O niczym

– Witam panie Eustachy …
Kazimierz Główka, emeryt i stały klient bazaru na pl. Szembeka ze szczerą radością zmierzał ku straganowi pana Eustachego Mordziaka kupca tutejszego bieliźnianego, z którym od lat omawiali skutki różnych cudownych pomysłów panów polityków, z uporem maniaka meblujących ludziom życie.

– Zamyślony pan taki. Nad czym pozwolę sobie zapytać?

– Szczerze to nad niczym. Bo o czym tu myśleć panie Kaziu?

– Polak w kosmos ma polecieć na przykład. Nie kręci to pana?

– Teraz wszyscy w kosmos latają. Nawet kobitka najbogatszego faceta na ziemi Jeffa Bezosa. Nie wiedziała już, czym koleżankom zaimponować, to umyśliła sobie, że w kosmos poleci. A ten jej Jeff na to: ależ oczywiście kochanie, świetny pomysł. Opłacę ci tę wycieczkę. Na to ona: – Ale misiu, czytałam, że taki lot może trwać kilkanaście minut. Będę się nudziła sama. Na to on: – No to dobierz sobie parę koleżanek. Miliard w te miliard we wte nie robi różnicy. Byle byś była szczęśliwa…

I w ten sposób na pokładzie znalazła się nawet piosenkarka, która po powrocie zapewniała, że doznała takich wrażeń, że się udusi, jak ich z siebie nie wyrzuci, i że w związku z tym napisze piosenkę.

– Ludzie tak mają, wrażliwi są.

– Ale żeby zaraz piosenki o tym pisać? To już nie lepiej o miłości? Każdy wtedy zrozumie.

– W pewnym sensie ma pan rację. Znacznie więcej jest tych, którzy mają jakie takie pojęcie o miłości, a nie o lotach w kosmos. Ale u nas taka piosenka i tak się nie przyjmie.

– Dlaczego?

– Bo w naszej za przeproszeniem kulturze „odlecieć w kosmos” znaczy zupełnie coś innego niż znaczy. „Odlecieć w kosmos” to najczęściej nabąblować się gorzały do nieprzytomności. Nad Wisłą „kosmos” niekoniecznie znaczy kosmos, panie Eustachy.

– Nasz rodak, który lada dzień poleci, to musi mieć satysfakcję jednak. Mimo wszystko.

– Na pewno, tyle że taką jak każdy facet, który jest drugi.

– Co pan ma na myśli?

– Przecież przed nim był Hermaszewski.

– Fakt. Był. I co z tego? Temu teraz szacunek się nie należy?

– Należy jak najbardziej, ale życie i tak ustawi go w szeregu.

– O czym pan teraz mówi, panie Kaziu?

– Ano o tym, że choćbyśmy na głowie stanęli byle dać szczęście innym to statystyczny facet słyszy w swoim życiu w zasadzie tylko dwa komplementy: „jaki śliczny bobasek” i „porządny był z niego chłop”. A i to jak ma, że tak powiem, fart.

Szaser 

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec

 

 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl