Jak zwierzęta dbają o leśne maluchy?
Z okazji Dnia Dziecka podpowiadamy, co zrobić, gdy w lesie spotkamy młode, dzikie zwierzę, aby takie spotkanie było bezpieczne dla zwierzęcego malucha i dla nas.
Zwierzęta, podobnie jak ludzie, też są uważne, troskliwe i gotowe na poświęcenia. Ale opiekę nad młodymi często sprawują z ukrycia, na niewielką odległość. I mają sposoby na to, aby zapewnić swojemu potomstwu bezpieczeństwo.
Szarża w obronie dziecka
Już od pierwszych minut życia na młode zwierzęta czyha wiele niebezpieczeństw. Są łatwą zdobyczą dla drapieżników, nawet tych niewielkich. Lis nie upoluje dorosłej sarny, ale już sarnie niemowlę jest dla niego osiągalną zdobyczą. Nauczone bezwzględnej walki o przetrwanie, zwierzęta wykształciły metody kamuflażu. Ale te największe, jak łosie, dziki czy żubry, potrafią bezpardonowo bronić młodych.
Sytuacja, gdy człowiek staje między młodymi i matką to dla niej sygnał do ataku. Widząc urocze, pasiaste warchlaki czy leżącego w trawie łoszaka, rozejrzyjmy się w poszukiwaniu dorosłych osobników. A już na pewno nie próbujmy chwytać i próbować zabawy z młodymi. Szarża lochy czy kopnięcie klempy może się skończyć tragicznie.
Troska na dystans
Dzikie zwierzęta w zadziwiający sposób ułatwiają przetrwanie sobie i swojemu potomstwu. Specjalistami w tej dziedzinie są sarny. Zaraz po urodzeniu samica „porzuca” młode. Jeśli na świat przyszło więcej niż jedno młode, to rodzeństwo może być oddalone od siebie nawet o pół kilometra! Ta taktyka oraz fakt, że maluchy pozbawione są zapachu, zwiększają ich szanse przeżycia.
Samica sarny odwiedza młode jedynie w porze karmienia. Wszystko po to, żeby nie przekazać swojego, doskonale wyczuwalnego przez drapieżniki zapachu i nie narażać młodych na niebezpieczeństwo. W sytuacji zagrożenia, samica sarny wyskakuje z ukrycia, odwraca uwagę intruza i zaczyna uciekać, odciągając go od ukrytego w trawie malucha. Gdy znajdujemy takie z pozoru porzucone leśne dzieciaki, zostawmy je w spokoju. Mimo instynktownej troski, jaką budzi taki widok i nawet w Dzień Dziecka. Choć nie zawsze to widać, są pod opieką matki. Ona zajmie się potomstwem o wiele lepiej niż człowiek.
Nie przerywaj nauki latania
Podobnie nie należy zabierać młodych ptaków. Tzw. podloty (dopiero uczą się latać) są wręcz zachęcane przez rodziców do opuszczenia gniazda. A np. młode puszczyki wręcz wyrzucane z rodzinnej dziupli, aby jak najszybciej wspięły się z powrotem na bezpieczne konary drzew, gdzie będą je karmić dorosłe. Jeśli taki malec nie jest wyraźnie ranny, to jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pozostawienie go na gałęzi, żeby sam sobie radził i nauczył się życia.
Kiedy pomóc zwierzęcemu dziecku?
Dopiero w sytuacji, gdy młode zwierzę jest poturbowane, ranne, wyraźnie osłabione można podjąć próbę pomocy. W przypadku ptaków sygnałem będą uszkodzone skrzydła. Jeśli nie wiemy lub nie jesteśmy pewni, co zrobić w konkretnym przypadku, lepiej poprosić o poradę np. leśnika lub specjalistę z ośrodka rehabilitacji zwierząt niż działać samemu.
Jak mówimy o leśnych dzieciakach?
Koźlę to młoda sarna. Ale już młode jelenia i łosia nazywamy cielęciem. O młodych dzikach mówimy warchlaki. Potomstwo lisa to niedoliski. Młode, uczące się lotu ptaki to podloty. Zanim zaczną w pełni sprawnie poruszać się w powietrzu, „podfruwają” i „podlatują” na krótkie dystanse.
/Lasy Państwowe/