Lustro

– Co dobrego panie Eustachy?…

– Tak od razu nic dobrego nie mogę sobie przypomnieć. Ważne panie Kazimierzu, że człowiek zdrowy jest.
Panowie Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany z bazaru Szembeka i Kazimierz Główka, emeryt i stały bazarowy klient

– jak zwykle nie omieszkali zamienić kilku słów, przy okazji kolejnego spotkania.

– Ale przyzna pan, że wokół nas wszystko się aż gotuje, ziemia prawie płonie pod nogami.

– Dziwi się pan – za miesiąc wybory to i emocje rosną.

– No i właśnie nic dobrego z tego nie wynika. A poza tym – czy nic pana nie uwiera, nie skrzypi coś niemiło?

– Co pan ma na myśli, panie Eustachy?

– Pamięta pan – każdy może w tych wyborach wystartować pod warunkiem, że lata odpowiednie ma i zebrał minimum 100 tys. podpisów poparcia.

– No tak.

– Kandydatów mamy kilkunastu. Niektórzy znani wyłącznie najbliższej rodzinie. I każdego popiera aż 100 tys. współobywateli? To jakaś ściema musi być.

– Jakim cudem uzbierali te sto tysięcy?

– Czyli to lipa jest?

– Niczego nie przesądzam, mówię tylko, że może warto się nad tym zastanowić. Bo jednak kandydaci powinni być poważni, reprezentować jakieś poważne grupy społeczne, mieć poglądy, a nie tylko głębokie przekonanie o własnej doskonałości.

– Powiem panu, panie Kaziu, że kiedyś wszystko było prostsze.
Wiadomo było, że głosujemy za Lechem i choćby krowa miała jego fotografię na grzbiecie, to naród wybrałby ją bez mrugnięcia okiem.

– A wcześniej było jeszcze prościej. Była jedna lista Frontu Jedności Narodu i spokój.

– I co to był za wybór?

– Jaki był, taki był, ale był. Można było nie pójść do wyborów – i to też był wybór. A ludziom przynajmniej nikt w głowach nie mieszał, sami z tego chętnie korzystali. Do dziś pamiętam, jak Polska Kronika Filmowa pokazywała całe wsie, które prosto po kościele szły do urn, by głosować na kandydatów Frontu Jedności Narodu.

– Było minęło … Wszystko się zmienia. Człowiek nie raz żałuje tego co było, ale niczego to nie zmieni.

– Jak z tym lustrem…

– Z jakim znowu lustrem?

– Onegdaj, przy małej wódeczce kolega powiedział mi: – Kiedy patrzę w lustro i widzę siwe włosy, zmarszczki i przygaszone oczy, to myślę sobie – już nie robią tak dobrych luster jak dawniej.

Szaser 

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec

 



error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl