Bomby spadły na Warszawę

31 sierpnia 1939 r. na całym terytorium Rzeczypospolitej ogłoszono powszechną mobilizację, a już 1 września niemiecka Luftwaffe dokonała pierwszego ataku bombowego na Warszawę. Zniszczone zostały m.in. lotnisko na Okęciu, osiedla na Rakowcu i Kole, zginęli ludzie.

Na murach miasta pojawiła się pospiesznie rozplakatowana odezwa Prezydenta RP informująca mieszkańców o niemieckich działaniach zbrojnych wobec Polski. W tym dniu premier rządu wprowadził na całym terytorium państwa stan wyjątkowy, w związku z czym mikrofony Polskiego Radia przejęło wojsko. Kolejne bombardowania trwały od rana 2, 3, 4 i 5 września. Ataki z powietrza nie ominęły Dworca Wschodniego na praskim brzegu Wisły, gdzie też było wielu zabitych i rannych. Od 6 września na ten właśnie dworzec zaczęli docierać do stolicy uchodźcy ze wschodnich terenów Polski. Poprzedniego dnia wieczorem – 5 września – premier rządu Felicjan Sławoj-Składkowski, odczytawszy komunikat radiowy, poinformował społeczeństwo, iż z powodu niebezpieczeństwa rząd opuszcza granice państwa polskiego. Po premierze podobną taktykę zastosował prezydent prof. Ignacy Mościcki, który po wystąpieniu przed mikrofonami PR, 17 września wraz rządem przekraczał granicę państwa w Kutach. (…)

Pamiętnego września 1939 roku Warszawa – bombardowana i ostrzeliwana przez usiłujące ją zdobyć wojska hitlerowskie, ani na chwilę nie przestawała żyć normalnym rytmem. Pracowały urzędy, handel i gastronomia, działały teatry i kina. Funkcjonowała nawet komunikacja. Zgodnie z instrukcją wojenną, szyby w oknach mieszkań oraz okna wystawowe sklepów oklejone były na krzyż paskami papieru dla ochrony przed rozpryskiem szkła. Na większości ulic pojawiły się tabliczki wskazujące schrony przeciwlotnicze dostępne dla przechodniów będących w chwili alarmu w ich pobliżu. Za schrony posłużyły naprędce przystosowane piwnice kamienic, zwłaszcza tych o solidnej konstrukcji, opróżnione z zalegających je sprzętów, nierzadko wyposażone w drewniane ławy i stoły. Z chwilą zawycia syren alarmowych przechodnie kierowani byli do tych schronów, przez pełniących na ulicach służbę harcerzy, policjantów i całkiem liczne grupy ochotników.

Jedynym niezawodnym urzędnikiem państwa okazał się komisaryczny prezydent Warszawy – mjr Stefan Starzyński, który już przed wybuchem wojny dał się poznać jako dobry gospodarz, mający dalekosiężną wizję rozwoju stolicy. Od pierwszych bombardowań pozostawał w ratuszu na pl. Teatralnym. Dawał przykłady bezgranicznego zaangażowania i odwagi. Zgromadziwszy wokół siebie oddanych sobie ludzi, otoczył kontrolą i opieką całą Warszawę. Pozostawał w kontakcie ze stronnictwami politycznymi, ale i sferami przemysłowymi, które wraz z ich przedsiębiorstwami wciągnął w akcję pomocową.

Główną jego troską był los ludności, w tym środowiska żydowskiego. Niemal bez odpoczynku, od rana do nocy, wsłuchiwał się w meldunki z różnych dzielnic miasta. Wydawał dyspozycje, stawał przed mikrofonami PR, zagrzewając do walki i pracy na rzecz pomocy mieszkańcom nękanej ostrzałem artyleryjskim i bombami stolicy. Na wieść o pożarach, ofiarach nalotów i walących się w gruzy domów natychmiast pojawiał się w tych rejonach, by podtrzymywać na duchu przerażonych tragedią. W sferze jego zainteresowania znalazło się praktycznie wszystko, nawet ochrona dóbr kultury: muzea, archiwa i biblioteki, ale i… ceny żywności, restauracje i punkty gastronomiczne w mieście. Dla najuboższych zorganizował bezpłatne jadłodajnie. Był wszędzie tam, gdzie się coś działo.

Mimo, że coraz więcej domów w stolicy legło w gruzach, miasto starano się porządkować, gaszono pożary, zabezpieczano miejsca zagrożeń. 26 września 1939 r.  gen. dyw. Juliusz Rómmel zwołał Radę Wojenną, na której wobec braku wody, światła, groźby epidemii w milionowym  mieście, braku środków opatrunkowych i lekarstw, niemożności prowadzenia obrony z braku amunicji i karabinów podjęta została decyzja o zaprzestaniu walki i poddaniu się. 27 września  nastąpiło zawieszenie broni, a 28 września gen. Tadeusz Kutrzeba podpisał akt kapitulacji. Straty po stronie polskiej nie zostały nigdy oszacowane. Oblicza się, iż samych tylko rannych żołnierzy i cywilów zostało 50 tysięcy, a ponad 20 proc. zabudowy stolicy legło w gruzach. Dwa dni później – 1 października 1939 r. armia hitlerowska wkroczyła do stolicy. Od tej chwili rozpoczęła się okupacja miasta.

Tadeusz Władysław Świątek

Fot. Niemieckie bombowce Do 17 podczas nalotu wikimedia.com Royal Air Force



 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content