Bieszczady umierają na poboczach
– Zniknął pan, panie Kaziu – stało się coś?
Eustachy Mordziak przywitał kolegę pytaniem, bo rzeczywiście nieobecność Kazimierza Główki była aż nadto widoczna. Pan Główka, stały klient, wrósł w krajobraz bazaru, niczym pan Robert sprzedający skarpety i rajstopy, pan Daniel od kartofli, czy pan Andrzej sprzedający najlepsze ogórki kiszone na świecie.
– Dałem się namówić koledze do odwiedzin naszego wspólnego znajomego, który dwadzieścia lat temu sprzedał co mógł, zerwał z Warszawą i wyjechał w Bieszczady. Tam wybudował niewielki pensjonat z widokiem na najsłynniejsze połoniny i żyje z turystów.
– No, no. Zazdroszczę takiej wycieczki. Choć pogoda była chyba nie najlepsza.
– W każdym razie słońca wystarczyło, żeby nasycić się widokiem „płonących buków” – ubarwionych liśćmi w bajecznych kolorach jesieni.
– Uciekł pan od polityki, a tu aż od niej kipi.
– Wie pan, panie Eustachy – Polska to już jest kraj, w którym nawet w najdalszym zakątku wszystko wiadomo. Rewolucja informacyjna odczuwana jest szczególnie właśnie w takich do niedawana zapomnianych przez Boga i ludzi rejonach. I w Bieszczadach ludzie mają swoje zdanie w każdej sprawie.
– Akurat tam, to chyba wszyscy mają jedno zdanie, tam partia rządząca ma przecież największe poparcie.
– Owszem, ale i to się zmienia. Poparcie znacznie osłabło, a w takiej dajmy na to gminie Cisna partia rządząca wręcz z kretesem przegrała.
– Skoro tak, to jak to pańskim zdaniem się skończy?
– Otóż życzę sobie, panu i wszystkim, żeby skończyło się dobrze, czyli zgodnie z werdyktem wyborczym. I powiem panu więcej – Bieszczadom bardzo na tym zależy.
– Co mają Bieszczady do wyborów?
– Otóż jest to miejsce, gdzie potrzeba zmiany władzy jest szczególnie pilna.
– A co ma przyroda do władzy?
– A ma! Niech pan sobie wyobrazi, że w Bieszczadach są wycinane buki, które mają po 150-200 lat i parę metrów w obwodzie. Ci czcigodni świadkowie naszej historii na tych przecież niespokojnych ziemiach, te przepiękne buki, powinny być otoczone szacunkiem, a nie ścinane na klepki podłogowe.
– Myśli pan, że nowa władza będzie miała głowę, żeby zająć się losem buków?
– Niestety bez głowy, będzie tak jak jest teraz – pobocza leśnych dróg będą obstawione sągami przepięknych drzew pociętych na kawałki i gotowych do wywiezienia z lasu. Bieszczady umierają na poboczach, panie Eustachy.
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec