Więcej nas łączy niż dzieli
Magdalena Rodzinka z SP 58 na Targówku znalazła się wśród 10 nominowanych do Nagrody im. Sendlerowej.
To wielkie wyróżnienie, na które zasługują naprawdę nieliczni w kraju. W przypadku naszej laureatki (nie jest to słowo na wyrost, bo już sama nominacja jest wielkim sukcesem) w praktyce nie chodzi jednak o jedną osobę, a o cały zespół pedagogów ze Szkoły Podstawowej nr 58 przy ul. Mieszka I. Magdalena Rodzinka, nauczycielka biologii, geografii i przyrody jest ich reprezentantką.
Nagroda im. Ireny Sendlerowej powstała z myślą o wspieraniu nauczycieli, którzy w swojej pracy kierują się wartościami bliskimi jej patronce: tolerancją, szacunkiem wobec odmienności, odpowiedzialnością za innych i odwagą. Brzmi pięknie, a jakie ma to realne przełożenie na podstawówkę na Targówku? Okazuje się, że ogromne.
Szkoła Podstawowa przy ul. Mieszka I na Targówku położona jest w „specyficznym”, pełnym różnorodności miejscu. Obok znajduje się ośrodek dla uchodźców, nowopowstałe osiedle mieszkaniowe Wilno, gdzie mieszkają też migranci ekonomiczni z całego świata.
Te wszystkie podwórka spotykają się w jednym miejscu – właśnie w podstawówce. Szkoła ma 266 uczniów, połowa z nich to cudzoziemcy z różnych zakątków świata, dzieci wielokulturowe i wielojęzyczne. Wydawałoby się – jeden wielki chaos, mnóstwo waśni i sporów z powodu m.in. różnic kulturowych czy religijnych. Otóż nie! To właśnie ta placówka może uczyć inaczej szeroko pojętej tolerancji i wzajemnego szacunku. W czym tkwi sekret? Okazuje się, że w szczegółach.
– Wiele naszych dzieci jest po dramatycznych, np. wojennych przejściach. Zmiany, jakie w nich zachodzą, widać na każdym kroku. Było rodzeństwo, które na początku rysowało tylko czarną kredką. Po jakimś czasie doszedł czerwony kolor, ale treść obrazków pozostawała bez zmian – wojna. Dopiero po ok. 1,5 roku te dzieciaki zaczęły używać innych barw – mówi dyrektor Wiesława Dziklińska i podkreśla, że każde dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, fundamentu „tak, tu jest mój dom”. Te dzieci często tego nie mają. Nie wiedzą, czy są tu na chwilę, na rok czy na stałe.
Na początku wielką barierą jest posługiwanie się językiem polskim. Dlatego w szkole są tzw. klasy przygotowawcze nazywane powitalnymi. We wszystkim pomaga asystent kulturowy, czyli osoba pochodząca z danego kraju. W SP 58 uczą się dzieci z różnych stron świata. Oczywiście Polacy, ale też m.in. Rosjanie, Ukraińcy, Czeczeni, Hindusi, Wietnamczycy, Irakijczycy czy nawet Angolczyk. Rola asystenta jest wielka, bo np. kiedy w czasie Ramadanu uczniowie są osłabieni z powodu muzułmańskiego postu, wyjaśnia przyczynę ich złego samopoczucia, jest mostem łączącym dzieci z różnych kultur. Podpowiada też w wielu sytuacjach, co można, a czego nie.
– Staramy się realizować z dziećmi wielokulturowymi i wielojęzycznymi podstawę programową , ale naprawdę nie jest to łatwe. Wystarczy polecenie: wymień zwierzęta domowe i odpowiedzi są różne, nawet lew i słoń. Jak poprosić o pokazanie barwy zimnej i ciepłej, skoro na ciepło trzeba uważać, bo może oparzyć? – opowiada dyrektorka, a nauczycielka Magdalena Rodzinka dodaje, że tutaj po prostu trzeba wychodzić poza schematy. Inaczej się nie da.
– Przy okazji świąt pokazujemy różnice, ale podkreślamy też co nas wszystkich łączy. Święto Trzech Króli było dla wszystkich ważne, bo królami byli: Hindus, Muzułmanin i Ukrainiec. Wielką uroczystością zawsze jest Dzień Niepodległości. To wzruszające, jak Czeczeńcy występują w swoich strojach narodowych i śpiewają najważniejszą dla nich pieśń „Błogosław nam Allahu w dniu urodzin”. Podczas wieczornicy o pokoju oglądaliśmy zdjęcia z Czeczenii. Wtedy mama Czeczenka wyszła na środek i zatańczyła taniec żałobny. To wielkie wzruszenie trudno opisać. Płakaliśmy też wszyscy, jak ukraiński chłopiec powiedział „Wy Polaki jesteście dumnym narodem, mieszkacie w wolnym i pięknym kraju”. Od nich można się wiele nauczyć – mówi nauczycielka.
Jak przełamać barierę na początku? Temu służą Dni Przyjaźni, Języka Ojczystego czy Spotkanie Trzech Kultur. To dni, kiedy dzieci mogą do szkoły przynieść i pokazać, co chcą (nawet mamę), po to, żeby się pochwalić, zaprezentować swój talent czy umiejętności. To cenne wskazówki dla nauczycieli do dalszej pracy z dziećmi wielokulturowymi i wielojęzycznymi.
Oczywiście dochodzi też do sytuacji konfliktowych, takich jak chociażby „ustawka Polaki – Ruskie” na którą się zanosiło jakiś czas temu. Pani dyrektor w porę zareagowała zapraszając do siebie całe towarzystwo. Dała im jako zadanie znalezienie rozwiązania tej sytuacji. Wspólny problem spowodował, że szybko waśnie poszły na bok, a „Polaki i Ruskie” razem opracowali plan wyjścia z sytuacji.
Integracja przynosi efekt, bo w momentach trudnych dzieci same zaczynają szukać rozwiązań.
– Podczas próby tańca okazało się, że jeden z chłopców nie może tańczyć z „obcą” dziewczynką. Próba zawisła na włosku, ale szybko koleżanka z klasy wpadła na pomysł, aby jego partnerką została siostra, a to kulturowo jest dopuszczalne – śmieje się Urszula Tomalka wicedyrektor szkoły.
Co ważne szeroko pojęta integracja nie ogranicza się do murów szkoły. Są inicjatywy takie jak inscenizacja ślubu Mieszka I z Dobrawą połączona z przemarszem po okolicy, w którą włączają się mieszkańcy. I tak dzięki szkole wszyscy już wiedzą, że obraźliwe jest słowo uchodźca, że język obcy to nie tylko angielski, bo może nim być również polski, dlatego lepiej powiedzieć: drugi język, a przede wszystkim to, że więcej nas łączy niż dzieli!