Zbiórka na kocurka
– Witam, witam … O zdrowie nie pytam, bo z daleka widać, że dopisuje…
Pan Eustachy Mordziak uśmiechnięty od ucha do ucha cieszył się na kolejne spotkanie z panem Kazimierzem Górką. Jeden kupiec na tutejszym bazarze na pl. Szembeka, drugi klient tego bazaru od lat, emeryt. Panowie od zawsze lubili sobie pogadać, dlatego każde spotkanie dawało im radość.
– Właściwie to nie wiem, czy tak na sto procent dopisuje, panie Eustachy. Nerwowy jakiś zrobiłem się.
– Znowu przez politykę?
– A wie pan, że tym razem chyba nie tylko. A propos – wpłacił pan już datek na tych biedaków?
– Jakich biedaków?
– No na tych, co to ich złapali na przekrętach wyborczych i kasy na działalność im teraz nie dają.
– Powiem panu tak: nie ma dnia, żeby jakiegoś kanciarza nie złapali. Nikt wcześniej tyle się państwowego nie nachapał, co oni. Starczy im nie na rok, nie na trzy, niech się pan o nich nie martwi.
– Jakiś taki pan zajadły, panie Eustachy, czy mi się zdaje?
– „Pokora, praca, umiar” – słyszał pan kiedyś takie słowa?
– I „wystarczy nie kraść”?
– O, właśnie. No i co?… Niech się teraz fartują sami. Ale panie Kaziu, miało nie być o polityce. Niech mi pan powie, co pana gryzie, bo powiedział pan, że nerwowy pan jest ostatnio?
– Głównie to pociągi podmiejskie.
– Jakim cudem?
– Jak pan wie, mieszkam w pobliżu linii otwockiej. Od kilku lat ją modernizują. Powstał nowy przystanek Warszawa-Gocławek, zmienia się stacja Wawer, błyszczą nowe tory, słowem widać, że robota postępuje. Ale też słychać, niestety, bo ten nowy piękny szlak ma potężną wadę. Pociągi niby nowoczesne, szyny jak spod igły, ale jak to jedzie, to taki jest hurgot, taki wizg, jakby tuż przy furtce startował F-35. Ostatni raz tak było w latach Gomółki, a i to w zimie, kiedy powietrze aż gęste od mrozu było. Wtedy pociągi do Otwocka też dudniły, jakby przejeżdżały koło okna.
– A może my już starzy jesteśmy i inaczej wszystko odbieramy?
– E, tam – zaraz starzy. Ja zrobiłem sobie ostatnio test i wyszło mi, że jeszcze taki stary nie jestem.
– Jaki test?
– Muzealny. Idzie pan do muzeum, ogląda sobie to i owo, ogląda, a w końcu wychodzi. Jak się odezwą alarmy, dzwonki i inne syreny, które alarmują, że ktoś jakichś antyk wynosi, to znaczy, że jest pan stary, niczym muzealny eksponat. A ja wyszedłem bez żadnych sensacji! Nic nie wyło. Znaczy jeszcze nie jest źle…
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec