Agnieszka Dydycz

Współtworzyła historię polskiej bankowości i giełdy, zarządzała ludźmi, zasiadała w radach nadzorczych i zarządach. Jednak dzisiaj znamy ją przede wszystkim jako zakochaną w Saskiej Kępie pisarkę, założycielkę Fundacji Pomóżmy Dzieciom oraz coacha, który uczy poznawania siebie. Przedstawiamy kobietę niezwykłą – Agnieszkę Dydycz.

Agnieszka Dydycz jest warszawianką. Urodziła się niedaleko ronda Wiatraczna, a od lat mieszka na Saskiej Kępie. Za co kocha to miejsce?

Tutaj jest mój dom, w którym czuję się u siebie. Kiedyś, przez chwilę, mieszkałam w Śródmieściu, ale coś ciągnęło mnie z powrotem na naszą stronę Wisły. Wróciłam. I dobrze się stało, bo w parku Skaryszewskim spotkałam swoją Miłość (też z Saskiej Kępy!). Nasz syn twierdzi, że również się stąd nie wyprowadzi, nawet gdy się ożeni. Na tę decyzję ma czas, ale dla nas wszystkich to ważna podpowiedź – że jeśli jesteśmy szczęśliwi, zostańmy tu, gdzie jesteśmy. Lecz jeśli nie odnaleźliśmy jeszcze swojego miejsca na ziemi, poszukajmy go. Warto! – mówi Agnieszka Dydycz, która zrealizowała niejedno marzenie i niejedno… zmieniła.

Jednym z nich była praca w banku i tzw. kariera. Doszła naprawdę wysoko, kiedy jej życie wywróciło się do góry nogami – poważne kłopoty ze zdrowiem i długie zwolnienie, operacja, rehabilitacja. Totalne zaskoczenie i przymusowa zmiana priorytetów. Chodziła na rehabilitację, poznawała inny świat i nowych ludzi i nagle okazało się, że potrafi także pisać!

Przyglądałam się pracy fizjoterapeutów i doszłam do wniosku, że przy ich wyzwaniach, praca w banku to pestka! Wymyśliłam więc postać rehabilitanta Marcina. Pokazałam swoją opowieść znajomym, a oni czytali, śmiali się i prosili o jeszcze. I tak powstała książka „Z pamiętnika masażysty”. W tym samym miesiącu, gdy książka ukazała się w księgarniach, ja odeszłam z banku. Teraz już wiem, że pewnych decyzji nie da przyspieszyć. Trzeba dać sobie czas na przeżycie tego, co nam się przytrafiło. Warto też mieć kogoś, kto wesprze nas w tym niełatwym momencie zmian. Ja na szczęście miałam wtedy przy sobie przyjaciół oraz dwóch kochających mężczyzn, dużego i małego – wspomina Agnieszka.

Wraz z tym mniejszym, czyli synem, napisała uroczą książeczkę o przyjaźni, kosmosie i przytulaniu. Jak podkreśla, nigdy nie odważyłaby się napisać książki dla dzieci, gdyby nie Antek. Miał 5 lat, gdy opowiedział jej „O Wojtku z planety Uran” i wymyślił język folski. Łatwo się go nauczyć, bo kujędzie to dziękuję, szępro – proszę, a dzobar – bardzo. Agnieszka pilnowała, aby w książce pamiętać o tym, co dla dzieci jest najważniejsze i dlatego trafia ona do ich serc i wyobraźni. A nam, dorosłym, przypomina o tym, o czym z wiekiem zapominamy. Na przykład o przytulaniu, najmilszym zwyczaju w całym kosmosie, który pomaga na wszelkie troski!

Gdy syn podrósł, razem napisaliśmy ciąg dalszy, w którym Antek leci na Uran. Dla fanów mam zresztą wspaniałe wieści: podpisuję umowę ze znanym wydawnictwem na kolejne wydanie naszej książki! Będzie zawierała całość kosmicznych przygód i nowe ilustracje. To idealny prezent na Dzień Dziecka, poczekajcie więc cierpliwie do kwietnia 2020 – cogorą campole! śmieje się współautorka w języku folskim.

Agnieszka i Antek (obecnie lat 11) często spotykają się z dziećmi. Gościli w wielu szkołach i bibliotekach oraz w Klubie Osiedlowym Orion przy ul. Egipskiej.

Na spotkaniach najfajniejsza jest nauka folskiego i pytania. Ostatnio mały czytelnik zapytał, jak Antek oddychał na Uranie. Widziałam, że syn miał ochotę odpowiedzieć, ale wybrnął dyplomatycznie, że na razie to sekret, lecz wyjawi go wkrótce w nowej książce. Dorośli też czasem zadają mi trudne pytania i to jest właśnie najciekawsze – mówi pisarka.

Agnieszka Dydycz jest także coachem i mentorem, prowadzi warsztaty rozwojowe m.in. dla Uniwersytetów III Wieku, podczas których uczy poznawania siebie. Założyła też i od lat prowadzi Fundację Pomóżmy Dzieciom, KRS 0000130515, która daje dzieciakom szansę na lepsze życie.

Jej powieści dla dorosłych – „Marzenia z terminem ważności”, „Dzisiaj należy do mnie” – niosą ważne przesłanie, by cieszyć się każdą chwilą i korzystać z tego, co mamy.

Drodzy Czytelnicy, dbajcie o siebie i cieszcie się życiem. Miło jest marzyć, lecz warto też czasem się odważyć i po prostu zacząć żyć. O tym właśnie piszę w swoich książkach, o ludziach takich jak my. Nie mamy super-mocy, ale dajemy sobie radę w najróżniejszych sytuacjach, bo przecież prawdziwa siła i moc jest w nas samych, pamiętajmy o tym! – podkreśla Agnieszka Dydycz.



 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content