Aleksander Małachowski MIESZKANIEC nr 6/1993

– Jako osoba publiczna podlega Pan ciągłej ocenie społecznej. Ostatnio coraz częściej słyszę: „rozsądnie mówi (pisze)”. Czy zawsze Pan był rozsądny?

– Na stare lata ludzie często głupieją. Ja mam dopiero 69 lat i myślę, że do tego jeszcze nie doszedłem. Mam więc prawo uważać, że zawsze posługiwałem się kategoriami racjonalnymi. Jak do tej pory mnie to nie opuściło. Jednakże, jak wiadomo, wszystko przed nami…

– Jest Pan mieszkańcem Pragi-Południe. Jako poseł reprezentuje zaś mieszkańców woj. Suwalskiego i Białostockiego. Czy uważa Pan to za właściwe?

– Tak. Poseł powinien być elementem tworzenia prawa. Jest więc obojętne gdzie mieszka i co robi. Istotne jest tylko to, czy ma dostateczną wiedzę, doświadczenie życiowe, dużo energii i wytrwałości. Od rozwiązywania spraw lokalnych są przecież samorządy terytorialne i, wyłonione przez nie, organa wykonawcze. Ja zawsze mówiłem swoim wyborcom, że od remontu szkół i budowy dróg są działacze samorządowi. Poseł powinien ograniczyć działalność do stanowienia prawa. Wszystkie inne jego czynności mogą być dla tego prawa szkodliwe. Mam na myśli nawet tzw. spotkania z wyborcami, które często zamieniają się w publiczne biura skarg i zażaleń. Panuje bowiem przekonanie, że poseł tego nie wie, więc wszyscy uważają, że muszą przyjść i powiedzieć mu, że w Polsce jest bardzo źle. My to akurat wszyscy wiemy. Moja wiedza na ten temat jest wielokrotnie większa niż wiedza przeciętnego wyborcy w całej Polsce. Co tydzień otrzymuję kilkadziesiąt listów, zaś poprzez pracę w telewizji od kilkunastu lat związany jestem z całym krajem. Moi wyborcy mieszkają więc zarówno w Jeleniej Górze, Gdańsku, Międzylesiu i, oczywiście, w Suwałkach i Białymstoku. Wykorzystali to moi koledzy, którzy mnie tam posłali: „ciebie i tak wszyscy znają, więc będzie obojętne czy kandydujesz w Warszawie czy Białymstoku”.

– Czy chociaż zna Pan ludzi zarządzających naszą dzielnicą?

– Znam. Nie zawracam im jednak głowy. Na terenie własnego okręgu wyborczego znam 25 burmistrzów, ale także nic z tego nie wynika. Poseł – powtarzam – jest od załatwiania spraw państwowych. Polska to nie Ameryka. Tam poseł wyposażony jest w olbrzymie biuro, które za niego i dla niego pracuje. Tymczasem my mamy tak znikome fundusze, że biura stanowią w zasadzie punkty kontaktowe posłów z wyborami i nie są zdolne do podejmowania tak wielkiej liczby spraw interwencyjnych. Dlatego też twierdzę, że najlepiej będą rozwijać się te osiedla i miasta, które najszybciej powołają samorządy – jak to się mówi – z prawdziwego zdarzenia. W społecznościach lokalnych widzę bowiem kolosalny kapitał.

– Czy ma Pan sposób na jego uruchomienie?

– Aby powołać sensowne reprezentacje samorządowe trzeba do nich wybrać ludzi przygotowanych zawodowo, odpowiedzialnych, społeczników. U nas pierwsze wybory były dosyć dziwne. Część radnych nigdy nie zamierzała uczestniczyć w pracach, zaś część to ludzie, którzy nigdy nie powinni być wybrani. Myślę, że potrzeba co najmniej jednej generacji, by zbudować dobrą reprezentację samorządową. Nadzieje związane z oczekiwaniem na nową ustawę o samorządzie uważam za przesadzone, bezpodstawne.

– Czy, posłując innej społeczności, interesuje się Pan problemami dzielnicy, w której mieszka?

– Tak, nawet bardzo. Przecież są to problemy, które mnie bezpośrednio dotyczą. Niedawno mocno przeżywaliśmy sprawę Starej Miłosnej. Wybuchła ona w okresie niby planowania, ale głównie z samowoli, z kumotersko-gangsterskiego systemu sprawowania władzy. Przecież bez planu, zezwolenia, na bagnistym terenie, rozpoczęto budowę gigantycznego osiedla, któremu nie zapewniono kanalizacji i oczyszczalni. Musiało to wywołać skandal. Ostatnio coraz bardziej interesuje mnie bezpieczeństwo mieszkańców. Uważam, że nasza dzielnica, zwłaszcza jej obrzeża, jest bardzo zagrożona. Są to olbrzymie obszary, laski, domy wśród drzew i nieoświetlone ulice. Stopień zagrożenia jest więc bardzo duży. Świadczą o tym liczby dotyczące morderstw, napadów, grabieży i innych przestępstw, a władze nie robią w tej mierze nic. Od czasu stanu wojennego w Aninie, Międzylesiu czy Falenicy nie spotkałem patrolu policyjnego.

– Jak więc Panu się mieszka?

– W Międzylesiu mieszka się jeszcze stosunkowo wygodnie. Osiedlając się tu byłem przekonany o „wsi spokojnej”, że będzie to daleka oaza, w której przez całe życie będę miał ciszę i dobre powietrze. Tymczasem nie mamy ani pierwszego ani drugiego. W sąsiedztwie jest przecież elektrociepłownia, która daje duży opad, zaś jeszcze bliżej mamy Centrum Zdrowia Dziecka, do którego zdąża tak dużo samochodów, że na naszej głównej ulicy jest niemal taki ruch jak na Marszałkowskiej. Cóż jednak począć? Trzeba po prostu przyzwyczaić się do tego. Zdaję sobie sprawę, że nasza wielka dzielnica odzwierciedla sytuację i potrzeby wszystkich przedmieść. Występuje tu brak nowoczesnej infrastruktury, właściwej dla współczesnego miasta. Jest to więc problem każdej rozwijającej się aglomeracji, na której obrzeżach powstają nowe dzielnice. Potrzebna jest więc kanalizacja, wodociągi, równo wyasfaltowane i dobrze oświetlone ulice, telefony. Wiem, że te problemy występują w każdym mieście. Najgorsze jest jednak to, że nikt nie rozwiązuje ich w sposób kompleksowy, planowo. Od lat władze centralne i samorządowe działają na zasadzie: są pieniądze, to się załatwi, nie ma – to jest jak jest, a to każdy widzi. Dlatego m.in. mam żal do siebie, że dla spraw dzielnicy, w której mieszkam, nie mam czasu, ale to nie znaczy, że tak będzie zawsze. Sądzę, że kiedyś i to uda mi się ułożyć.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał i fotografował Stanisław Błaszczyk  


Aleksander Maria Małachowski (ur. 23 listopada 1924 we Lwowie, zm. 26 stycznia 2004 w Warszawie) – polski polityk, działacz opozycji w czasach PRL, publicysta, prezenter telewizyjny, wolnomularz, współzałożyciel Solidarności Pracy oraz Unii Pracy, przewodniczący UP w latach 1997-1998 i następnie jej honorowy przewodniczący. Poseł na Sejm X, I, II i IV kadencji, wicemarszałek Sejmu II kadencji w latach 1993-1997, marszałek senior Sejmu I, II i IV kadencji. Prezes Polskiego Czerwonego Krzyża w latach 1998-2003. Źródło wikipedia.pl

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content