Burzliwe życie 120-latki
Stoi i drży. Nie z powodu zimna, po prostu martwi się o to, czy się zaraz nie rozsypie. W końcu ma już mniej więcej 120 lat (pojawiła się na świecie najprawdopodobniej w latach 1900–1913). Będąc w tym wieku ma prawo podupaść na zdrowiu. Najgorsze jest jednak to, że przez ostatnie lata została mocno zaniedbana. Ani świeżej farby na ścianach czy deski na podłodze. Polichromie zniszczone. Tynk ze ścian odpada. W oknach szare dykty.
Przed wejściem ktoś postawił płot z płyty paździerzowej, a ogród zarósł chwastami. Piękna zielona brama prowadzi donikąd. Nuda, nic się nie dzieje. Na adresowej tabliczce jeszcze widać numer – 257.
Fot. Gazeta Mieszkaniec CC BY ND
Fot. Gazeta Mieszkaniec CC BY ND
Kiedyś dumnie prezentowała siebie i swoje oficyny. Cieszyła się, że jej właściciel, Leon Hajdziony dba nie tylko o nią, ale przede wszystkim o osoby, które w niej mieszkają i goszczą.
Pamięta czasy, w których ludzie podróżowali w jej okolicy bryczkami i konnymi powozami, a zamiast asfaltu, na drodze był bruk. Pamięta też dźwięk lokomotywy, która wniosła w jej okolice trochę życia i pomogła sprowadzić nowych mieszkańców.
Kilka razy zmieniała właścicieli. Warszawskie Chrześcijańskie Towarzystwo Ochrony Kobiet zorganizowało w jej murach ośrodek „Przystań” dla kobiet moralnie zaniedbanych. Ośrodek przejęło później Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego pod przewodnictwem matki Wincenty Jadwigi Jaroszewskiej.
Przeżyła wojny, w tym dwie światowe, w swoich piwnicach pomagała ukrywać partyzantów.
W trakcie II wojny światowej, dzięki Benignie Umińskiej, stała się deskami teatru i patrzyła na kobiety, które w jej murach tworzyły teatr amatorski, grając w spektaklach Leona Schillera. Słyszała, jak w trakcie spektaklu „Pastorałka” Czesław Miłosz odkrył esencję teatru. Gościła różne znane osoby: Witolda Lutosławskiego, Jerzego Andrzejewskiego, Danutę Szaflarską i Andrzeja Łapickiego.
Uniknęła pożaru w trakcie palenia przez Niemców okolicznych domów w Henrykowie. W ostatnich tygodniach wojny była posterunkiem niemieckiej żandarmerii.
Secesyjna willa przy ul. Modlińskiej 257, bo o niej mowa, w 2021 r. otrzymała szansę na nowe życie. Po wielu latach stała się własnością m.st. Warszawy. I pomyśleć, że kiedyś pięknie prezentowała się na przedmieściach miasta, a dzisiaj jest tak niedaleko od centrum. Jest jeszcze zrujnowana, ale ma szansę stać się lokalnym centrum dla mieszkańców Białołęki. Miasto przygotowało dla niej projekt remontu, uzyskało konserwatorskie uzgodnienia, jak też pozwolenie na budowę. We wrześniu 2021 r. pojawiła się informacja, że Miasto zabezpieczyło na jej remont 7,5 mln zł, i właśnie został ogłoszony przetarg na wykonawcę prac remontowych.
Jerzy Podniesiński
Foto:
1. Gazeta Mieszkaniec CC BY ND
2. Leon Schiller, 1931, fot. Jan Binek Narodowe Archiwum Cyfrowe
3. Stanisława Umińska, fotografia portretowa, ok. 1924, wikimedia.org
4. Wąskotorowa kolej dojazdowa linii Jabłonna – Karczew na stacji Warszawa – Most. Na pierwszym planie wagon letni. NAC
5. Polichromie: UM