeństwa. Jak nikt potrafią tak analizować błędy Secret Service, czy innych ochroniarzy, jak ja, dajmy na to stosunek numeru bielizny do wyobrażeń moich klientek. Tylko oni są mądrzy, że tak powiem, po szkodzie, a ja przed. Ja spojrzę i od razu wiem, czy ta pani, ma jakiekolwiek szanse zmieścić się w majtkach, które z uporem przymierza do brzucha mrucząc: „powinny być dobre”…
– Panie, panie Eustachy, to akurat trzeba zrozumieć. Tym bardziej, że to nam pragną się podobać.
– Nie musi mi pan tłumaczyć, ale że niepojęte są to fakt.
– Jak w tym dowcipie…
– W jakim dowcipie?
– Chłopak oświadcza się dziewczynie: Nie mam willi ani pieniędzy, nie jestem też spadkobiercą milionowej fortuny jak mój kumpel Sebastian, ale cię kocham.
– Jeśli mnie naprawdę kochasz, to przedstaw mi Sebastiana…
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec