Nie dajmy się!

Pewnie wielu Czytelników ma swoją pocztę elektroniczną. Ja też. A w tej poczcie – spam. Zaglądam tam systematycznie, ale nie usuwam bez czytania.

Czytam więc. Czytam i ciśnienie mi rośnie. Oto próbka z dziś:

– niejaki (niejaka?) saluzzo informuje mnie o możliwym awansie. Nie znam człowieka, co za bzdura.

– WifesJotter zawiadamia, że jakiś Róża wysłał mi erotyczny film. Nie jestem zainteresowana, panie Różo.

– Twój Newsletter zachęca mnie, bym odważyła się zdać maturę! Dziękuję, zdałam jeszcze za komuny, pokonałam też wyższe szczeble porządnego wykształcenia.

– Basem Al-Tamimi i coś tam od tygodnia prosi, bym pomogła mu uwolnić jego córeczkę. Jakoś mnie nie przekonał.

– bank ma dla mnie kredyt gotówkowy w 1 dzień, inny zagania mnie do grona frankowiczów – kulą w płot.

– Ania żąda, bym dziś zarezerwowała pobyt w górach (wolę morze), a jakaś Dominika pyta, czy szukam kogoś na jedną noc, blisko siebie. Owszem, szukam – na dzień czy noc – do generalnych, wiosennych porządków. Także w piwnicy!

Siedzi gdzieś tam grupa ludzi, którzy naiwnym usiłują wciskać zwyczajny kit. Skoro są tak wytrwali, najwyraźniej czasem im się udaje. Zdesperowanych i naiwnych nie brak. Już im nie wystarczają obszarpane „reklamy” na latarniach, słupach na przejściach dla pieszych, śmietnikach, nachalne i głośne w tv. Wielu wydaje się, że „w Internetach” to musi być wiarygodne i prawdziwe. Dlaczego im się tak wydaje? Jakoś nigdy nikt nie umiał mi na to odpowiedzieć.

W zasadzie można podzielić nas na dwie grupy: myśliwych i zwierzynę. Myśliwi to ci, którzy na wiele prymitywnych lub przebiegłych sposobów polują na nasze pieniądze, a zwierzyna, to cała reszta. Są wśród nas jednostki czujne, które nie dają się złowić, są i takie, które – oczarowane pięknosłowiem myśliwego – skuszą się, kupując jakąś pościel o nadprzyrodzonych właściwościach, odkurzacz na sam widok, którego roztocza padają martwe, a to garnki kuchenne wyglądające, jak zwykłe, lecz kilkadziesiąt razy droższe.

Trzeba być rozsądnym i czujnym, ale przyznajcie się: macie w kuchennych szufladach jakiś „magiczny” wynalazek za grosze, który zamiast ułatwić życie, zalega na dnie szuflady? Jakiś zamykacz, otwieracz, cudowna folia, jakaś super obieraczka… Cóż. Ja też mam.

Kto jest bez grzechu, niech rzuci kamieniem, lecz kto już „zgrzeszył”, niech nie robi tego po raz kolejny i kolejny…

Nie dajmy się!

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content