Jak żyć?…
– Halo!
– Halo!
– To ja mówię halo…
– Ale, kto mówi?
– No, ja Eustachy…
– A witam, witam. To chyba pierwszy raz tak się spotykamy.
– Pierwszy, pierwszy. Niech pan, panie Kaziu naciśnie w telefonie guzik z rysunkiem kamery, to będziemy się nie tylko słyszeć, ale i widzieć…
Pan Kazimierz Główka, stały klient na bazarze Szembeka, który tak jak wszyscy zamknął się w swoim mieszkaniu i wychodził wyłącznie, kiedy absolutnie musiał, zrobił, co mu kazano. I rzeczywiście – na ekranie telefonu zobaczył znajomą twarz kupca bieliźnianego, Eustachego Mordziaka.
– Pan w pracy?
– Nie, stragan zamknięty.
– A reszta?
– Spożywka handluje, ale ludzi tyle, co kot napłakał.
– Nikt się nie spodziewał, że będzie aż tak. Świat fiknął kozła. Patrz pan – nie ma pucharów w piłce, nawet igrzyska olimpijskie odwołali.
– Ale powiem panu, że ludzie zachowują się w porządku.
– Zależy gdzie. Znajoma, która w Londynie mieszka, opowiadała mi, że wprowadzili oddzielne godziny zakupów dla ludzi starszych, bo ciągle ktoś ich popychał, zabierano im, co tam w wózkach mieli. Dramat po prostu.
– W Londynie? Przecież to kulturalny kraj.
– A widzi pan! Okazuje się, że jak nie ma papieru toaletowego, to wszędzie czar pryska.
– To dlatego inni nasze rozwiązania wprowadzają…
– Naprawdę?
– Premier tak mówił.
– To chyba że. Jak tak, to tak. To i wojsko na ulice wyprowadzą, jak u nas ma być. Terytorialne.
– Znaczy się mamy stan wyjątkowy?
– Wyjątkowo nie wyjątkowy…
– To i dobrze. W końcu pani Aldona handluje jabłkami normalnie, pan Marcin cytrusami i truskawkami, pan Sławek mięsem, pani Marysia kwiatami. Pani Marysia tylko wyjątkowo przez lufcik, a tak to wszyscy normalnie sprzedają. Tyle, że nie bardzo mają komu.
– Znaczy bryndza?
– Ano, bryndza. A w usługach, co się dzieje? Mam kumpla, który wybudował pensjonat w Bieszczadach. Dostał właśnie papier z gminy: żadnych gości ma nie meldować, a pensjonat w każdej chwili mogą mu zarekwirować. Na szpital jaki, albo co. Nic, tylko zęby w ścianę wbić.
– Kurczę – jak żyć, panie Eustachy?
– Jak żyć? Mimo wszystko wpaść na bazar! W pojedynkę jeszcze można. Na stojakach przy wejściu leży nowy numer naszego „Mieszkańca” – tam jest pełno informacji, jak żyć i w ogóle, jak się żyje na naszym Grochowie.
– „Mieszkaniec”? Ten, co zawsze?
– Ten sam. Od 29 lat nasz. Bo oni właśnie jubileusz obchodzą. Panie, kiedy to minęło?!
– Wszystko tak szybko się dzieje… To fakt. I to jest pewna pociecha, że i ten cholerny koronawirus minie! Przekonasz się pan, panie Eustachy.
Szaser