Interpelacje narzędziem w rękach radnych. Kto z nich korzysta na Białołęce?
Nasi radni mają w rękach narzędzie dzięki któremu mogą zwrócić uwagę władz zarówno Dzielnicy jak i Miasta na problemy mieszkańców. Co to takiego? Interpelacje czyli pisma składane do urzędu. Dokładnie zasadę ich działania opisuje Wikipedia:
“Interpelacja radnego – przysługuje od 1 stycznia 2018 r. na mocy art 24 ust. 3 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, który stanowi, że w sprawach dotyczących gminy radni mogą kierować interpelacje do wójta. Interpelacja dotyczy spraw o istotnym znaczeniu dla gminy. Interpelacja powinna zawierać krótkie przedstawienie stanu faktycznego będącego jej przedmiotem oraz wynikające z niej pytania. Interpelacje składane są na piśmie do przewodniczącego rady, który przekazuje je niezwłocznie wójtowi. Wójt, lub osoba przez niego wyznaczona, jest zobowiązana udzielić odpowiedzi na piśmie nie później niż w terminie 14 dni od dnia otrzymania interpelacji. Treść interpelacji oraz udzielonych odpowiedzi podawana jest do publicznej wiadomości poprzez niezwłoczną publikację w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie internetowej gminy, oraz w inny sposób zwyczajowo przyjęty.”
Sprawdziliśmy kto z naszych radnych korzysta z interpelacji i okazuje się, że cześć z nich bardzo chętnie sięga po taką możliwość, ale nie brakuje też takich, którzy od początku kadencji nie złożyli ani jednego pisma tego rodzaju. Po kolei przedstawimy sytuację w każdej z dzielnic prawobrzeżnej Warszawy. Zaczynamy od Białołęki.
Rekordzistą na Białołęce jest radny Marcin Korowaj ze Stowarzyszenia Razem dla Białołęki. On złożył aż 167 interpelacji (stan na 16 lipca). Dlaczego tak chętnie korzysta z tej formy zadawania pytań zarządowi?
– W minionych wyborach, ku mojemu zaskoczeniu, otrzymałem najwyższe poparcie pośród radnych niezależnych. To duże wyróżnienie, ale też i zobowiązanie, w kampanii zapowiadałem aktywne działanie na rzecz mieszkańców, co teraz konsekwentnie realizuje. Przejawem mojej aktywności społecznej są między innymi interpelacje radnego, gdyż za każdą zgłoszoną sprawą kryją się konkretni mieszkańcy i ich problemy. Interpelacja to narzędzie kontrolne, wiele spraw udaje się rozstrzygnąć na tym etapie. Ale tak dynamiczne działanie nie było by możliwe, gdyby nie zespół wyjątkowych asystentów społecznych, który udało się nam zbudować w ratuszu. To fantastyczni ludzie z różnych środowisk o wielu poglądach, łączy ich jedno, chęć służby na rzecz lokalnej społeczności – mówi Marcin Korowaj.
Marcin Korowaj pobił rekord, druga po nim w zestawieniu jest Danuta Zaleska (również z Razem dla Białołęki) z liczbą 68, więc to niemal o 100 mniej niż lider zestawienia.
Na samym końcu naszej tabeli (zestawienie zrobiliśmy 16 lipca, więc od tego czasu mogło coś się w nim zmienić), jest Łukasz Oprawski z Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego on nie korzysta z interpelacji?
– Nie mam na koncie żadnych interpelacji, ponieważ uważam ten sposób wpływania na rozwój dzielnicy za mało efektywny. Statystycznie składane interpelacje przynoszą skutki inne poza odpowiedzią zarządu w stosunku 1:100. Dlatego za najlepszy sposób wpływania na zarząd dzielnicy i informowanie mieszkańców uznałem regularne pisanie felietonów w lokalnej prasie – tłumaczy Łukasz Oprawski.
Szczegółowe zestawienie złożonych interpelacji przez białołęckich radnych od początku kadencji: