Życie w hałasie
Marszałek Mazowiecki – Adam Struzik, nagle zainteresował się naszą Trasą Łazienkowską. Nakazał mianowicie jej wyciszenie na odcinku od Wału Miedzeszyńskiego do ulicy Międzynarodowej. Hałas podobno przekracza tam dopuszczalne normy o 30 decybeli. Prędkość na tym odcinku ma być zmniejszona do 50 km/godz., a istniejące już ekrany akustyczne mają być zmienione na nieprzezroczyste i będą podwyższone – uwaga – z czterech do ośmiu metrów. To bardzo dobra wiadomość dla mieszkańców pobliskich bloków. Słońca już nie zobaczą. Będą mieli cicho i ciemno, jak w grobie.
Nam jednak chodzi o coś innego. O warunki życia pozostałych mieszkańców okolic Alei Stanów Zjednoczonych i Ronda Wiatraczna. Przecież na odcinku Trasy „Ł” od Wału Miedzeszyńskiego do Międzynarodowej ekrany akustyczne już są. Ktoś je zaprojektował, ktoś wyliczył ich wysokość, my – podatnicy za to zapłaciliśmy. To wtedy, gdy je zakładano, było mniejsze natężenie ruchu? Mostu Siekierkowskiego jeszcze nie było, most Poniatowskiego był w remoncie, cały ruch przejęła Trasa Łazienkowska – i było ciszej niż dziś? Nie można było tych ekranów od razu zrobić, jak trzeba? Mamy znowu płacić? Znowu przeżywać koszmar budowy? A czy niedawno zainstalowane ekrany przy Osiedlu Saska są wystarczające?
Jedźmy dalej – Rondo Wiatraczna. Trzy kadencje z rzędu pani prezydent obiecuje tunel i dokończenie tzw. południowej obwodnicy Warszawy – do Radzymińskiej. Od trzech kadencji, co wybory, to jest jej stała obietnica. Wreszcie – podobno – ogłoszono przetarg na projekt. Natomiast na razie rozebrano Uniwersam i trwa budowa nowego, pięknego wieżowca.
Po sąsiedzku jednak, przy Al. Stanów Zjednoczonych, przy wlocie na rondo, stoją wielkie budynki mieszkalne. Tak się składa, że losem ich mieszkańców ani marszałek Struzik, ani pani prezydent Warszawy nie interesują się w ogóle. Nikt się nie interesuje. A przecież budowa tuż obok, też jest ogromnym „głośnikiem”. Odgłosy silników, betoniarek, robotników, młotków, młotów i całej tej budowlanej reszty powodują, że żyć się tu nie da. Ale trzeba. Znamy przypadek kogoś, kto chciałby się wyprowadzić, lecz mieszkania w tym budynku są niesprzedawalne! Nikt nie chce mieszkać na placu budowy.
Czy ktoś w ogóle poczuwa się do odpowiedzialności za takie życie? Czy ktoś w ogóle myśli, że ktoś inny ponosi wymierne straty finansowe? A przecież ten nowy biurowiec-apartamentowiec, to dopiero początek. Jego budowa potrwa jeszcze ze dwa – trzy lata. Przez ten czas rozpocznie się prawdopodobnie przebudowa ronda. Łącznie z budową tunelu. Jak ta z kolei inwestycja będzie się miała ku końcowi, rozpocznie się budowa stacji metra… Okoliczni mieszkańcy skazani są na życie w udręce przez kilkadziesiąt lat. To może od razu pobudować im ekrany dźwiękochłonne – od parteru po dach? Świata nie będą widzieli, ale za to na hałas narzekać nie będą mogli.
Tym bardziej, że betoniary i ciężarówy, to nie jedyne tortury. Tędy przecież prowadzą również trasy do dwóch szpitali – na Grenadierów i na Szaserów. Nawet w nocy karetki jeżdżą na sygnale. Czy ktoś ma odwagę coś powiedzieć, upomnieć się o spokój? Nikt nie będzie stawał w poprzek akcji ratunkowej, w której może chodzić o czyjeś życie. Ale życie okolicznych mieszkańców też chyba powinno się liczyć?
I na koniec – od lat wiadomo, że nocy, w Alei Stanów Zjednoczonych odbywają się wyścigi motocyklowe. Młodzi motocykliści prują nocną ciszę, w ogóle nie zawracając sobie głowy jakimiś mieszkańcami… I co? I nic? Pani prezydent mieszka w Wawrze – tam niczego nie słychać. A tu uszy bolą – po prostu.
Marcin Marwicz