Gadka, szmatka
Święta, święta i po świętach… Faktycznie coś jest w tym powiedzonku. Bazar rzeczywiście jakby trochę przycupnął w kątku, żeby odpocząć po szaleństwie świątecznych zakupów. Co tu się działo?! Były miejsca, gdzie przejść się nie dało. Ale z drugiej strony nie było też chyba kupca, który by nie zarobił. Wszyscy mieli pełne ręce roboty. No, a teraz jak nożem uciął. Nawet nie połowa tego, co było. Nawet te najbardziej oblegane stoiska teraz nie cierpiały z powodu tłoku przed okienkiem.
– Poświąteczna martwota to jedno, a drożyzna to drugie, powiem panu, panie Eustachy.
Pan Kazimierz Główka, emeryt, stały klient tutejszy i kolega kupca miejscowego bieliźnianego Eustachego Mordziaka, jak zwykle miał niejaką skłonność do myśli wybiegających nieco poza bazar.
– Faktycznie, ale nie przesadzałbym. Jak patrzę jakimi samochodami nasi klienci tu przyjeżdżają, to jakoś gubię się w rozmyślaniach o drożyźnie. I dochodzę, panie Kaziu, do wniosku, że dla kogo drogo, dla tego drogo, ale dla wszystkich – na pewno nie.
– Nie szata zdobi człowieka i nie samochód prawdę ci powie. Choć faktycznie mówią też: „poznać pana po cholewach”. Niejeden wypnie się, napręży ponad miarę, byle tylko nie odstawać za bardzo od wyobrażeń o sobie samym. …
– Mimo wszystko jednak biedak nie szarpnie się na gablotę, która z ledwością wyrabia się w garażu na zakrętach, a miejsca parkingowe są dla takiego smoka tak małe, że ledwo się mieści. Ubezpieczenie, paliwo – trzeba mieć niezłą kasę, żeby takim czymś jeździć. Znakiem tego, jak kogoś stać na takie cacko, to co to dla niego wydać na bazarze stówkę więcej niż dotąd.
– Mimo wszystko nie przesadzajmy, nie wszyscy tu przyjeżdżają wypasionymi gablotami. Często gęsto są to auta z gatunku „Niemiec płakał jak sprzedawał”. 10–12-let-
nie i starsze. Dla wielu taki samochód, to jedyny ślad po przeszłej pomyślności. Życie jest bardziej skomplikowane niż nam się zdaje, panie Eustachy.
– To prawda, ale jest jedna profesja, która z każdym kłopotem sobie poradzi.
– Jakaż to?
– Polityk.
– Daj pan spokój, panie Eustachy. W święta trochę spokoju było, a teraz znów się zaczyna.
– Hola, hola! Nawet jak im coś nie wychodzi, to jednak na pewno chcą dobrze dla wszystkich. Czasem może się coś nie udać, coś wyjść nie tak, ale ogólnie idzie ku dobremu.
– Jest pan panie Eustachy jak ten barman.
– Nie rozumiem.
– Nie słyszał pan, że są tacy faceci, o których z góry wiesz, że są w stanie cię uszczęśliwić. To barmani.
Szaser