Podróż w głąb skarpy
Dopisek architekta na projekcie „Elizeum dla przyjaciół i pięknych pań” spowodował, iż wokół budowli zaczęły się tworzyć różne plotki i mity. Reporterka „Mieszkańca” odwiedziła ten tajemniczy obiekt.
Elizeum, czyli podziemna, ceglana rotunda, znajduje się na terenie parku im. Marszałka Rydza-Śmigłego przy ul. Książęcej. Onegdaj była to część kompleksu ogrodowego na „Książęcem”, założonego przez Kazimierza Poniatowskiego, brata króla Stanisława Augusta. Był on znany ze swojej ekscentryczności. Na przykład próbował uprawiać w naszym niezbyt sprzyjającym klimacie ananasy, a także sprowadził małpy z Afryki. Był też oczywiście pomysłodawcą tajemniczego Elizeum.
Budowla powstała w latach 1776-1778. Autorem projektu był Szymon Bogumił Zug, jeden z najlepszych architektów tamtejszych czasów.
– Wtedy nikt nie nazywał tego miejsca Elizeum, ale budowlą ogrodową księcia Kazimierza. Dopiero w okresie międzywojennym odnaleziono projekty, a wraz z nimi dopisek Szymona Zuga „Elizeum dla przyjaciół i pięknych pań”. I wtedy ta nazwa zaczęła funkcjonować – wyjaśnił Andrzej Wolański z Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków, dzięki któremu mogliśmy wejść do Elizeum.
Znana jest też relacja XVIII-wiecznego angielskiego podróżnika Wiliama Coxa, który miał okazję być tam na kolacji. Wspomina swoją wizytę w ten sposób:
(…) szliśmy drogą przez długi kręty, podziemny korytarz, w którym tu i ówdzie lampa słabe siała blaski. Wreszcie dotarliśmy do drzwi drewnianych, jakby wejścia do lichej chatki. Drzwi nagle otwarły się i znaleźliśmy się, ku naszemu zdziwieniu, we wspaniałym salonie, oświetlonym niezliczoną ilością lampionów. Miał on kształt rotundy z przepyszną kopułą wedle najpiękniejszej symetrii. Dookoła, wśród kolumn ze sztucznego marmuru, widziałeś cztery otwarte gabinety, a w nich sofy wygodne i malowidła al fresco, przedstawiające triumfy Bacchusa, Sylene, Amora oraz zwycięskiej cesarzowej Katarzyny nad Turkami. Wtem wśród ogólnego podziwu olśnił uszy nasze koncert niewidzialnej orkiestry. Szukaliśmy daremnie skąd pochodziły tony. (źródło UM Warszawa)
Plotki jakoby Kazimierz Poniatowski miał sprowadzać tam piękne panie są raczej mało wiarygodne. Dom schadzek miał bowiem na Krakowskim Przedmieściu. Czym więc mogło być owo tajemnicze Elizeum?
– Tak, jak my chcemy mieć altankę w ogrodzie, tak i on chciał mieć coś takiego. Jako, że był człowiekiem majętnym, zbudował „altankę” na miarę swoich możliwości. Tu spotykał się z przyjaciółmi i biesiadował przy dobrym jedzeniu i trunkach. Niewykluczone, że odbywały się tu także przedstawienia poetycko-literackie. Grała też orkiestra, ukryta na górze – wyjaśnia Andrzej Wolański.
Czasy prosperity Elizeum skończyły się bardzo szybko. Na wiele lat zapomniano o tym obiekcie. Obecnie jest udostępniany tylko okazjonalnie w celach naukowych i dydaktycznych oraz dla zwiedzających, m.in. podczas Nocy Muzeum. Wtedy to ustawiają się długie kolejki chętnych, którzy chcą zobaczyć tę niezwykłą rotundę.
Planowana jest rewitalizacja z przeznaczeniem tego miejsca na cele kulturalne. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi.
Anna Krzesińska