Wiadukt na Marywilskiej będzie przejezdny wiosną
Ruszyła już budowa nowego wiaduktu na ul. Marywilskiej. Stara, zniszczona konstrukcja została rozebrana, a teren oczyszczono z gruzu. Pierwszy etap prac polega na wierceniu pali pod podpory, następnie rozpocznie się wylewanie ław fundamentowych. Zdaniem wykonawcy, uruchomienie ruchu (wahadłowego) będzie możliwe na wiosnę, a całkowitej przejezdności – w czerwcu przyszłego roku.
5 września br. rozpoczął się remont wiaduktu na ul. Marywilskiej. Konstrukcja była przewidziana w całości do rozbiórki i odbudowy. Zarząd Dróg Miejskich m.st. Warszawy, wraz z wykonawcą – Warszawskim Przedsiębiorstwem Mostowym Mosty – podjął próbę utrzymania ruchu na połowie obiektu do czasu odbudowy drugiej połowy i przywrócenia na niej ruchu. 22 października, w trakcie rozbiórki, doszło do niekontrolowanego przemieszczenia się podpory. Decyzją Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego wiadukt został zamknięty i rozpoczęło się wyburzanie wschodniej części konstrukcji. Zakończyło się ono na początku grudnia.
Pale i fundamenty
– 8 grudnia przystąpiliśmy do odbudowy wiaduktu. Prace cały czas trwają. Mam nadzieję, że w marcu uruchomiony zostanie na nim ruch wahadłowy, a w czerwcu wiadukt będzie już gotowy i całkowicie przywrócimy ruch w tym miejscu – mówi Rafał Trzaskowski, prezydent m.st. Warszawy.
Wykonawca realizuje prace w trybie pilnym (24-godzinnym) – tak, aby jak najszybciej przywrócić przejezdność na remontowanym wiadukcie. 9 i 10 grudnia wiercono pale pod podporę północną, a 13 grudnia powinny zakończyć się prace palowe przy podporze południowej. Ławy (fundamenty) mają być gotowe do końca roku, ale tempo prac będzie zależało od pogody.
Zgodnie z deklaracją wykonawcy ruch wahadłowy zostanie zapewniony w trzy miesiące od całkowitej rozbiórki obiektu, czyli w marcu 2023 r. Zakończenie prac powinno nastąpić zgodnie z umową, tj. do 30 czerwca przyszłego roku.
Bocznica kolejowa
W mediach, w tym również społecznościowych, podejmowana była dyskusja, dlaczego nie wykorzystano terenu pobliskiej bocznicy kolejowej jako alternatywnej drogi dla zniszczonego wiaduktu? Miastu nie udało się jednak otrzymać ze strony PKP PLK jednoznacznej deklaracji na temat ostatecznego statusu bocznicy, jako obiektu przewidzianego do likwidacji.
Takie rozwiązanie wymagałoby ponadto budowy nowej jezdni o długości kilkuset metrów, w tym wykonania robót ziemnych – w celu zniwelowania różnicy poziomów gruntu oraz wycinki licznych drzew. Trudnością byłyby również warunki gruntowe i własnościowe. Zaprojektowanie, uzyskanie niezbędnych zgód i budowa objazdu potrwałyby co najmniej kilkanaście miesięcy.
Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, nowa jezdnia nie powstałaby szybciej niż spodziewany termin przywrócenia ruchu na odbudowywanym wiadukcie. Co więcej, na etapie prac przedprojektowych z analizy kosztów wynikło, że budowa alternatywnej drogi po terenie bocznicy kolejowej nie byłaby tańszym rozwiązaniem niż odbudowa wiaduktu.
/um, fot. Ewelina Lach UM Warszawa/