Rozmowy na lekkiej bańce
– No, właśnie. Jak w takiej instytucji takie numery odchodzą, to gdzie my żyjemy, szaraczki?! Tu, panie, jak paragonu nie wystawię, to zaraz z kibla, z kąta, zza śmietnika, nie wiedzieć skąd, kontroler wyskakuje i łup człowieka po kieszeni. A tam – w tej świątyni finansów państwowych, miliony latają po pokoju w te i wewte, jak jakieś ptaki kolorowe. Zasady kapcanieją w naszej ojczyźnie ukochanej, panie Kaziu, kapcanieją.