Na zdrowie!

– Witamy w naszych niskich progach…
Pan Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na bazarze na pl. Szembeka, jak zwykle ucieszył się na widok swojego znajomego, a stałego klienta bazaru, pana Kazimierza Główki, emeryta.

– I ja cieszę się, że pana widzę. I to w dobrym zdrowiu, jak sądzę?

– Jak mawiał pewien mój znajomy lekarz: żyję mimo leczenia.

– Daj pan spokój z tym leczeniem. Mówią, że w mniejszych miastach, na prowincji, że tak powiem, nie jest tak źle, ale u nas ja tego nie odczuwam bynajmniej.

– Ukryć się nie da. Moja Krysia dajmy na to potrzebowała dostać się do kardiologa. Pod koniec ubiegłego roku to było. To jej w okienku powiedzieli: grudzień 2025!

– Skąd ja to znam? Na urologa też trzeba czekać kilka miesięcy, zresztą na każdego…

– I popatrz pan, panie Kaziu – niby forsy w tę służbę zdrowia ładują coraz więcej, a jakiejś radyklanej poprawy ludzie nie czują.

– To bardzo skomplikowane jest – mimo wszystko. Przecież żyjemy coraz dłużej, sprzęt jest taki, że przebadać można człowieka do najmniejszej komóreczki, mówi się nawet, że „medycyna cuda czyni”, na co zresztą jest masa dowodów: serca ludziom wymieniają, wątroby, płuca, jak nie przymierzając jakieś tarcze hamulcowe w samochodzie, czy inne wtryski.

– Jak na to z tej strony patrzeć, to rzeczywiście – cuda czynią, cuda, po prostu. Jeszcze, żeby sobie z tym cholernym rakiem poradzili.

– Cały świat nad tym kombinuje, cuda i tu się zdarzają, co więcej – jak raczysko wykryte szybko, to szansa na wyleczenie jest. Ale to ciągle jest loteria niestety.

– I trafia, jak popadnie, nieważne biedny czy bogaty, pijaczek czy asceta.

– Nawet królów trafia, jak w Anglii. Księżna Kate z tego cudem wyszła, ale już król Karol III zdaje się, że nie bardzo. Przebąkuje się nawet o abdykacji.

– A propos – tak sobie myślę, żebyśmy my, jako Polacy trochę mniej trunkowi byli i trochę mniej papierochów palili, to może by się to odbiło także na statystykach. Mniej byłoby marskości wątroby, mniej raka płuc.

– Fakt. Te dwa nasze ulubione sporty – picie i palenie mają znaczenie, jeśli chodzi o te sprawy.

– Taki dowcip ostatnio słyszałem: jeden pijaczek mówi do drugiego:

– A Zenka drogówka złapała. Miał trzy promille.

– To, ile my byśmy musieli nie pić, żeby mieć trzy promille?

Szaser 

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec

 



error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content