Zabójcy Jaroszewiczów zatrzymani po 26 latach
Alicja i Piotr Jaroszewiczowie zostali zamordowani w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w Aninie. Były premier i jego żona zostali znalezieni w swojej willi.
Do dzisiaj wydawało się, że ich mordercy pozostaną bezkarni. Dzięki nowemu materiałowi dowodowemu zebranemu przez prokuraturę i policję, po 26 latach od zbrodni postawiono zarzuty trzem osobom. Dwie z nich przyznały się do winy.
O tym brutalnym, historycznym już morderstwie pisaliśmy zaraz po nim, we wrześniu 1992 roku:
MORD W ANINIE
Werbli, salutu i kompanii honorowej nie było. Tysiące osób na Cmentarzu Komunalnym d. Wojskowy na Warszawskich Powązkach przybyło na pogrzeb zamordowanych w zeszłym tygodniu Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji. Zostali pochowani, w rodzinnym grobie, w dniu 10 września. W imieniu najbliższych współpracowników zmarłych pożegnał Aleksander Kopeć, a o godz. 12 przy trumnach zamordowanych na honorowej warcie stanęli m.in.: Józef Czyrek, Edward Babiuch i Edward Gierek.
Około północy z wtorku na środę (2 na 3 września br.) w willi przy ulicy Zorzy 19 w warszawskim Aninie znaleziono ciała zamordowanych jej mieszkańców: 83-letniego Piotra Jaroszewicza, byłego premiera PRL i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, byłej dziennikarki „Trybuny Ludu”. Ciała zamordowanych odkrył 37-letni syn Piotra Jaroszewicza – Jan. Ciało byłego premiera znaleziono w sypialni w fotelu na ostatniej z trzech kondygnacji willi. Na szyi miał zadzierzgniętą krótką pętlę ze skórzanego rzemienia zaciśniętą od tyłu góralską ciupagą. Żonę Jaroszewicza mordercy pozostawili najpierw związaną w łazience, na tym samym piętrze, a potem zabili ją strzałem z myśliwskiego sztucera, który dosłownie rozstrzaskał czaszkę kobiety. Według wstępnych ustaleń policji, sprawców było co najmniej dwóch. Prawdopodobnie dostali się do środka domu na tzw. pasówkę (nie znaleziono śladów włamania na zamkach i oknach), możliwe także, że drzwi otworzył im sam Jaroszewicz. Policja nie wyklucza, że zabójstwo Jaroszewiczów miało charakter rabunkowy.
Sprawcy napadu odurzyli środkami chemicznymi psa Jaroszewiczów, specjalnie szkolonego do obrony brodacza monachijskiego. W tej bulwersującej sprawie trwa intensywne śledztwo.
Mieszkaniec nr 18/1992