Stosunki
– Coś pan dziś zasępiony, czy mi się zdaje?… Kazimierz Główka nie mylił się. Rzeczywiście, kupiec tutejszy, Eustachy Mordziak, handlujący „na Szembeku” bielizną damską, minę miał nietęgą.
– No, bo z samego rana usłyszałem, że to już rok i zrobiło mi się jakoś nieswojo.
– Rok od czego?
– No, jak Ruskie na Ukrainę napadli.
– Faktycznie, czas leci.
– Tyle ludzi zabili, a ile uciekło? Do Polski na przykład… Mieli własne życie i nagle wszystko musieli rzucić i uciekać. Do nas najczęściej.
– Bo, panie Eustachy, myśmy im nie tylko serca, ale i własne domy otworzyli.
Pamiętam, co działo się na Dworcu Wschodnim – ilu tych biedaków koczowało, z dziećmi, z psami. I tłum młodzieży, wolontariuszy, którzy byli dla nich nadzieją, że będą mogli gdzieś do jakiejś poduszki głowę przytulić.
– Rząd do dziś się tym chwali.
– Akurat na początku, żeby nie zwykli ludzie, samorządy lokalne, organizacje pozarządowe, to nic by z tego nie było. Dopiero potem, jak rząd się zorientował, że ten ruch pomocy ofiarom wojny jest masowy, to się przyłączył i do dziś pierś dumnie wypina.
– Wie pan co, panie Kaziu, w sumie chodzi jednak o to, żeby ludziom pomóc. A że akurat nasz rząd wziął się do roboty pod wpływem społeczeństwa, to i dobrze.
– Po roku sytuacja ciągle jest dramatyczna, ludzie giną, cholera wie, co z tego będzie. A wszystko rzut beretem od naszego bazaru w gruncie rzeczy.
– A wiesz pan, że o tym nie pomyślałem. Tak mnie zagadali, że wydawało mi się, że nie ma teraz ważniejszego tematu jak robale, którymi genderowcy i lewaki będą nas karmić.
– Mogą mówić, co im ślina na język przyniesie, bo jak wiadomo rząd się sam wyżywi. Ostatnio zięć pokazywał mi w internecie zdjęcia polityków, którzy w ramach obrony naszych wartości kulinarnych siedzieli nad talerzem pełnym smakowitego mięsiwa.
– A kto bogatemu zabroni panie Kaziu? Oni o siebie zadbają zawsze. Ludziom „trzynastkę”, którą tak po prawdzie sami sobie finansują, a sobie miliony.
– Pan się dziwi?
– Powiem panu panie Kaziu, że to zupełnie jak z moją Krysią. Kawę dajmy na to wczoraj zrobiła – sobie i mnie. Napiłem się łyczek – niebo w gębie. Mówię do niej:
– Krysia pierwszy raz mi taką pyszną kawę zrobiłaś, jak nigdy.
– Zostaw, to moja …
– I takie też są stosunki między państwem a obywatelem, panie Eustachy. Tak to działa.
Szaser
Lokalny Portal Informacyjny w Warszawie