W Rembertowie będą wyczekiwane inwestycje
„Mieszkaniec” rozmawia z nowym burmistrzem Rembertowa Maciejem Iwanickim, który ma 37 lat, jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (dyplom z „Wykorzystania Funduszy Strukturalnych UE przez Samorząd terytorialny na przykładzie m.st. Warszawy”), od 2010 roku wybierany jest do Rady Dzielnicy Warszawa Rembertów, a w latach 2017-2018 był zastępcą burmistrza tej dzielnicy.
Od połowy lutego Rembertów ma nowy Zarząd Dzielnicy i burmistrza – Macieja Iwanickiego. Przypomnijmy: w styczniu br. Rada Dzielnicy odwołała Agnieszkę Kądeję ze stanowiska burmistrza, stery przejęła większość zbudowana przez Koalicję Obywatelską i lokalne komitety – Forum dla Rembertowa i dwóch radnych z byłego (bo się rozpadł) klubu Rembertów Bezpośrednio. 17 lutego prezydent Miasta Rafał Trzaskowski podpisał zarządzenie w sprawie powołania nowego zarządu Rembertowa. Rządząca obecnie koalicja ma przewagę jednego głosu (11 do 10 ) nad opozycją, gdzie głównymi siłami są PiS i macierzysty klub Agnieszki Kądei „Lepszy Rembertów”.
– Przewaga jednego głosu nie jest duża…
– Tak, to prawda, ale jestem przekonany, że będzie stanowiła stabilną większość już do końca tej kadencji, czyli do 2023 roku. Sporo razem przeszliśmy, wzmocniliśmy się tym, mamy konkretny, jednoczący nas plan, więc jestem optymistą.
– Czym się programowo różnicie od Waszych poprzedników, na czym polega ten plan?
– Podstawowy, zgłaszany przez nas zarzut do poprzedniego zarządu był taki, że nie wykorzystywał możliwości pozyskiwania funduszy inwestycyjnych. A Rembertów przecież nie jest „przeinwestowany”, wręcz przeciwnie, sporo jest tu do zrobienia. Tkwił marazm. W ostatnich trzech latach nasza dzielnica pod względem wykonania wydatków inwestycyjnych była stale w ogonie dzielnic Warszawy, zajmując ostatnie albo przedostatnie miejsce. Ponad standardowy podział z budżetu miasta, jaki wyjściowo otrzymują wszystkie dzielnice poprzedniemu zarządowi udało się przez ten ostatni okres pozyskać ledwie półtora miliona złotych. I na dodatek te mierne fundusze były słabo wydatkowane: zaledwie w 35-45 procentach przy malejącej tendencji. Pieniędzy było mało, a i tych nie udawało się wydać.
– Może Pan podać konkretne przykłady?
– Weźmy rozbudowę Zespołu Szkół nr 74 przy ulicy Niepołomickiej 26. To miała i powinna być sztandarowa inwestycja dzielnicy. Poprzedni Zarząd odziedziczył z budżetu jeszcze wcześniejszego Zarządu 4 mln zł. Potrzeba było pozyskać kolejne 3 mln, by rozbudowę rozpocząć, ale to się trwale nie udawało, więc mieliśmy w budżecie dzielnicy 4 mln zł, ale przetargu nie można było ogłosić, bo brakowało 3 mln. I tak inwestycja przesuwała się z roku na rok, aż inflacja, którą notujemy od kilku miesięcy, potężny wzrost cen materiałów budowlanych, energii, robocizny wywindował spodziewany koszt budowy do 14 mln zł. Czyli teraz potrzebowaliśmy już 10 mln zł.
I – dodam – teraz już je mamy! Mam nadzieję, że do końca roku zgromadzimy wszystkie dokumenty i pozwolenia, tak by móc rzeczywiście szybko ogłosić przetarg na wykonanie inwestycji i szybko, sprawnie ją przeprowadzić.
– To jakim cudem udało się je pozyskać w ciągu miesiąca, skoro nie udawało się latami?
– Bo te pieniądze w budżecie miasta były, trzeba było tylko skutecznie po nie sięgnąć. Tak jak i po inne. Bo szkoła przy Niepołomickiej to nie jedyna zaległość inwestycyjna. Brakowało także pozyskania 2 mln zł na dofinansowanie odszkodowań dla gruntów wywłaszczanych pod inwestycje drogowe, był co najmniej deficyt 700 tys. zł na budowę budynku komunalnego przy ulicy Cyrulików, kolejne 700 tys. na likwidację kopciuchów. Łącznie w minionych latach nie mogło być rozpoczętych 8-9 zadań, bo brakowało jakiejś tam sumy (łącznie 14,5 mln zł) do pełnego budżetowania inwestycji, więc nie można było rozpisać przetargów.
I to był nasz podstawowy zarzut w stosunku do poprzedniego zarządu: nie rozpoczynał inwestycji, bo brakowało na nie środków, ale też nie miał dość samozaparcia, by te środki pozyskać. Teraz to zmieniamy, czego najlepszym przykładem jest to, że w ciągu miesiąca działalności obecnego zarządu udało się pozyskać całą brakującą kwotę 14,5 mln zł i dodatkowo 5,5 mln zł na nowe inwestycje.
– Na jakie?
– 1,2 mln zł na przebudowę ulicy Grawerskiej, milion złotych na modernizację placu zabaw i sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej numer 217 (a mamy jeszcze pozyskane 2 mln zł na zadaszenie tamtejszego boiska), na koncepcje zagospodarowania trzech terenów w Rembertowie: przy ulicy Chruściela 1/3 przy domu komunalnym, przy ul. Paderewskiego po dawnym bazarze, czyli słynnych rembertowskich ciuchach oraz przy ulicy Strażackiej.
To wszystko udało się zrobić w ciągu miesiąca, na dodatek przy wielkim, nieoczekiwanym obciążeniu, jakim stała się sprawa pomocy dla uchodźców z Ukrainy… Tu nikt nie pozostał obojętny. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tej mobilizacji wszystkich: naszych mieszkańców, wolontariuszy i naszych urzędników. Proszę sobie wyobrazić, że nagle mamy do czynienia z sytuacją zupełnie nową, nie mamy do tego przygotowanych struktur, wybucha wojna za naszą wschodnią granicą, pojawiają się uchodźcy i rodzi się spontaniczna chęć pomocy. To trzeba było skoordynować, zebrać te dary, przechować i wydać. Darów napłynęło tyle, że mieliśmy (my i wolontariusze) problemy z ich segregowaniem. To była trochę taśma – samochody z MPWiK co chwilę podjeżdżały po dary, które wysyłaliśmy do magazynów miasta. Potem w urzędzie zaczęli pojawiać uchodźcy, którzy nie mówili w naszym języku i – generalnie słabo mówiący po angielsku. Więc każdy mówiący w urzędzie po rosyjsku stawał się tłumaczem. Zaczęliśmy szukać wolontariuszy wśród zasiedziałych tu Ukraińców i wśród naszych mieszkańców mówiących po ukraińsku i po rosyjsku. Za chwilę doszła akcja wydawania numerów PESEL dla uciekających z terenu walk. I znów trzeba było oddelegować pracowników do pomocy, bo jednak urzędnik, stale mający do czynienia z dokumentami, wypełnia je szybciej niż niewprawny człowiek. Udało nam się skrócić czas wypełniana wniosku z pierwotnych 40 minut do około 20, ale i tak każdego dnia, zwłaszcza z rana, kłębi się tu tłum.
Na szczęście dzięki życzliwości pani dyrektor pobliskiej biblioteki mogliśmy już teraz przenieść tam punkt gromadzenia i wydawania darów. Z kolei wolontariusze korzystają teraz już nie z naszych, jednak ciasnych powierzchni, ale działają w lokalu City Market przy ulicy Pociskowej 4, gdzie powstał Free Ukraina Store – inicjatywa oddolna mieszkańców.
– Ten intensywny miesiąc może sprawiać wrażenie, że stał się Pan trochę „strażakiem” gaszącym „pożary” w różnych miejscach. Ja chciałbym jednak zapytać na koniec o dalekosiężną wizję działania zarządu. O Rembertów w przyszłości.
– Chciałbym, żeby przemówiły za mnie czyny, nie słowa. Żeby czytelnym wskaźnikiem tego, co chcemy zrobić dla naszej dzielnicy były szybko rozpoczęte i szybko skończone inwestycje, o których wspomniałem wcześniej i które nie miały szczęścia być zrealizowane w ostatnich latach.
W Rembertowie tak dotąd bywało, że Zarządy Dzielnicy zmieniały się często, jak sobie liczę, to średnio co dwa lata. Tym razem jestem głęboko przekonany, że nasza koalicja jest trwała, mocna i że do końca obecnej kadencji będzie realizowała swój plan. Nie wybiegam dalej myślami, bo jest co robić tu i teraz. Oczywiście, jak chyba wszyscy rembertowianie, chciałbym by powstał tunel w osi ulic Marsa i Chruściela, odkorkowujący nas od prawobrzeżnej Warszawy. Bardzo bym chciał, aby udało się sensownie zagospodarować przepiękne tereny przy ulicy Strażackiej, wprost wymarzone pod infrastrukturę sportową, łącznie z halą, kto wie, czy tylko sportową, a może też widowiskową? To jest do załatwienia, będę na rzecz tego działał i lobbował, ale oczywiście w dalszej przyszłości. Na razie skupiamy się na działaniu, które zakreśliłem i mam nadzieję, że będzie to widoczne dla mieszkańców.
W związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi chciałbym życzyć wszystkim: rembertowianom i czytelnikom „Mieszkańca” przede wszystkim zdrowia – już mamy chyba wszyscy dość skutków tej pandemii. Po drugie – nadziei: sytuacja związana z Ukrainą nie jest łatwa, wielu z nas reaguje na nią obawami i nie oszukujmy się – strachem. Ja jednak wierzę, że to minie, że będzie lepiej, a z czasem – dobrze. Po trzecie – wytrwałości w okazywaniu naszej empatii tym, którzy najbardziej teraz potrzebują naszej pomocy. Mam nadzieję, że nasi nowi goście z Ukrainy znajdą w Rembertowie bezpieczne schronienie i szybko znajdą wspólny język z lokalną społecznością.
Rozmawiał: Tomasz Szymański