„Dzikie świnie” na Tarchominie
Tarchomińskie Dzikie Świnie – nazwa tak intrygująca, że sprawdziliśmy co się za nią kryje.
Okazuje się, że to grupa pasjonatów gry w darta. Co to takiego? Gra, która chociaż jest coraz bardziej popularna, to jeszcze nie wszystkim znana. A może inaczej – wielu z nas poznało ją w dzieciństwie, jednak nie wie, że DART (bo o tym mowa) to nic innego jak gra, w której celem jest trafianie lotkami w tarczę zawieszoną na ścianie. Przez lata korzystano z różnych tarcz i różnych zasad. Dziś określenie „dart” kojarzone jest głównie ze standaryzowaną grą, mającą określoną tarczę i ustalone zasady.
Jak podkreślają członkowie Tarchomińskich Dzikich Świń, dart to gra mocno indywidualna, ale dla wszystkich. Sprzęt do jej uprawiania nie jest drogi, co przyciąga coraz to nowych graczy. Nie potrzeba trenerów, każdy może szlifować swoje umiejętności we własnym zakresie.
Drużyna TDŚ powstała jesienią w ubiegłym roku. Wtedy to kilku kolegów z tarchomińskich piaskownic postanowiło „sformalizować” swoją pasję, której poświęcali coraz więcej wolnego czasu. Podczas gościnnych występów na turniejach organizowanych przez zaprzyjaźnione kluby darterskie stwierdzili, że chcą zorganizować coś takiego na ukochanej Białołęce.
– Do pomysłu na nazwę drużyny zainspirowało nas nasze osiedle (skąd wszyscy pochodzimy) oraz najbardziej popularne dzikie zwierzęta żyjące w okolicy – dziki. Pragniemy spopularyzować dart jako świetną rozrywkę dla każdego bez względu na wiek, płeć oraz wagę czy umiejętności – mówią gracze.
Grupa Tarchomińskich Dzikich Świń jest coraz liczniejsza. Zaczęło się od 6 zawodników, dzisiaj jest ich 10. Dzięki temu mogą rywalizować z innymi drużynami na terenie całej Warszawy (bliskie są też plany zawodów ogólnopolskich). Liga ruszyła i trwa. Co miesiąc organizowany jest jeden turniej. Zwieńczenie ligi nastąpi w czerwcu przyszłego roku.
Na turniej Tarchomińskich Dzikich Świń zgłosić się może każdy, niezależnie od tego, czy wcześniej brał udział w rozgrywkach. Grupa pasjonatów z Białołęki jest pełna zapału do działania. Mają jedno marzenie.
– Chcielibyśmy znaleźć lokal. Miejsce, które będzie przeznaczone w głównej mierze do darta. Takie, w którym maszyny nie będą jedynie dodatkiem do istniejącego baru, ale jego główną atrakcją – mówi Michał Ziembowicz i zaprasza wszystkich chętny do spróbowania swoich sił w darcie.