COVID, co na przerwę dzwoni
– Czy pan podenerwowany, panie Kazimierzu, czy mi się zdaje? – spytał Eustachy Mordziak, kupiec z pl. Szembeka, witając się z Kazimierzem Główką, emerytem zaopatrującym się tu regularnie.
– No, bo rok szkolny się zaczął, a ja mam wnuczki. Jedną w podstawówce, a drugą w liceum.
– I co?
– Jak to co – poszły do szkoły, a my z żoną od rozumu odchodzimy.
– Z jakiego powodu?
– Jak rany, panie Eustachy, z jakiego powodu można w Polsce od rozumu odchodzić, zwłaszcza na początku września?
– Powodów trochę by się znalazło, niestety.
– Mnie o ten COVID cholerny chodzi.
– Ale minister od szkół mówił, że wszystko jest w najlepszym porządku.
– Panie, może on mówił. Ale czy to naprawdę prawda, czy prawda urzędowa? Bo niby, jak ci biedni dyrektorzy mają sobie poradzić – na przykład odległości między uczniami wyegzekwować, skoro szkoła z gumy nie jest? Jak rozsadzić dzieci w klasie, w stołówce, jak do tablicy wołać. Podczas lekcji, na przerwach, absurd goni absurd!
– Utrzęsie się wszystko, jak w tramwaju…
– Panie Eustachy, nie o to chodzi.
– A o co?
– No o to, że sprostanie wymogom sanitarnym jest w takich warunkach niemożliwe z założenia. Proszę bardzo – wychodząc z domu usłyszałem, jak z telewizora mówili, że już pierwsza szkoła przeszła na nauczanie zdalne. Ktoś miał kontakt z tym cholerstwem, no i kwarantanna!… Teraz pomyśl pan sobie, co ja sobie pomyślałem – że coś takiego dzieje się nie daj Boże w szkole mojej starszej wnuczki. Szkołę zamykają, dzieciaki siadają w domach przed komputerami, a córka musi to zgłosić w tej drugiej szkole, gdzie chodzi młodsza wnuczka, bo przecież, co oczywiste, miała kontakt z siostrą. Klasa młodszej wnuczki – na kwarantannę, nauczycielki też, no i nasza cała rodzina!…
– O kurde! To działa jak fala uderzeniowa po bombie atomowej!
– A tak!
– Ale czy ludzie zdają sobie z tego sprawę?
– Patrząc na tych bez maseczek, przychodzi mi na myśl taki komunikat Światowej Organizacji Zdrowia: WHO ostrzega, że do normalnego życia po epidemii wrócą tylko ci, którzy już wcześniej byli normalni. Idioci pozostaną idiotami.
– Żart?
– Pewnie, że żart. Ale przez łzy, niestety.
– To i ja odpowiem panu żartem, bo ludzie z różnych powodów płaczą. Przychodzi kobitka na komisariat:
– Ukradziono mi pieniądze!
– Kto?
– Nie wiem.
– Jak wyglądał?
– Wysoki, brunet, w maseczce na twarzy.
– A gdzie pani te pieniądze trzymała?
– Jak to gdzie, w staniku.
– I nie czuła pani?
– Czułam, ale myślałam, że on w uczciwych zamiarach.
Szaser