Gołębie odfruną z tramwajem…
Od dziesiątek lat po niebie, nad prawie stykającymi się osiedlami – Saską Kępą, Gocławiem, Grochowem-Kinowa i Przyczółkiem Grochowskim lata duże stado gołębi. To piękny widok zanikającej historii Pragi Południe.
Historii, która odchodzi, bo miasto się rozbudowuje i już nieczęsto można tu oglądać takie, jakby powiedział klasyk, piękne okoliczności przyrody. Kto dziś choćby pamięta, że w jeziorku Gocławskim pływały węgorze? A potem raki, które młodzież wyłapywała gołymi rękami. Kto pamięta konia, który jeszcze kilka lat temu pasł się na działce pomiędzy blokami w rejonie ul. Kompasowej…
Ale wróćmy do wspomnianych gołębi, które dom (czyt. gołębnik) mają na jednej z działek na Gocławiu, przy północnym krańcu ul. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Tam, gdzie Dom Development wybudował potężne osiedle mieszkaniowe. Działka z gołębiami znajduje się w pasie terenów zielonych zarezerwowanym pierwotnie pod budowę Trasy Tysiąclecia. Społeczny opór przed budową Trasy Tysiąclecia był bardzo silny i za czasów warszawskiej prezydentury Lecha Kaczyńskiego Ratusz zrezygnował z tych planów. Później pojawiła się koncepcja tzw. Tramwaju na Gocław, o której wielokrotnie pisaliśmy i która również budziła różne emocje wśród mieszkańców.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat tramwaj na Gocław wydawał się coraz bliższy realizacji. Wybrano m.in. koncepcję przebiegu trakcji wzdłuż Kanałku Wystawowego, a działkowcy z ogródków rodzinnych w rejonie al. Waszyngtona pogodzili się z utratą części działek pod budowę torowiska. Inwestycja miała ruszyć w nadchodzącym roku, a jej zakończenie planowano na 2023 r. Pojawiły się jednak niedawno informacje, że realizacja projektu jest zagrożona przez… reprywatyzację. Dokładniej pisząc, przez to, że Miasto parę lat temu zwróciło rodzinie Potockich kilka działek, przez które miała biec linia tramwajowa.
Chodzi o część odcinka pomiędzy al. Stanów Zjednoczonych a ul. Bora-Komorowskiego. Właśnie w tym rejonie znajduje się wspomniany wcześniej gołębnik. Stołeczny Ratusz zastanawia się jak rozwiązać sprawę zwróconych działek. Nowy prezydent, Rafał Trzaskowski, twardo zapowiedział, że budowa tramwaju na Gocław ruszy w nadchodzącym roku.
Przypomnijmy, że jednym z zastępców prezydenta Warszawy jest zasiadający jeszcze w sejmowej komisji reprywatyzacyjnej Paweł Rabiej. Pytamy wiceprezydenta o status sprawy działek w komisji oraz możliwe ruchy Ratusza.
– Z tego co się orientuję w komisji ta sprawa jest na etapie postępowania sprawdzającego – mówi „Mieszkańcowi” Paweł Rabiej. – Badam ją, bo nie może nam wstrzymywać inwestycji.
Środowiska przeciwników tramwaju na Gocław, zgrupowane na facebookowym profilu „Zatrzymajmy ten tramwaj” przewidują jednak duże problemy i komentują, że prezydent Trzaskowski zapowiada coś niemożliwego i będzie się musiał wycofać z deklaracji rozpoczęcia budowy w 2019 r. Miejscy urzędnicy jednak chyba znaleźli sposób na pominięcie trudności wynikających z reprywatyzacji.
Rzecznik spółki Tramwaje Warszawskie, Maciej Dutkiewicz potwierdza „Mieszkańcowi”, że kilka zwróconych działek z dawnego Folwarku Gocław koliduje z przebiegiem linii, ale też wspomina o sesji budżetowej Miasta, na której zostanie złożony wniosek o przyznanie środków na budowę drogi lokalnej wzdłuż planowanego torowiska.
Oznacza to, że Miasto zamierza skorzystać z tzw. specustawy, dzięki której, można szybko doprowadzić do wywłaszczenia działek pod budowę drogi. Tę możliwość potwierdza nam Tomasz Demiańczuk z zespołu prasowego Ratusza: – Ustawa umożliwi niepatrzenie na stosunki własności i wywłaszczenie. Inwestycja w żaden sposób nie jest zagrożona. Precyzuje też, że wzdłuż torowiska, od Bora do al. Stanów powstanie droga lokalna, prawdopodobnie o dwóch pasach ruchu.
– Czyli, jeśli przy torach powstanie droga, to będzie to taka trochę mniejsza Trasa Tysiąclecia..? – komentuje mieszkający na Gocławiu zaniepokojony opozycyjny radny Miasta Dariusz Lasocki. – A mieliśmy nadzieję, że na tej zielonej rezerwie pod trasę powstanie kiedyś piękny park.
Zaś wracając do gołębi… – Trochę mało ruchawe są dzisiaj, bo jastrząb poluje – wyjaśnia nam Stanisław, który od 20 lat opiekuje się ptactwem. – To gołębie pana Władzia, który mieszka pod Warszawą. Mamy ich tu ponad setkę. Jak zacznie się budowa tramwaju, to trzeba będzie je porozdawać kolegom...