Warszawskie ZOO bada zwierzęta, u których podejrzewa COVID

Nie tak dawno pisaliśmy o śmierci Ayany, samicy irbisa w warszawskim ZOO, spowodowanej powikłaniami po zakażeniu COVID-19. Badanie potwierdziło, że wirusem SARS-CoV-2 zaraził się również partner Ayany, Jamir. Mimo, że zarazić mogą się także inne zwierzęta, ZOO bada wyłącznie te osobniki, u których mogło dojść do zakażenia koronawirusem.

Obecnie nie ma wskazań do testowania zwierząt na COVID, które nie mają objawów choroby. Jak dotąd przetestowaliśmy 4 osobniki w kierunku koronawirusa. Jeżeli byłyby wskazania, to badalibyśmy kolejne zwierzęta – powiedziała dr Agnieszka Czujkowska, lekarz weterynarii z Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.

Do tej pory testy w kierunku COVID-19 przeprowadzono tylko u czterech zwierzęcych mieszkańców warszawskiego ogrodu zoologicznego: dwóch irbisów (padłej samicy i jej partnera), u których potwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2 oraz u jednego geparda i jednego góralka. W przypadku tych ostatnich wyniki testów były negatywne.

Profilaktyczne przebadanie większej liczby zwierząt, choć może wydawać się logiczne, w praktyce jest trudne do przeprowadzenia. Przede wszystkim w większości przypadków wymaga unieruchomienia pacjenta na czas pobrania materiału do badań, tzn. podania mu leków uspokajających. Dotyczy to zwłaszcza gatunków, które – według obecnego stanu wiedzy – są najbardziej podatne na zakażenie koronawirusem, czyli wielkich kotów. W ich przypadku każda próba pobrania wymazu z nosa czy gardła „na żywo” mogłaby się skończyć tragicznie dla lekarza bądź opiekuna.

Dr Czujkowska zaznaczyła, że ZOO bardzo dokładnie obserwuje wszystkie zwierzęta i reaguje, gdy zachodzi choćby najmniejsze podejrzenie zakażenia COVID-19.

Jesteśmy w alercie. Mamy obsesję na punkcie kichnięć, kaszlnięć czy jakichś wycieków z nosa czy biegunek. Każdy przypadek dziwnych objawów jelitowych, których nie dało się niczym wyjaśnić, a przede wszystkim objawów oddechowych, byłby traktowany jak podejrzenie covidu i to zwierzę byłoby testowane – powiedziała.

Przypomnijmy, że samica irbisa, Ayana zmarła w czwartek, 20 stycznia. Najbardziej prawdopodobnym źródłem zakażenia wirusem był człowiek, zapewne ktoś ze zwiedzających. Więcej na temat śmierci kocicy można przeczytać w artykule „W warszawskim ZOO zmarła samica irbisa śnieżnego”. W tekście tym odpowiadamy również na pytanie o to, czy wirusem SARS-CoV-2 człowiek może zarazić się od zwierzęcia./jn/

Źródło: PAP



error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content