Magia czy horror w parku
Na początku stycznia na terenie skateparku w „Parku Magiczna” na Białołęce doszło do tragicznego wypadku. Przez zdewastowane, wyłamane przez wandali barierki ochronne dziecko wypadło z toru skaetowego i z pękniętą czaszką oraz połamanymi zębami zostało odwiezione do szpitala. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone dopiero kilka dni później.
Po trzech miesiącach od tamtych chwil wracamy do tematu. W „Skateparku” wszyscy powinni czuć się bezpiecznie i komfortowo. Niestety tak nie jest. Strach, niepewność o zdrowie swoje i dzieci towarzyszą non stop mieszkańcom przebywającym na placu.
Pobyt z dziećmi w „Parku Magiczna” od dłuższego czasu to „chodzenie po polu minowym”. Rodzice twierdzą, że ani oni, ani ich dzieci nie mogą czuć się tam bezpiecznie. Wszystko za sprawą 15-osobowej grupki wyrostków, którzy swoim chamskim zachowaniem terroryzują innych, zmuszając ich często do opuszczenia skateparku.
– Nikt nie reaguje na zachowanie chuliganów – mówi oburzona mama dwójki dzieci, która od siedmiu lat mieszka na Białołęce. – Praktycznie codziennie przychodzę tu z dziećmi, ale szczerze mówiąc, boję się tej agresywnej młodzieży. Wielu przychodzi tu wyłącznie, by palić papierosy, śmiecić i agresywnie się zachowywać. Pewnego razu oświadczyłam im wprost, że jeśli nie przestaną w obecności dzieci przeklinać i zachowywać się jak łobuzy, to zadzwonię po policję. Reakcją z ich strony był śmiech, wyzwiska, poniżanie mnie w oczach dzieci i innych rodziców.
– Czy zadzwoniła pani po policję i złożyła oficjalne zawiadomienie?
– Tak, i proszę sobie wyobrazić, że po blisko dwóch godzinach wypatrywania patrolu interwencyjnego nie doczekałam się jego przyjazdu.
Na terenie „Parku Magiczna” znajduje się duży plenerowy grill. Doskonały pomysł, tylko szkoda, że ktoś, kto wpadł na pomysł stworzenia tego miejsca, nie wziął pod uwagę, że za rozpałkę i opał będą służyć, jak widać na zdjęciu, pobliskie drzewa.
Najwięcej do powiedzenia w każdej ze wspomnianych kwestii powinni mieć przedstawiciele urzędu dzielnicowego, policji i straży miejskiej. Tymczasem…
– Kontrolujemy place zabaw – mówi rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Warszawie, Sławomir Smyk. – Zawsze zgłaszamy zarządcy terenu, w tym przypadku skateparku, że podczas patrolowania dostrzegliśmy uszkodzony sprzęt lub chociażby występujące drobne usterki. Nie jesteśmy jednak od wystawiania ekspertyz technicznych.
– Nie wymagam, by wystawiali państwo ekspertyzy o stanie technicznym sprzętu, lecz wykonywali swoje zadania, do których zostaliście powołani. Przyzna pan, że zapewnienie bezpieczeństwa jest podstawowym celem działania waszej służby.
– Reagujemy na wszystkie wezwania mieszkańców. Oczywiście zimą parki i place sportowo-rekreacyjne kontrolujemy nie w takim stopniu jak latem. To jest chyba zrozumiałe. Dodam, że w ubiegłym roku na terenie Białołęki odnotowaliśmy tych wezwań zaledwie kilka. Godzinami szczegółowo analizujemy wszystkie zgłoszenia od mieszkańców. Dzięki temu dysponujemy mapą wskazującą nam, w których miejscach i w jakich godzinach np. na Białołęce najczęściej dochodzi do incydentów. Reagujemy natychmiast. Ponadto naczelnik VI Oddziału Terenowego jest w stałym kontakcie z burmistrzem Grzegorzem Kucą. Cóż możemy więcej zrobić?
– Może należy częściej wysyłać patrole do ,,Skateparku”? Mieszkańcy przebywający tam twierdzą, że nigdy państwa nie widzieli, no może przejazdem.
– Zapewniam, że z rozkwitem wiosny i lata, kiedy parki zapełnią się spacerowiczami, nasze działania prewencyjne zostaną wzmożone. Często powtarzam, że skuteczność straży miejskiej w dużej mierze zależy od obywateli, którzy są naszymi oczami i uszami – mówi Sławomir Smyk.
Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Urzędu Dzielnicy Białołęka Marzena Gawkowska, skateparkiem zarządza Wydział Ochrony Środowiska.
– Firma ochroniarska odnotowała w styczniu i lutym na terenach zarządzanych przez wydział ponad 120 interwencji z czego niemal 40 dotyczyło właśnie „Parku Magiczna” – mówi Marzena Gawkowska.
– Czy po styczniowym wypadku w skateparku wyciągnęli państwo wnioski?
– Barierki zostały naprawione i są systematycznie sprawdzane. Dodatkowo rozeznaliśmy możliwości ich wzmocnienia, zwłaszcza w miejscu, gdzie użytkownicy uderzają w nie deskorolkami i istnieje ryzyko kolejnych pęknięć. Liczymy na to, że dzięki temu mniej będzie zniszczeń eksploatacyjnych, ale też ograniczy to możliwość celowej dewastacji barier, bo z taką niestety też mamy do czynienia.
– W jakim systemie, kto i jak często sprawdza stan techniczny skateparku?
– Dwa razy w tygodniu robią to pracownicy firmy zajmującej się konserwacją, ponadto, co najmniej raz w miesiącu kontroli dokonuje pracownik Wydziału Ochrony Środowiska. Wcześniej park był sprzątany cztery razy w tygodniu, od kwietnia zaś sześć razy.
– Czy urząd dzielnicy zwrócił się oficjalnie do policji i straży miejskiej z wnioskiem o częstsze patrolowanie ,,Parku Magiczna”?
– Dzielnicowa Delegatura Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy regularnie składa wnioski do policji o zwiększenie nadzoru prewencyjnego na tym terenie. Niezależnie od tego 4 marca sprawą „Parku Magiczna” zajmowała się Komisja Statutowa i Bezpieczeństwa Publicznego rady dzielnicy. W posiedzeniu wzięli udział przedstawiciele wspomnianych służb. Obiecali, że w miarę możliwości będą reagować na zgłoszenia mieszkańców dotyczące tego terenu – powiedziała Marzena Gawkowska.
Starałem się również skontaktować z oficerem prasowym policji na Białołęce podkom. Pauliną Onyszko, jak również z mł. asp. Irminą Sulich. Niestety bezskuteczne, stąd też nie możemy dowiedzieć się, jak z problemem w skateparku zamierzają uporać się stróże prawa.
Andrzej Nowakowski