Biała kapliczka w środku parku
„Park Skaryszewski – tutaj jako dziecko uczyłam się chodzić, tutaj w piaskownicach budowałam zamki. Teraz przychodzę ładować akumulatory – biegać, ćwiczyć na siłowni. Przychodzę cieszyć się parkowym klimatem, patrzeć na cudowne stare drzewa – przeróżne gatunki, sprowadzone z całego świata, posadzone przed ponad stu laty. Niemal każde miejsce w naszym parku ma też swoją długą historię. Secesyjne rzeźby, rosarium. Tutaj zginęli bohaterscy lotnicy niosący pomoc walczącej w powstaniu w Warszawie…
Jest też stara, biała kapliczka, która z daleka przypomina kobiecą postać. Ktoś włożył do niej obrazek Matki Boskiej Licheńskiej i krzyżyk. Ktoś zapalił znicze, ktoś postawił doniczkę z żywymi kwiatami, wazon z bukietem kwiatów…”
Pani Dorota w mailu do naszej redakcji zwróciła uwagę na miejsce, które mijamy chyba wszyscy podczas spacerów po parku Skaryszewskim – białą kapliczkę tuż obok wodospadu. Zaprojektował ją Janusz Alchimowicz w 1937 r., za co został nagrodzony przez Instytut Propagandy Sztuki. Kapliczka była nawet na wystawie w Paryżu, gdzie też zdobyła nagrodę, a po powrocie z Francji na dobre stanęła w praskim parku.
Z przekazów historycznych wynika, że w czasie wojny była ona miejscem ukrywania tajnych meldunków (łączniczki pozorując sprzątanie ukrywały je w zagłębieniu we wnęce, w której dzisiaj stoi obrazek). Po wojnie co roku spotykali się przy niej uczestnicy Powstania Warszawskiego. Do 1989 r. kombatanci modlili się tu i wspominali wojenną zawieruchę.
– Wyobraziłam sobie tych dzielnych , kilkunastoletnich wówczas ludzi, modlących się tutaj, porządkujących kapliczkę i teren wokół niej, przekazujących z narażeniem życia meldunki… Czy przeżyli wojnę, może trafili na Pawiak, co się działo z nimi w czasie Powstania Warszawskiego, jak się nazywali, jakie były ich powojenne, też pewnie trudne losy? – zastanawia się pani Dorota, z którą spotkaliśmy się parku Skaryszewskim w sobotnie październikowe popołudnie.
A przychodzi tu często. Porządkuje teren dookoła, przynosi kwiaty. Okazało się, że nie ona jedna.
– Starszy pan z psem husky powiedział mi, że jest tutaj trzy razy dziennie. Sprawdza, czy jest porządek, zapala znicze, które zgasły… Kim jest? Dlaczego to robi? Nie wiem. Może podobnie jak ja chce podtrzymać historię tego miejsca. A może jest z nim związany… – mówi pani Dorota i dodaje, że ludzi, z którymi rozmawia o kapliczce jest wielu. – A może znicze zapalają dzieci lub wnuki tych łączniczek? Jakże dobrze byłoby z nimi porozmawiać – tak powiedziała mi ostatnio jedna z przechodzących pań. Z rozmów z przedwojennymi mieszkańcami Saskiej Kępy, stałymi bywalcami parku dowiedziałam się, że skrzynki kontaktowej w kapliczce Niemcy nigdy nie wykryli…
Biała kapliczka przy wodospadzie wyróżnia się nie tylko kolorystyką w tym przepełnionym zielenią terenie, ale też kształtem przypominającym z daleka kobietę w chuście – postać z biblijnego obrazka. Spacerowicze zatrzymują się, patrzą i odchodzą. Widok dość niezwykły, niestety przy kapliczce nie ma żadnej informacji na temat daty jej powstania ani historii, a ta dla całej Warszawy miała znaczenie. W wielu miejscach powstają pamiątkowe tablice, może więc warto i tu, w parku Skaryszewskim pomyśleć o takiej małej, ale jakże potrzebnej lekcji historii…