Wspomnienie
TERESA ANIOŁKIEWICZ – urzędniczka na emeryturze
Nie znałam osobiście pana Wiesława Nowosielskiego, choć swego czasu niewiele brakowało, bym u Niego pracowała, właśnie w redakcji „Mieszkańca”. Widziałam w TVP3 informację o Jego odejściu i o marzeniu, które zrealizował: gazecie bezpłatnej, o sprawach naszych, lokalnych, bliskich grochowianom, prażanom i nie tylko. Dobrze, że miał takie marzenie i że przez tyle lat je wspaniale rozwijał, bo w ten sposób zrobił bardzo wiele dla całej dzielnicy, dla nas wszystkich. Ta gazeta mówi o tym, co blisko nas, co nas interesuje, gdzie szukać pomocy, a na co uważać. Myślę, że to był wyjątkowy człowiek i stworzył wyjątkową gazetę. Pan Nowosielski odszedł, ale mam nadzieję, że „Mieszkaniec” pozostanie zawsze z nami! Bo to nasza, najważniejsza gazeta dla nas i o nas.
MAREK BOROWSKI – senator RP
Wiesław Nowosielski – człowiek instytucja. Od zawsze związany z Pragą. Znał wszystkich i wszyscy Jego znali. Bliżej poznałem Go 5 lat temu. Startowałem w wyborach na senatora i rzecz jasna chciałem – jak każdy polityk – pokazać się w kampanii wyborczej w popularnym „Mieszkańcu”. Wpadłem więc do redakcji, aby omówić koszty mojej reklamy (a budżet wyborczy miałem bardzo skromny). Pan redaktor (zwracałem się do Niego zawsze per „nadredaktorze”) przyjął mnie w swoim gabineciku i dłuższy czas komplementował. Pomyślałem sobie, że przy takiej sympatii będę mógł liczyć na dużą zniżkę. Ponieważ cena, którą podał nie zachwyciła mnie, spytałem o rabat. „Panie Marszałku” – powiedział – „naprawdę bardzo Pana lubię, ale ja tu mam swoje koszty. Wszyscy płacą tyle samo, czy to z lewicy, czy z prawicy”. Taki był. Miał swoje poglądy polityczne (z którymi się nie obnosił), ale wszystkich traktował równo. Kochał swoją pracę i swoją żonę i współpracowniczkę – Basię. Lubił ludzi i rozmowy z nimi. Będzie mi Go brakowało – naprawdę.
MONIKA BORZDYŃSKA – rzecznik prasowy PGE Narodowy, spółki PL2012+
Wiesław Nowosielski był nie tylko świetnym redaktorem naczelnym, ale był przede wszystkim dobrym człowiekiem o ogromnej wrażliwości. Losy mieszkańców Pragi były mu najdroższe, dlatego wszelkie jego działania skupiały się wokół „Mieszkańca”. To ciepło, które od niego biło spowodowało, że stadion PGE Narodowy był otwarty na wspieranie wszelkiego rodzaju inicjatyw społecznych, a także tworzenie projektów przeznaczonych dla naszych sąsiadów. Kiedy poinformowałam Go, że zamierzamy zrobić na terenach przyległych do stadionu plac zabaw oraz miejsce na aktywności przeznaczone dla osób starszych, był bardzo uradowany. Będzie mi Go brakowało także jako człowieka, który dawał mi wiele cennych rad życiowych.
ADAM GRZEGRZÓŁKA, dyrektor w Urzędzie Miasta m.st. Warszawy
Poznałem Go, gdy dobiegał do 70-tki. Mimo to, rzucał się w oczy Jego młodzieńczy zapał i entuzjazm. Naprawdę młodzieńczy. „Nadredaktor” – była w tym określeniu mieszanka uznania i szacunku, ale także pieszczotliwości i humoru – bo Wiesław ten tytuł traktował z właściwym sobie dystansem. Był mózgiem, sercem i duszą redakcji, siłą „Mieszkańca”. To bardzo dużo, ale Jemu to nie wystarczało. Wychodził poza schematy, zawsze robił coś więcej. Z zaangażowaniem budował pomosty pomiędzy ludźmi różnych środowisk, poglądów i profesji. Taka była Jego natura – lubił być z ludźmi, rozmawiać, inspirować, zachęcać do działania. Bez uprzedzeń, kategoryzowania, politycznych sympatii i antypatii. Chciał zmieniać świat. Cieszę się, że został sobą do ostatnich dni. Wiesławie, dziękuję Ci za wszystkie nasze spotkania!
ANDRZEJ JACYNA – p.o. prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia
Z Wiesławem byłem bardzo blisko. Przyjaźniliśmy się, spotykaliśmy się w domach, wspólnie wyjeżdżaliśmy na weekendy. To dla mnie wielka strata, pozwólcie więc że uchylę się trochę od mówienia, co czuje moja dusza, bo to nie jest łatwe. Byłem przy nim do ostatnich chwil… Wolę, pamiętając jaki był Wiesław, mówić o nim tak, jak myśmy ze sobą rozmawiali, trochę żartobliwie.
No więc Wiesiu, chcę Cię zapewnić, że będę dbał o Twój pigwowiec i że z jego owoców zrobię naprawdę świetną nalewkę, która potem na „festiwalu” nalewek u Michała Nivette wejdzie do finału. Będę dbał o Twoją Basię, bo wiem, jak była Ci bliska i nam jest bliska. Raduję się, widząc, jak wielu ludzi Cię dobrze wspomina, jak wielu poddało się Twojemu urokowi. Będę pamiętał o tym, co było dla Ciebie ważne i zajmę się tym tak, jakbyś Ty sam się zajmował.
ADAM KWIATKOWSKI – Szef Gabinetu Prezydenta RP, były poseł i wieloletni radny z Pragi-Południe
Poznałem redaktora Wiesława Nowosielskiego w 1994 r. Poznałem Go jako Człowieka, który działał tak, aby rozwijała się Praga i siłą rzeczy „Mieszkaniec”. Wszystko, co robił było temu podporządkowane. On wiedział nie tylko wszystko o Pradze, ale wiedział też z kim rozmawiać, żeby tę Pragę zmieniać. Dzielił się wieloma ważnymi informacjami, ale nigdy nie zdradzał źródeł ich pozyskania. To znaczyło, że był bardzo dobrym dziennikarzem. Był bardzo zaangażowany w to, co robił i był bardzo upartym Człowiekiem. Dlatego udawało mu się zrealizować to, co zamierzał. Tak myślę, gdy Go żegnamy, że pewnie najbardziej by chciał, żeby „Mieszkaniec” dalej trwał, żeby był dalej takim miejscem spotkań ludzi o różnych poglądach, różnych życiorysach, różnych celach, ale ludzi, którzy są związani z Pragą i którym na Pradze zależy. Myślę, że odszedł Człowiek, który nie tylko znał Pragę, ale też tą Pragą żył. Człowiek, który nas samorządowców i polityków, w pewien sposób zadaniował. Zapraszał, wzywał, rozmawiał, nakreślał jakiś problem i chciał, żeby z takiego spotkania coś wynikało. Wierzę, że ta wielka rodzina „Mieszkańca”, mimo braku redaktora Wiesława, będzie nadal działała.
TOMASZ KUCHARSKI – burmistrz dzielnicy Praga-Południe
Wiesława Nowosielskiego poznałem dosłownie pół godziny po tym, jak ukonstytuował się nowy Zarząd Dzielnicy, a ja zostałem wybrany burmistrzem. Zaraz po wyborach, jeszcze trochę oszołomieni wydarzeniami, poszliśmy na doroczne przedświąteczne spotkanie „Mieszkańca” i tam najpierw poznałem redaktora naczelnego gazety, a chwilę potem wszystkich uczestników spotkania, tworzących umowną „Rodzinę Mieszkańca”. Bardzo sobie zacząłem cenić te integracyjne Wigilie i wiosenne spotkania urodzinowe gazety. Ich rola jest trudna do przecenienia i bardzo bym chciał – choć Wiesława już nie ma z nami – by były kontynuowane.
A znajomość z Wiesławem z czasem przerodziła się w przyjaźń. Kontaktowaliśmy się co najmniej raz w tygodniu. Bardzo sobie ceniłem jego wiedzę o Grochowie i całej Pradze, imponował mi znajomością każdego zaułka i ogromnej liczby mieszkańców. Jego dobroć natychmiast zjednywała sympatię, trzeba było podziwiać jego energię w działaniu i chęć niesienia pomocy. Przez lata poznałem też jego wielką wrażliwość, pamięć o bliskich. Odszedł naprawdę bliski mi człowiek, jest mi bardzo smutno…Wierzę, że jego dzieło będzie kontynuowane.
EWA ŁAGODZKA – dyrektor Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa Praga Południe
Wiesław Nowosielski – znaliśmy się wiele lat. Zawsze nas wspierał, a służba zdrowia miała specjalne miejsce w „Mieszkańcu”. Redaktor Naczelny był bardzo otwarty na nasze, praskie sprawy, zwłaszcza na to, co dla mieszkańców ważne – ich zdrowie. „Puls Medyczny”, integralna część dwutygodnika „Mieszkaniec”, był i jest ważnym źródłem informacji – towarzyszył nam na przykład przy informatyzacji naszych placówek, systematycznie pisząc o zaawansowaniu prac, dając pacjentom czytelne instrukcje korzystania z udogodnień. Mam nadzieję, że „Mieszkaniec” będzie kontynuował dzieło swojego Twórcy i Redaktora Naczelnego: ciepłego, pogodnego człowieka, całym sercem i całym życiem związanego z Pragą.
BOGUSŁAW RÓŻYCKI – prezes WSS Społem Praga Południe
Z wielkim żalem przyjąłem wiadomość o śmierci Wiesława Nowosielskiego. To był człowiek naprawdę wielkiego serca, bardzo życzliwy ludziom, zawsze skory i chętny do pomocy. Umiał słuchać, podczas rozmowy z nim było widać, że autentycznie jest zatroskany, jeśli mówiliśmy o kłopotach i wraz z nami się cieszy, gdy był ku temu powód. Czuliśmy, że jest prawdziwym przyjacielem naszej Spółdzielni, że rozumie naszą specyfikę i potrzeby ruchu spółdzielczego.
Wiesław miał w sobie wielką łagodność, bronił swych prawd, ale robił to w bardzo delikatny sposób, nigdy nie obrażał adwersarza, a jego uśmiech łagodził konflikty. Był otwarty na wszystkie poglądy, nikogo nie osadzał, nie potępiał, miał bardzo dużo szacunku dla różnych idei politycznych i sposobu patrzenia na świat. Dlatego jest mi bardzo smutno, że nie ma go już z nami. Poszedłem na pogrzeb i głęboko pochyliłem głowę nad jego mogiłą, bo to był bardzo dobry człowiek. Bardzo dobry.
JANUSZ SIENKIEWICZ – prezes Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Gocław Lotnisko
Lata całe znałem się w Wiesławem, bardzo lubiłem i ceniłem sobie kontakty z nim. W sprawach tego wymagających był konkretny, ale generalnie rozmowa z nim była fascynującą gawędą. Wiesiu wiedział wszystko, wszystko pamiętał i każdego znał. O każdym mówił z szacunkiem, nigdy nie krytykował, zawsze miał w zanadrzu jakąś pasującą do sytuacji anegdotę albo przypowieść.
Bardzo sobie cenił samorządność spółdzielczą. Wspierał nas, chciał, żebyśmy byli coraz mocniejsi, byśmy integrowali struktury, byśmy mieli szansę bycia mocnym wśród silnych graczy na rynku. Nawet nie potrafię powiedzieć, w ilu drobniejszych i poważniejszych sprawach nam pomógł. Działał natychmiast, po swojemu: do kogoś dzwonił, rozmawiali o wszystkim, jednym zdaniem napomykał o „naszej sprawie”, kończył i mówił: no dobra, masz załatwione… Bardzo będzie nam Wiesia brakowało, trzeba jednak zrobić wszystko, by kontynuować jego dzieło. Jestem zawsze gotów w tym pomoc.
KRYSTYNA SMOLIŃSKA – dyrektor Przedszkola nr 51 „Misia Czarodzieja”
W głębokiej zadumie i smutku pożegnaliśmy na zawsze nie tylko Redaktora Naczelnego ,,Mieszkańca”, ale przede wszystkim wyjątkowego, wspaniałego Człowieka. Miał dar słuchania ludzi i wychwytywania rzeczy ważnych, pożytecznych i dobrych. Wzruszał miłością do swojej małej Ojczyzny, czyli Grochowa – uczył tej miłości. Za jego pośrednictwem gazeta, którą kierował, uczestniczyła w wielu ważnych wydarzeniach w przedszkolu ,,Misia Czarodzieja”. Zawsze z radością i serdecznością przyjmował nasze zaproszenie, wspierał w działaniu, chwalił, dodawał otuchy. Jesteśmy mu za to wdzięczni. Jestem szczęśliwa, że dane mi było znać Pana Wiesława osobiście i doświadczyć jego wyjątkowości w patrzeniu na człowieka i otaczającą go rzeczywistość. Na zawsze pozostanie Pan, Panie Wiesławie w naszej pamięci.
MIROSŁAW SZTYBER – prezes Zarządu Centrum Handlowego Szembeka
Byłem ostatnim gościem, jakiego Wiesław przyjął w redakcji, zanim poszedł do szpitala. Wpadałem do „Mieszkańca” często, zawsze mile witany. Ceniłem ogromnie zaufanie i szczerość Wiesława. To był niezwykły człowiek, prawdziwy lokalny „integrator” ludzi o różnych przekonaniach, problemach, poglądach, pełen inicjatywy i kreatywności. Umiał żyć ponadczasowo, konsekwentnie realizować swoją wizję gazety w niełatwym, zmiennym świecie. Jak nikt orientował się w lokalnych sprawach – urodził się na Grochowie i tu spędził całe życie, dlatego „Mieszkaniec” to kopalnia rzetelnej wiedzy o środowisku lokalnym, ale też o sprawach Warszawy. Tak wymarzył sobie Wiesław i tak to konsekwentnie realizował. Bardzo mi Go brak, naszych spotkań, rozmów, żartów. To dla mnie ogromna, osobista strata.