Sprawa wjazdu samochodami na teren Parku Skaryszewskiego
Dzisiejszym tematem jest sprawa wjazdu samochodami na teren Parku Skaryszewskiego im. I.J. Paderewskiego. O potrzebie jego ochrony „Mieszkaniec” pisał wielokrotnie. Jednak trzeba mieć na uwadze, że w parku legalnie jest prowadzona różnego rodzaju działalność – restauracyjna, kulturalna, sportowo-rekreacyjna…
Do Ringu „Mieszkańca” zaprosiliśmy Marka Piwowarskiego, dyrektora Zarządu Zieleni m.st. Warszawy, który zarządza parkiem od połowy ubiegłego roku, oraz Ewę Mirkowicz, restauratorkę, która od ponad dwudziestu lat prowadzi w parku Restaurację „Figaro”.
Przypomnijmy: nieuzasadnione, często nadmierne, wjeżdżanie samochodami do parku Skaryszewskiego jest nielegalne, bulwersujące i szkodliwe. Z drugiej strony jednak trzeba umożliwić działającym tam podmiotom prowadzenie działalności. Takich podmiotów jest kilka – „Misianka”, „Figaro”, „Dedek Park”, „Montemarco”, „Przystań” (d. „Pod Pstrągiem”), „Dziki lokator”, Muszla Koncertowa CPK oraz obiekt KS Drukarz i korty AZS.
Rozpatrzymy każdy wniosek
Marek Piwowarski, dyrektor Zarządu Zieleni m.st. Warszawy
Używanie pojazdów silnikowych na terenie parku Skaryszewskiego jest zabronione. Wyjątkiem są pojazdy uprzywilejowane, służb technicznych i służb dbających o utrzymanie czystości. Inne pojazdy mogą wjeżdżać do parku tylko po uzyskaniu pisemnej zgody od administratora.
Musimy pamiętać, że park Skaryszewski, to jedna z ostoi bioróżnorodności w Warszawie. Jego bogactwo przyrodnicze jest powszechnie znane i udokumentowane pracami naukowców. To miejsce, w którym każdy w spokoju powinien móc wypocząć i uwolnić się od codziennych spraw. Park Skaryszewski jest przestrzenią rekreacyjną i wypoczynkową. Jest też obiektem zabytkowym.
Na wjazd do parku Skaryszewskiego wydajemy różnego rodzaju przepustki. Zarówno na okresy długoterminowe, jak i krótkoterminowe, czy jednorazowo na wjazd na konkretną „imprezę”. Skala wydawanych pozwoleń nie jest duża – w ubiegłym roku wydano ich dwadzieścia.
Poza wymienionymi na początku, przepustki przysługują także restauratorom, dzierżawcom parkowych obiektów. Przedsiębiorcy mogą, po złożeniu odpowiedniego wniosku do ZZW, otrzymać przepustki na wjazd do parku. Ze złożonego wniosku musi jasno wynikać, że takie zezwolenie jest im niezbędne.
W innych przypadkach wnioski o przepustki są indywidualnie rozpatrywane i przyznawane, jeżeli faktycznie istnieje taka potrzeba. Rozmawiamy z wnioskodawcami i sprawdzamy, czy jest alternatywa dla wjazdu pojazdów silnikowych. Restauratorzy mogą wystąpić o dodatkowe, okresowe przepustki, które służyłyby danemu dostawcy.
Znajdźmy kompromis!
Ewa Mirkowicz, współwłaścicielka restauracji „Figaro”
Bardzo nam zależy, aby sprawa wjazdu do paku Skaryszewskiego była jasno uregulowana. Będzie to z pożytkiem dla samego parku, dla odpoczywających w nim mieszkańców, ale i dla nas, osób prowadzących tu działalność gospodarczą.
Restaurację „Figaro” prowadzimy od 1995 r. Wtedy zapewniano nas, że od al. Waszyngtona, na wysokości ul. Saskiej, zostanie zrobiony „krótki” dojazd do głównej alejki parkowej, przy której m.in. jest „Figaro”. Na przestrzeni lat sprawa upadła. Obecnie, można do nas dojechać jedynie od al. Zielenieckiej. Ani dla korzystających z parku, ani dla nas nie jest to dobre rozwiązanie…
Jako najemcy lokalu w parku staramy się jakoś radzić sobie z dojazdem do pracy – staramy się parkować auto poza parkiem. Jest to bardzo uciążliwe, dlatego pewnie wystąpimy do ZZW o wydanie stałej przepustki na wjazd. Natomiast najbardziej bolesnym dla nas problemem jest możliwość dojazdu do restauracji przez dostawców i usługodawców. Przecież muszą przywieźć nam towar lub choćby odebrać obrusy do prania…
Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby wydanie przez ZZW każdemu z podmiotów działających w parku po jednej przepustce na okaziciela, którą w odpowiednim momencie byśmy mogli udostępnić kierowcy, który musi do nas dojechać.
Ten temat nie dotyczy zresztą tylko restauratorów z parku Skaryszewskiego – właśnie toczy się dyskusja na facebookowym profilu KS Drukarz na temat możliwości dojazdu do tego obiektu sportowego. Tam przecież trenuje kilkaset dzieci. Zarówno władzom Drukarza, jak i rodzicom zawodników, też zależy na kompromisowym, ale jednocześnie jasnym uregulowaniu kwestii dojazdu do obiektu.