Miasto dla charakternych ludzi
Rozmowa ze Sławomirem Antonikiem, burmistrzem dzielnicy Targówek, działaczem spółdzielczym i samorządowym oraz harleyowcem.
– Czy prawa strona Wisły jest gorsza od Warszawy lewobrzeżnej?
– Niektórzy próbują nam sprzedać tego typu opinie. Po naszej stronie jest spalarnia, ujęcie wody, a po tamtej urzędy centralne, Starówka… Po obu stronach mieszkają warszawiacy i to oni tworzą miasto. Moim zdaniem prawa strona Wisły ze względu na tradycje i na to, jacy ludzie tutaj mieszkają, jest niezwykle ważna z punktu widzenia interesów Warszawy i jej historii.
– Jacy ludzie tu mieszkają?
– Przede wszystkim charakterni. To są ludzie, którzy mieszkając jeszcze za okupacji, prowadzili istotne, praktycznie rzecz biorąc, całe zaopatrzenie lewobrzeżnej Warszawy. Trzeba spojrzeć, jak przebiegały trasy kolejowe, zaopatrzenie dla miasta i armii niemieckiej, gdzie i co ginęło z pociągów i jak później było rozprowadzane. Dostęp do miejscowości podwarszawskich z tej strony zdecydowanie zapewniali mieszkańcy Targówka Fabrycznego, dzisiejszej Pragi Południe, Pragi Północ.
99. urodziny majora Mariana Słowińskiego
– Specyficzny dla prażan język najbardziej kojarzymy z Wiechem.
– Oczywiście, że tak. Wiech, kultywując tę praską gwarę, przywrócił nam pewnego rodzaju tradycję odważnego sposobu życia, zadbał o poczucie tożsamości.
– Pielęgnujecie to, o czym świadczy festiwal Wiecha, Wiechowisko.
– Zadbał o to Urząd Dzielnicy Targówek razem z Teatrem Rampa na czele z dyrektorem Witoldem Olejarzem. Aktor Maciej Gąsiorek wykazuje się wielką inicjatywą w tym zakresie. Zapraszamy wszelkiego rodzaju zespoły, które gwarą warszawską się zajmują. Gwara warszawska tak naprawdę jest gwarą praską.
– Jak wyglądają sprawy komunikacji połączenia z lewobrzeżną Warszawą i komunikacji pomiędzy dzielnicami prawobrzeżnej Warszawy?
– Mieliśmy ogromną nadzieję, jako Targówek, podobnie jak Białołęka, że powstanie jeszcze jeden tranzyt przez Wisłę. Mieszkańcy chcą tędy docierać do lewobrzeżnej części miasta. Most Krasińskiego istotnie waży na losach mieszkańców Białołęki i Targówka. Spodziewam się, że z czasem city – mam na myśli Targówek, Targową i Grochowską – odżyje i zajmie poczesne miejsce w rozwoju miasta. Metro umożliwia szybszą komunikację. Niebawem zostanie zbudowany, w ramach Południowej Obwodnicy Warszawy, Most Południowy, który połączy Ursynów z Wawrem. Powinniśmy zadbać, by ruch tranzytowy omijał dzielnice, które nie są przygotowane na przyjęcie ciężkiego transportu. Niech ten sobie jeździ dookoła Warszawy obwodnicami. Natomiast mieszkańcy, żeby się poruszać, potrzebują dróg lokalnych.
Kibicowanie na meczu Legii Warszawa
– Droga szybkiego ruchu na Białystok niedawno została udostępniona.
– Ten kierunek w znakomity sposób, tak samo jak S8 w kierunku Poznania, rozładował ruch tranzytowy. Ale Trasa Toruńska w obrębie Warszawy bywa często zakorkowana i nie spełnia swojej roli.
– Mieszka Pan od urodzenia po praskiej stronie. Co jest najbliższe mieszkańcowi Spółdzielni „Bródno”, w której Pan działa społecznie?
– Znalazłem się na Bródnie w roku 1975, gdzie moi rodzice przeprowadzili się akurat do zasobów komunalnych. Później rozpoczęła się moja przygoda ze Spółdzielnią. Od roku 2000 jestem jej członkiem. Wtedy doszedłem do wniosku, że skoro moich spraw za mnie nikt nie załatwi, to trzeba podwinąć rękawy i wziąć się do roboty. Tak trafiłem do Rady Osiedla „Wysockiego”. Wkrótce zostałem jej przewodniczącym. I jestem nim do dzisiaj. Przez kilkanaście lat byłem również przewodniczącym Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Bródno”. Nie można powiedzieć, że wszystko zostało załatwione, bo i nasze aspiracje rosną. Dbałość o majątek spółdzielców świadczy, że i Zarząd, i Rada Nadzorcza należycie wypełniają swoją rolę.
Budowa II linii Metra – stacja “Trocka”
– Jakiego rodzaju gazety Pan czytuje?
– Najważniejsza jest prasa lokalna, bo ona jest bliżej mieszkańca. Na jej stronach mieszkaniec jest najważniejszy. Oczywiście to trzeba umiejętnie grupować i podejmować określone decyzje. A poza tym trzeba wszystko mierzyć na miarę możliwości finansowych. To, jak każdy z nas w domu to robi, tak samo dotyczy to każdej innej dziedziny życia. Czytuję wszystkie lokalne gazety, które są wydawane na terenie Targówka, ale również sięgam, dzięki moim przyjaciołom, znajomym po gazety z innych dzielnic. Wśród nich jest „Echo”. Ale najważniejszymi chyba wydawnictwami i najbardziej obiektywnymi z mojego punktu są „Mieszkaniec” i „Nowa Gazeta Praska”. Tam rzeczywiście przekaz jest bardzo obiektywny, jak trzeba dołożyć, to dziennikarze dokładają, jak zasługujemy na pochwałę, to wtedy potrafią pochwalić.
– Czy widzi Pan potrzebę, jako człowiek, który działa od lat w samorządzie terytorialnym potrzebę zmian w skali całego miasta? Czy trzeba by było coś zmienić, żeby było lepiej dla mieszkańców?
– Zdecydowanie tak. Przede wszystkim, to co rodzi ogromne konflikty, to nieuporządkowanie stanów prawnych nieruchomości. To jest i bolesne dla mieszkańców z tego względu, że niektórzy nie mają uregulowanych swoich praw, nawet do tego, co nabyli za ciężko zarobione pieniądze. Hamuje to ponadto rozwój naszego miasta. Problem permanentnych roszczeń ponawianych co jakiś czas uniemożliwia zagospodarowanie terenu i rozsądne dysponowanie mieniem. Kolejną bardzo ważną sprawą jest poprawa infrastruktury komunikacyjnej. Ale najistotniejsze jest słuchanie ludzi, którzy chcą się angażować w rozwiązywanie spraw osiedla, dzielnicy, miasta. Nie można tego obywatelskiego potencjału spalić. Pomijanie przez Radę Warszawy głosu mieszkańców, rad osiedli, rad dzielnic, burmistrzów tychże dzielnic – jako oddziaływujących na funkcje całego miasta, na rozwiązania w poszczególnych dzielnicach – nie powinno mieć miejsca. Podstawowym grzechem miasta jest niedosłyszenie oczekiwań jego mieszkańców. Dlaczego nie pomyślano wcześniej o zlikwidowaniu smogu?
Do dalszego znaczącego rozwoju Warszawy potrzebne są nowe pomysły – systemowe i programowe, a nie fajerwerki obietnic. Potrzebne są działania innowacyjne i nowe technologie.
Należy dla rozwoju w szerszym zakresie wykorzystywać możliwości prawne.
Wielu mówi o wydatkach. Ale by móc wydawać, najpierw trzeba zadbać o zwiększenie przychodów. Proponuję zmniejszenie janosikowego o 200-300 mln zł rocznie.
Otwarcie Przedszkola nr 432 przy ul. Kunieckiej.
– Jak to zrobić?
– Zmienić część jednostek budżetowych (dochodowych) w zakłady budżetowe. Wtedy obniży się formalnie wolumen dochodów budżetu miasta, od którego naliczane jest janosikowe. Budżetów zakładów komunalnych do budżetu miasta się nie wlicza.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Andrzej Rogiński