Więźniowie do lasu
15 września Lasy Państwowe i Służba Więzienna zawarły porozumienie dotyczące pracy skazanych w polskich lasach. To kolejna umowa podpisana w ramach programu „Praca dla więźniów”. Osadzeni będą odpłatnie pomagać przy leśnych robotach, w tym m.in sprzątać lasy.
Jak podkreślił Józef Kubica, dyrektor generalny Lasów Państwowych: – Współpracując z zakładami karnymi, chcemy przede wszystkim kierować osadzonych do prac, które nie wymagają fachowego przygotowania.
Praca w lesie ma być elementem resocjalizacji więźniów, a ponadto umożliwi przygotowanie ich do podjęcia pracy po wyjściu z zakładów karnych.
– Myślę, że wielu osadzonych będzie chętnych do takiej pracy – mówi Artur B., który w więzieniu spędził 15 lat, ale od 10 już cieszy się wolnością. – Gdy siedzisz w zamknięciu, to każda możliwość wyjścia gdziekolwiek jest atrakcją. A możliwość wyjścia do lasu jawi się jak święto. Przede wszystkim masz do czynienia z przyrodą, słyszysz śpiew ptaków i widzisz prawdziwe wolne życie: mrówek, pająków czy innych stworzeń. To jest taki powiew wolności.
Podobnego zdania jest Rafał K., który za kratami spędził 5 lat.
– Wielu skazanych może ucieszyć taka praca, a gdy jeszcze pracując w lesie będą mogli robić to w takich porach roku, kiedy rosną jagody czy poziomki, to będzie dla nich nie lada atrakcja. Zaś sam fakt, że pracują, a więc nie siedzą na garnuszku państwa może pomóc nie czuć się pasożytem. Bo przecież do więzienia trafić może każdy. Czasem wystarczy chwila nieuwagi choćby za kierownicą.
Niektóre nadleśnictwa już mają praktykę we współpracy z zakładami karnymi. Odsiadujący w nich kary, pracowali w lasach przy oczyszczaniu pasów przeciwpożarowych i grodzeniu upraw leśnych, uprzątali śmieci i budowali skrzynki lęgowe dla ptaków. Na terenie prawobrzeżnej Warszawy znajdują się i zakłady karne (dla kobiet na Grochowie, dla mężczyzn na Białołęce), a także… lasy, bo 75 proc. powierzchni stolicy stanowią obszary zielone. Jest więc co robić.