Czy to koniec Topolanki?
Co jakiś czas powraca temat zabytkowej willi przy ul. Leśnej Polanki na Białołęce.
Kiedy pisaliśmy o Topolance rok temu, miała być sporządzona ekspertyza budynku i podjęta decyzja, co z nią dalej. Fachowcy dokument sporządzili, jednak wciąż nie wiadomo, jaki los spotka dom, a właściwie to, co po nim zostało.
Jeszcze kilka lat temu willa Topolanka (nazwa pochodzi od rosnących w pobliżu topoli), jak na budynek z połowy XIX lub początku XX wieku (są dwie wersje daty jego zbudowania), trzymała się całkiem nieźle.
Zamieniać w ruinę zaczęła się w 2011 roku, po pożarze, który strawił całe piętro. Od tamtej pory jest coraz gorzej.
Dzisiaj przy Leśnej Polanki stoją jedynie fragmenty ścian zewnętrznych, środek budynku jest kompletnie zniszczony przez pożar, ząb czasu i ludzi, którzy nie tylko dewastują, ale też zwożą tu śmieci.
Zły stan budynku, wpisanego do gminnej ewidencji zabytków, potwierdza ekspertyza techniczna zlecona jakiś czas temu przez białołęcki ZGN.
Jak podkreślają eksperci, „stopień zużycia technicznego szacuje się na około 95%. Istniejąca konstrukcja na skutek wystąpienia licznych procesów destrukcyjnych, nie spełnia wymagań bezpieczeństwa w zakresie nośności oraz wymagania niezawodności”.
Autorzy ekspertyzy zwracają uwagę, że w świetle przyjętego powszechnie kryterium kwalifikacji ekonomicznej 75 proc. jest granicznym stopniem zużycia, określającym opłacalność remontu. Dlatego też ich zdaniem należy rozważyć zasadność odstąpienia od remontu generalnego.
– W związku z tym, że obiekt znajduje się w gminnej ewidencji zabytków m.st. Warszawy, ZGN przesłał służbom konserwatorskim ekspertyzę budynku oraz zwrócił się z prośbą o wskazówki dotyczące dalszego postępowania w tym przypadku. Przypomnę, że obecny stan Topolanki jest w głównej mierze konsekwencją poważnych zniszczeń, do których doszło w czerwcu 2011 roku, gdy potężny pożar zniszczył górne piętro budynku – tłumaczy Marzena Gawkowska, rzecznik Urzędu Dzielnicy.
Kiedy konserwator zabytków podejmie decyzję dotyczącą dalszych losów Topolanki, tego dzisiaj nie wie nikt. Lata zaniedbań, brak dbałości o ten historyczny okaz zrobił swoje. Starania o remont były już kilka lat temu. Jednak na dobre żaden urząd nie zainteresował się tematem.
– Po moich rozmowach z Michałem Krasuckim, ówczesnym z-cą dyrektora Biura Konserwatora Zabytków i ustaleniu, że zakres inwestycji należy ustalać indywidualnie, szukałam środków unijnych, wojewódzkich i oczywiście pomocy w Dzielnicy, ale nikt nie podjął się zadania. Szkoda… – mówi dzisiaj radna Elżbieta Świtalska.
Wszystko wskazuje na to, że niedługo pożegnamy się na dobre z Topolanką. Teraz remont wydaje się kompletnie bezsensowny. Jego koszt byłby niewyobrażalnie wysoki, bo budynek trzeba stawiać niemal od podstaw na nowo…