Jest pysznie!
– Witam, panie Eustachy. Pan jak zwykle na posterunku. – Kazimierz Główka, w dobrym humorze spotkał się z kolegą, Eustachym Mordziakiem, kupcem bieliźnianym na bazarze na Szembeka.
– Kłaniam, kłaniam…
– Co słychać, jak zdrowie?
– No właśnie ze zdrowiem, coś nie bardzo.
– Co się dzieje?
– Właściwie nic takiego. Można powiedzieć, że zdrowie jest stosowne do PESEL-u.
– Nie ma się co martwić na zapas. A poza tym pewien bardzo ważny pan powiedział onegdaj, że służbę zdrowia mamy jedną z najlepszych na świecie.
– Jeśli myślimy o tym samym panu, to on akurat może mieć rację. Żyje? Żyje! A za młodu ze zdrowiem w ruską ruletkę grał, można powiedzieć. Nawet u psychiatry wylądował.
– Po pierwsze, panie Eustachy, psychiatra też ludziom pomaga. Seksuolog na przykład – to samo.
– Mam znajomych, którym pomógł.
– Psychiatra?
– Seksuolog. Znerwicowani byli do niemożliwości. Wie pan, jak to jest – mieszkanie malutkie, pokój z kuchnią, dwoje dzieci… Zanim usną, rozrabiają tak, że najbardziej zdeterminowane małżeństwo w końcu samo zaśnie z wyczerpania. Poszli więc do specjalisty: – Panie doktorze, jak uprawiać seks, żeby nie było dzieci? – Wysłać je do dziadków, odpowiedział…
– Co fachowiec, to fachowiec. Ale i ja spędziłem ostatnio trochę czasu z naszą służbą zdrowia. Najpierw w Izbie Przyjęć na Grenadierów, a potem jeszcze kilka godzin na Szaserów.
– No i?…
– No i na Grenadierów, po pięciu godzinach czekania, odpuściłem sobie. Wie pan, jak to jest – człowiek jest sercowy, po lekach odpowiednich… Kto się do takiego chce dotknąć, kiedy z góry wiadomo, że nie wiadomo, jak się możne skończyć?
– No, a na Szaserów?
– Na Szaserów też normalnie – cztery godziny.
– To normalne?
– Ludzie do wszystkiego się przyzwyczają. Choć z drugiej strony – mamy najlepszą służbę zdrowia na świecie, a w tam najbliższe terminy do specjalistów to czerwiec przyszłego roku i dalej.
– Nie ma się co dziwić, powiem panu. Jeśli czemuś, to tylko temu, że ludzie ciągle nie widzą związku między wydawaniem pieniędzy i jednoczesnym niewydawaniem ich na służbę zdrowia.
– To znaczy wydawaniem na co?
– Co pan dziecko jest? Im „się należy” i nam się należy, ale „im” okazuje się bardziej i więcej. Dużo więcej… Ostatnio dla pewności uznali, że starszych nie będzie się już badać profilaktycznie, bo jak nic jakieś choróbska się wykryje i leczyć trzeba będzie. A leczyć za darmo się nie da!
– Daj pan spokój, panie Kaziu, bo zwariować od samego słuchania można.
– O i znów, widzisz pan, wracamy do psychiatrii, która jakże często jest ludziom niezbędna. To pan słyszał:
Do gabinetu psychiatry wchodzi mężczyzna z żoną, skarżąc się na jej chłód uczuciowy. Lekarz porozmawiał z nią, poprzytulał, pogłaskał, a nawet kilka razy pocałował. A mężowi powiedział: – Oto zabiegi, które są potrzebne pańskiej żonie. Powinny być stosowane przynajmniej co drugi dzień. No, powiedzmy we wtorki, czwartki i soboty…
– Sobota wykluczona, panie doktorze – gram z kolegami w karty!
Szaser