Pascal Brodnicki

Pokochaliśmy go za łamaną polszczyznę przeplataną francuskim akcentem, a przede wszystkim za jego przepisy, które biją rekordy popularności. Pascal Brodnicki to najsłynniejszy Francuz w polskiej telewizji.

Miłość do jedzenia zrodziła się u Pascala Brodnickiego już we francuskim przedszkolu. To właśnie wtedy zakosztował najlepszych w życiu naleśników. Od najmłodszych lat był bowiem wielkim fanem słodyczy. W szkole swoje uczucia przerzucił na serwowane w szkolnej stołówce ciasto jogurtowe.

Jego miłość do słodkości była tak wielka, że już jako 12-latek podjął pierwszą pracę w cukierni. Był to punkt zwrotny w jego życiu, gdyż to właśnie wtedy zdecydował, że jednak nie będzie zawodowym cukiernikiem tylko… kucharzem.

Bardzo szybko okazało się, że nie były to puste słowa. Wykształcenie kucharskie zdobył w szkole zawodowej, w której uczył się od 13. roku życia.

Jak trafił do naszego kraju? Pierwszy raz przyjechał do Polski w wieku 15 lat. Spodobało mu się tu na tyle, że postanowił zostać na dłużej. Szybko znalazł pracę. Na początek jako kierowca wyremontowanych zabytkowych samochodów, którymi do ślubu jeździły młode pary.

Było fajnie, ale tęsknił za kuchnią. Nie po to zdobywał wykształcenie kucharskie, aby być kierowcą. Postanowił więc wrócić do Francji. To wtedy podjął swoją pierwszą poważną pracę w restauracji i to w dzielnicy Montmartre. Rok później wyjechał do Anglii, gdzie pracował przez kolejny rok.

Cały czas ciągnęło go jednak do naszego kraju. Wrócił do Polski w wieku 18 lat i od razu podjął pracę w Bristolu, a następnie w Sheratonie, gdzie pod czujnym okiem mistrza kuchni Kurta Schellera zdobywał coraz to większe doświadczenie. Ale prawdziwą szkołę przetrwania odbył we Francji w restauracji Les Pyrénées, która ma dwie gwiazdki Michelin.

Pascal był ambitny i nie obawiał się żadnej pracy. Współpracował z Hiszpanami, Baskami i Azjatami. Swoje umiejętności szkolił także w Chelsea Hotel w Nowym Jorku. Na gotowaniu jednak nie poprzestał. Upomniała się o niego telewizja.

I tak swoją telewizyjną przygodę rozpoczął w stacji TVN w roku 2004. Wtedy to poprowadził program „Pascal: Po prostu gotuj!”. W roku 2010 współpraca Pascala i TVN-u zakończyła się na jakiś czas. Jednak nie na długo, bo wiosną 2012 powrócił na ekrany stacji z nowym programem „Smakuj świat”, w którym podróżował po różnych krajach w poszukiwaniu egzotycznych smaków.

Później przez trzy lata występował w kampanii reklamowej sieci sklepów Lidl z Karolem Okrasą pod nazwą Pascal kontra Okrasa. Brał również udział w pierwszej edycji programu Azja Express, emitowanego na antenie TVN. Jego partnerem w programie był Paweł Dobrzański, z którym zajął ostatecznie czwarte miejsce. To była przygoda jego życia.

Teraz wszystko pięknie się układa. Podobnie jak w życiu prywatnym: jest zakochanym mężem i dumnym ojcem.

Pierwszy raz spotkał swoją żonę Agnieszkę w restauracji.

Byłem przekonany, że jest Francuzką. Po pierwsze z urody, po drugie ze sposobu zachowania się – zdradza Pascal po latach.

Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. To było jak uderzenie sycylijskiego pioruna. Trzy dni po pierwszym spotkaniu zamieszkali pod wspólnym dachem. Po dziś dzień tworzą zgrany duet. Oczywiście, jak każda para miewają lepsze i gorsze dni, ale to przecież normalne.

To, że umiemy rozmawiać i nie dopuszczać do bezsensownych spięć, jest zasługą wielu lat pracy nad związkiem i wzajemnej akceptacji. W coachingu używamy terminu „kryzysk”. Oznacza on, że z każdego kryzysu możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość i przekuć je w zysk – tłumaczy żona Pascala, Agnieszka.

Każdego dnia pielęgnują swoją miłość. Pascal, jak każdy Francuz, jest romantykiem. Przynosi kwiaty bez okazji i robi niespodzianki. Potrafi wracając z Bawarii, zajechać do miejsca, w którym obecnie przebywa jego ukochana, aby przygotować dla niej śniadanie. Tak było od samego początku ich znajomości. I na szczęście romantyzm nie maleje wraz ze stażem ich związku.

Zwieńczeniem ich wielkiej miłości jest synek Leo. Tworzą rodzinę i są szczęśliwi, ba najszczęśliwsi na świecie!

To radość mojego życia. Dopiero człowiek rozumie, co to jest radość, jak go to spotyka. Bo… bo jak znajomi mi pokazywali zdjęcia: „O zobacz, mój syn”, to sobie myślałem, no, dziecko jak dziecko, nie? Jeżeli nie jest to twoje dziecko, to nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka to jest radość. A Leo w dodatku jest bardzo grzeczny i pięknie się uśmiecha. Rano, jak wstajesz i widzisz swoje dziecko uśmiechnięte, to już wiesz, że siedemdziesiąt pięć procent dnia jest już super – zdradził Pascal.

Pascal nie ukrywa, że powodzi im się dobrze. Obydwoje z żoną są jednak oszczędni i nie trwonią pieniędzy na byle co. Jedynym luksusem, na który sobie pozwolili, jest dom na wsi, 200 km od Warszawy. Nigdzie nie odpoczywają, tak jak tam. Kochają być blisko natury i słuchać śpiewu ptaków. Czas płynie im wtedy wolniej i wszystko smakuje lepiej: poranna kawa i świeżo upieczone ciasto. Każda taka chwila jest na wagę złota. Bo oni do szczęścia potrzebują tylko siebie, reszta jest dla nich bonusem. Tak było, jest i tak pozostanie.

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content