Grochów to wyjątkowe miejsce na ziemi

Kocha Grochów i rowery, ale jak podkreśla, największą miłością w jego życiu jest Agnieszka, która dzielnie znosi to, że każdą wolną chwilę poświęca na naprawianie jednośladów, które potem trafiają do domów dziecka. Hubert Kurzydlak o tym, dlaczego Praga-Południe to najlepsze miejsce do zamieszkania i o tym, jak pasja przeradza się w dobroczynność.

Hubert i Agnieszka mieszkali w samym centrum miasta, później na Białołęce, aż kilka lat temu osiedli przy Rondzie Wiatraczna i tutaj już pozostali. Dzisiaj nawet nie chcą słyszeć o tym, aby mieliby zmienić to miejsce na jakiekolwiek inne.

Warszawa cała jest niesamowita, każda dzielnica ma swój klimat, jednak Grochów to wyjątkowe miejsce na ziemi. Tutaj, przy Wiatraku, mamy cudownych sąsiadów, jest spokój i do tego blisko Park Skaryszewski. Uwielbiamy po nim spacerować i… karmić wiewiórki – śmieje się Hubert i dodaje, że w domu też mają wiewiórki, sosnowiórki czerwone. Kochają te zwierzaki.

Co ich denerwuje w okolicy? Co chcieliby tu zmienić? – Hmm. Tak naprawdę to nic! Kompletnie nic! – odpowiadają zgodnie i podkreślają, że w każdym miejscu, w którym wcześniej mieszkali „coś” było nie tak. Tutaj nie ma do czego się przyczepić i to tutaj właśnie zaczęła się przygoda z rowerowym pomaganiem, chociaż tak naprawdę trudno stwierdzić dokładnie, jak to się zaczęło.

Rowery to moja pasja, mogę przy nich dłubać godzinami i zacząłem zastanawiać się, że przecież jest wiele starych, niepotrzebnych już jednośladów, które przy niewielkim wkładzie pracy mogą jeszcze służyć długie lata. A z drugiej strony jest wiele osób, dzieciaków, które marzą o tym, żeby mieć właśnie rower. Napisałem na facebookowej grupie „Poszukiwacze – Uwaga, śmieciarka jedzie – Warszawa” post z pytaniem, czy ma ktoś na zbyciu rower, który mogę odnowić i przekazać do domu dziecka. Odzew był bardzo duży, czego się nie spodziewałem. To było w czerwcu – opowiada Hubert.

Od tamtej pory w sumie udało się odnowić około 30 rowerów. Trafiają się różne – górskie, damki, dziecięce. Są bardziej lub mniej zniszczone. Czasem wystarczy wymiana dętki, zdarza się, że trzeba założyć nowe rączki, linki, siodełko. Prawdziwe cudeńka, w które wstępuje nowe życie i blask dzięki profesjonalnemu malowaniu kolegi Tomka, potem trafiają do domów dziecka. Rowery pojechały już m.in. do placówek na Białołękę. W akcję zaangażował się też drugi z przyjaciół – Piotrek Liebchen, który ochoczo pomaga przy odbieraniu rowerów od ludzi i potem zawożeniu ich do dzieci.

Wszystkie naprawy są wykonywane przez Huberta i z jego własnych środków. Swój mini warsztat ma w domu. To właśnie w domowym zaciszu rowery dostają drugie życie. Teraz czeka na nie sześć jednośladów. Te trafią do Dziecięcej Wioski S.O.S., która ma kilka placówek w całym kraju. Po co to wszystko?

Serducho inaczej bije – śmieje się Hubert. – Połączenie swojej pasji z pomaganiem jest czymś niesamowitym i polecam każdemu. I każdego zachęcam do oddawania rowerów. Kontakt ze mną jest możliwy przez maila: bike4kids@wp.pl

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content