…Żeby tylko Piotrek
– Nietęgo pan wygląda, panie Eustachy. Zapuchnięty jakiś… Nie nadużył pan, aby?… – W ten – przyznajmy – dość niecodzienny sposób Kazimierz Główka, stały bywalec bazaru na pl. Szembeka, przywitał się ze swoim kolegą, kupcem miejscowym bieliźnianym, Eustachym Mordziakiem.
– Nadużył? W życiu… Choć powiem panu – ochotę, to bym miał, oj miał… U dentysty byłem.
– To nieprzyjemność. Ale przynajmniej pan nie czekał. Teraz wystarczy tylko pieniądze mieć.
– Plomba, panie Kaziu, sześć stów potrafi kosztować. Mnie tyle kosztowała, bynajmniej. A podobno, jak się źle trafi, to jeszcze drożej wychodzi. Więc, jak już mnie pan doktor wyborował, wykanałował, wyczyścił, zalepił i mówi mi na odchodnym: Proszę teraz nie jeść przez dwie godziny, to ja mu na to: – Bez obaw, z pana cenami nie zjem przez miesiąc…
– Ale mam dla pana, panie Eustachy, pocieszenie – wkrótce nie będzie pan sam. Wkrótce liczba rodaków, którzy też będą bulić warszawskie ceny za leczenie swoich zębów, znacząco się zwiększy.
– Jakim cudem, mianowicie?
– Ano takim, że jesteśmy w przededniu nowej rewolucji!
– Znowu? Jeszcze starych nowych nie skończyli. Sądownictwo na przykład.
– Sądownictwo się broni, to fakt. Co się dziwić – każdy chciałby mieć taką fuchę, żeby jedną sprawą spokojnie parę lat się zajmować. Nikt człowieka nie pogania, nikt nie ma pretensji…
– Bo każdy boi się sądowi narazić.
– Ale ja nie o tym. Właśnie ogłosili, że biorą się za Warszawę.
– W jakim sensie?
– Będą zmieniać jej granice. Znaczy będą je rozszerzać. Opozycja podnosi jazgot, że to pod wybory, ale, jak mówi pan prezydent – „żaden jazgot nie zawróci nas z drogi reform”. A reforma samorządowa Warszawy zapowiada się naprawdę galantnie. Teraz i Wołomin i Ząbki, Pruszków, Józefów, Wieliszew – to wszystko będzie Warszawa. Sam pan więc rozumie, że jak jakiś pana współnieszczęśnik zębowy z danego Wieliszewa pójdzie do dentysty, to on teraz nie pójdzie do dentysty w Wieliszewie, tylko w Warszawie-Wieliszewie. A ceny jakie w Warszawie są, to sam pan się przekonał…
– Chorobka, to i mafii też już nie będzie „pruszkowskiej” ani „wołomińskiej”, tylko „warszawska”.
– To akurat małe piwo. W tym przypadku nazwa tak czy siak będzie, że tak powiem – adekwatna. Niby w Warszawie dotąd mafii nie było? A nie przymierzając ta adwokacko-prokuratorsko-sędziowska? Co to – nieruchomości same się pooddawały różnym krętaczom, czy przy pomocy prawników?
– Oj, pan to od razu tak zasadniczo. Przecież cała masa praktycznych kłopotów wyniknie, z którymi nie będzie wiadomo, co zrobić?
– Na przykład.
– Na przykład już ktoś obliczył, że w tej nowej megastolicy – od Błonia do Wołomina i od Góry Kalwarii do Pruszkowa, nagle będziemy mieli 8 ulic Jana Pawła II, 3 Aleje Jana Pawła II, 2 Ronda Jana Pawła II i 1 Plac Jana Pawła II…
– No, to faktycznie załamać się można. W którą stronę się nie obrócisz – same nieszczęścia.
– Jak z tą dziewczyną.
– Z jaką dziewczyną.
– No, tą zapłakaną całą. Matka się pyta: Czemu ryczysz? Piotrek cię zdradza?
– Żeby tylko Piotrek…
Szaser